Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mały Książę

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Mały Książę

  1. Możesz kogoś polecić? Nie bardzo wiem jak szukać.
  2. Dziękuję. Myślałem, że nie traktuje tego poważnie ale jak na swój wiek (19) jest bardzo poważna i trudno opisać to w paru zdaniach ale miałem dowody, że podchodzi poważnie. Może uczucie oszukiwało rozum ale raczej do tej chwili usprawiedliwiam jej zachowanie. Psycholog - pomysł dobry ale troszkę wstyd opowiadać twarzą w twarz takie sytuacje. Jestem (tak mi się wydawało) rozsądnym facetem... Najgorsze, że w takich sytuacjach obwiniam siebie.
  3. Mam problem i może wielu osobom wyda się błahostką ale zaczynam mieć myśli samobójcze. Jak ktoś może mi pomóc to bardzo proszę. Mam 35 lat. Moje życie biegło sobie normalnie, zajmowałem się pracą i to pozwalało mi w miarę żyć i się niczym nie przejmować. Żyłem w związku 14 lat. Jednak 4 lata temu postanowiłem odejść bo nie wytrzymywałem psychicznie. Przez 3 lata ułożyłem sobie w główce, że jest oki i niczym się nie przejmowałem. Nic nie dawało mi radości ale też nic nie dawało mi smutku. Po prostu czysta wegetacja. Rok temu w wakacje poznałem pewną wyjątkową dziewczynę. Początek znajomości to spojrzenia, które kończyły się długim uśmiechem. Nie potrafiłem się wcześniej uśmiechać bo moje życie nie dawało ku temu powodów. Ta dziewczyna uświadomiła mi, że może być inaczej. Nasza znajomość się rozwijała i uświadomiłem sobie, że jestem zakochany. Pierwszy problem to 17 lat różnicy wieku. Pomyślałem, że jak się poznamy troszkę to zakochanie minie. Niestety czym bardziej Ją poznawałem tym bardziej przeradzało się w miłość. Pod koniec roku dziewczyna uświadomiła mi, że też się zakochała. W tym miejscu pomyślałem, że spełniają się moje marzenia a jednak był to początek dzisiejszego mojego koszmaru. Dziewczyna miała maturę i tym usprawiedliwiałem, że nasze kontakty były jak miała czas. Miałem nadzieję, że od czerwca będzie inaczej. Nasze sporadyczne spotkania to mega radość na wiele tygodni. Pisaliśmy tysiące smsków. Wydawało mi się, że nie potrafimy bez siebie żyć. Jednak w czerwcu zauważyłem, że nic się nie zmienia. Jak chciałem o tym porozmawiać dziewczyna zerwała kontakt ze mną z sekundy na sekundę. Mój świat się załamał. Błagałem w eskach aby się odezwała. Po tyg dostałem emilka z informacją, że więcej jej nie spotkam ale zapamięta mnie jako najcudowniejszego człowieka w jej życiu (czy coś w tym stylu). Mijają dni i moje życie zamienia się w koszmar. Dziś miałem spotkanie w miejscu z którym mam miłe wspomnienia z nią. W trakcie rozmowy się zamyśliłem po czym zalałem łzami. Mój rozmówca był w szoku a ja ze wstydu chciałem zapaść się pod ziemię. Miałem takie sytuacje ostatnio ale jak byłem sam. np. Poszedłem na spacer do parku w miejsce gdzie byliśmy wcześniej razem. Nie potrafię sobie ułożyć w głowie dlaczego tak się stało. Wpadam w depresję na maxa i wszystko mi ją przypomina i doprowadza do płaczu. Zaczynam zastanawiać się nad porzuceniem pracy, wyjazdem itd. Ale czy to pomoże? Dzięki tej dziewczynie zrozumiałem, że można kochać, można być szczęśliwym i nigdy nie dopuszczałem myśli, że tak się stanie - czyli zerwie kontakt...
×