Witam wszystkich :)
Zacznę od początku
Gdy miałem jakieś 11-13 lat wymyśliłem sobie, że wszystko co mnie otacza wymaga kontroli i ew. naprawom. I tak np. dokręcałem śrubki/nakrętki we wszystkim co tylko je posiadało: meble, artykuły AGD/RTV itp, również je czyściłem, zadbałem aby wszystko było na swoim miejscu, rozebrałem swój rower na czynniki pierwsze, by wszysko dobrze oczyścić, nasmarować i złożyć w całość, że by w efekcie wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku. Myślę, że to było zalążkiem towarzyszących do dzisiaj mi kompulsji. Niektóre czynności zacząłem podporządkowywać schematom, zacząłem wykonywać je w odpowiedniej kolejności. Kompulsji co jakiś czas przybywało. Podam wam trochę przykładów (wszystko wykonuję zawsze w kolejności jak poniżej):
- RANO GDY WSTAJĘ zaczynam od ścielenia łóżka, następnie unoszę rolety okienne, zaczynam od tej na lewym skrzydle, jedno ze skrzydeł uchylam w luft aby wpuścić trochę świeżego powietrza, następnie włączam telewizję w kolejności: dekoder, telewizor, kino domowe, piloty do tych urządzeń mam ułożone w tej samej kolejności zaczynając od lewej strony. Gdy już to zrobię idę do łazienki, myję ręce w schematyczny sposób, najpierw myję wewnętrzną stronę dłoń, później zewnętrzną i na koniec jej krawędzie zewnętrzne, następnie myję twarz. Gdy już to zrobię chwytam za chusteczki higieniczne i czyszczę nos, nawet jeżeli nie jest to wymagane (wiem, że to nie ma sensu, ale mimo tego robię to), później myję zęby, to również zgodnie ze schematem, najpierw zewnętrzną stronę, później wewnętrzną poczynając od górnych. Gdy już to zrobię zaczynam się golić, jak to zrobię wcieram "balsam po goleniu", później chwytam dezodorant, najpierw lewa pacha, potem prawa, na koniec klatka piersiowa, następnie w ruch idzie woda toaletowa. Na koniec zakładam soczewki, zaczynając od lewego oka. W końcu z niej wychodzę by się ubrać, zakładam bokserki, podkoszulkę, skarpetki, spodnie, bluzę, na koniec wsuwam klapki. Wracam do łazienki, zwilżam włosy, nakładam na nie "gumę do włosów" i zaczynam je układać w schematyczny sposób Gdy to zrobię czyszczę umywalkę. Zakładam zegarek na rękę. W końcu mogę zrobić i zjeść śniadanie.
- GDY WYCHODZĘ Z DOMU sprawdzam czy okno jest zamknięte, czy światło wyłączone, czy dekoder, telewizor i kino domowe są wyłączone, czy mam przy sobie portfel i telefon komórkowy. Portfel trzymam w lewej kieszeni a telefon w prawej. Gdy wszystko jest ok biorę klucze, zakładam buty (najpierw lewy, potem prawy), wychodzę i zamykam drzwi.
- GDY WSIADAM DO AUTA zaczynam od odpalenia silnika, następnie zapinam pasy, włączam światła, sprawdzam co leci w radiu, ew. puszczam CD, zależnie od pogody uchylam szybę po mojej stronie i szyberdach lub włączam klimatyzację. Często w trakcie jazdy przychodzi myśl, czy oby na pewno o czymś nie zapomniałem, zaczynam od nowa, sprawdzam czy zapiąłem pasy, czy włączyłem światła, jakiej stacji słucham, czy okno i szyberdach są uchylone, czy klimatyzacja jest włączona. Sprawdzanie to powtarzam czasami nawet kilka razy w trakcie jazdy. Gdy kończę jazdę wyłączam silnik, wrzucam I bieg (nie używam ręcznego ), odpinam pasy, wyłączam światła, wychodzę, zamykam centralny z pilota, sprawdzam czy szyba i szyberdach są zamknięte, jeżeli nie to zamykam je z pilota.
GDY WRACAM DO DOMU zamykam drzwi od środka, ściągam buty (jak się domyślacie zaczynam od lewego), jeżeli za oknem zrobiło się ciemno opuszczam rolety (tradycyjne zaczynając od tej na lewym skrzydle) i włączam światło, włączam telewizję (jak zwykle w kolejności: dekoder, telewizor, kino domowe). Czasami męczy mnie niepewność czy czegoś nie zapomniałem i sprawdzam czy zamknąłem drzwi, jeżeli to wieczór to czy opuściłem rolety.
- ZANIM PÓJDĘ SPAĆ idę się wykąpać, napuszczam wodę do wanny, szykuję szampon, mydło, ręcznik, najpierw myję włosy, następnie resztę ciała poczynając od góry. Gdy się wykąpię i czyszczę uszy patyczkami, następnie nos i zęby. Sprawdzam czy paznokcie nie są za długie, najpierw dłonie - lewa a potem prawa, później stopy - lewa potem prawa. Ściągam soczewki i wskakuje do łóżka.
Mam już 25 lat i do niedawna to wszystko tłumaczyłem sobie jako zwyczajny pedantyzm, że po prostu jestem dokładny i tyle, że to zaleta a nie wada. Jednak się myliłem, jak się okazało jest to wielka wada, która zaczęła mnie zabijać. Teraz wiem, że to ZOK czy jak kto woli NN. Doszły do tego stany depresyjne, brak motywacji do realizowania planów, wieczne ich odkładanie, zmęczenie, prawie wieczny stres, nieuzasadnione lęki, unikanie spotkań ze znajomymi i rodziną, pogorszenie koncentracji i pamięci, niska samoocena oraz wiele innych.
Parę dni temu postanowiłem, że muszę skończyć z tym, z tymi "chorymi natręctwami, zanim one zabiją mnie. Staram się funkcjonować swobodnie, bez ustalonych schematów, bez zbędnych kolejności, możliwe że takie swobodnie, nieschematyczne wykonywanie codziennych czynności sprawi, że o części z nich zapomnę, np. zapomnę umyć zęby czy zamknąć okno wychodząc z domu, lepsze to niż zatruwanie sobie życia tymi jadowitymi myślami. Zapewne zdarzy się część czynności nadal wykonać w tej samej kolejności, świadomie lub podświadomie. Póki co zamierzam poradzić sobie z tym samodzielnie, bez pomocy z zewnątrz. Jestem prawie przekonany, że sam sobie z tym poradzę.
Jeżeli to przeczytaliście możecie teraz podzielić się swoim "dniem świra" i tego konsekwencjami, oraz czy i jak postanowiliście temu zaradzić.
Pozdrawiam
gutek
ps. GDY OGLĄDAŁEM DZIEŃ ŚWIRA, ZOBACZYŁEM JAK JESTEM BARDZO PODOBNY DO GŁÓWNEGO BOHATERA