Skocz do zawartości
Nerwica.com

Neubox89

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Neubox89

  1. Jego Mama jest chora, coś powie a za chwile zapomina o tym. Wiec raczej ona mu nie pomoże ;/
  2. Witam ponowanie, sytuacja z naszym kolegą dalej jest nierozwiązana, z miesiąc temu napisal nam maila że ma problemu i przeprasza że się nie odzywał itp. że we wrzesniu wraca do szkoły i że się spotkamy jakoś i że mieszka w róznych miejscach. Odpisaliśmy mu na tego maila, mineło troche czasu i nic, w końcu poszliśmy znowu do jego matki i znowu kłamała że go niema a po chwili powiedziała ze jest ale niechce wyjsc a potem znowu ze go niema itp. W końcu dziś poszły 2 osoby co matka naszego kolegi ich nie kojarzy i zapytali o jej syna, i odpowiedziała że jest w domu i poszła po niego, po chwili wróciła i mówi ze jej syn nie chce wyjść. Troche pogadali o nim , jego matka mimo swojej choroby też sie martwi o niego i niby ma wrocic do szkoły, tam gdzie wczesniej chodził. wydaje mi sie ze nie pojdzie do szkoly gdzie bedzie tyle osob jak on nie może poradzić sobie z otoczeniem gdzie mieszka i znowu go bedzie trudno złapać. Co robić ;/
  3. Raczej z nikim się nie spotkał, jego najlepszymi kolegami jesteśmy my, a wątpię żeby spotkał się z kimś innym. Poza tym on mieszka blisko nas i często każdy z nas przechodzi obok jego domu lub jest w pobliżu o różnych porach i nigdy go spotkać nie można. Wydaje się nam że na zakupy chodzi rano, bo rano był 2 razy widziany. Pewnie specjalnie chodzi rano żeby nas uniknąć. I jak tu się z nim spotkać ? jest sens iść jeszcze raz do jego domu i może pogadać z matką ? telefon,gg,nasza klasa wszystko odpada bo nie odpisuje.
  4. Każdy do niego pisze, dzwoni i niema szans żeby się spotkać. Nasz kolega nie miał łatwego życia ale nie pokazywał tego, chodził na imprezy. Owszem czasem mu ktoś dokuczał na żarty o jego sytuacji np. że tam kupuje szynkę na plasterki ale miał to gdzieś i miał do powiedzenia też dużo. Co prawda należał to takich osób co mu czasem nie wychodziło nic np. praca czy jakieś inne mniejsze sprawy manualne. Ale jak nie miał kasy czy coś to pomagaliśmy mu i nie mówiło się nic. Ostatnio co go mogło spotkać przykrego to kradzież telefonu przez jakichś cwaniaczków. I próba podjęcia pracy w sklepie ale jakiś kretyn tam pracował już i powiedział że nie będzie z nim robił. ale po tym sytuacjach jeszcze chodził do szkoły był normalny. ps. przyjaznilismy sie zinm wczesniej i często spotykaliśmy się.
  5. Witam, jestem na forum nowy. Nigdy wcześniej tu nie zaglądałem ale jestem ciekaw porad / opinii osób którzy coś wiedzą o problemach związane z chorobą. Otóż mamy przyjaciela z którym się znamy dość długo razem chodziliśmy wszędzie itp. mieszka niedaleko nas, zawsze było wiadomo że ma dziwną sytuacje w domu że zawsze brak kasy , matka chorą na jakąś padaczkę i coś "z głową". Zaczęło się od tego że zrezygnował ze szkoły praktycznie tuż przed maturą, a głupi nie był, dobrze się uczył. No i nie spotykaliśmy go dość długo, zero odzewu. próbowaliśmy się z nim spotkać pogadac ale nic. Kiedyś kolega się dodzwonił do niego i odebrał ( chyba nie miał numeru zapisanego bo nie wiedział kto) i mówi "Sory że się nie odzywałem ale miałem zepsuty komputer, muszę kończyć narazie.) potem został spotkany przez kolege innego w sklepie rano i mówił ze zrezygnował ze szkoły bo musi się opiekować matką, że sprzedał telefon, kasy niema bo ojciec mu nie daje bo wypisał się ze szkoły, a jakby chodził to nie miał by kto przy matce zostać. Kolega mówi ze mu pomożemy itp. ale poszedł. to było jakoś niedawno jak jeszcze sytuacja nie była niepokojąca. mineło pare miesięcy, drzemy się pod jego oknem, czasami się firanka poruszyła ale nie widać było wyraźnie że to on. z miesiąc temu kolega go widział z daleka i jak on go zobaczył to zaczoł uciekać, niestety kolega sie speszył an mature i go nie gonił. Dziś w końcu poszliśmy do jego klatki i pukamy do drzwi, po chwili otworzyła jego matka i powiedziała ze jej syn wyszedł że ma dużo kolegów i że nie wie gdzie poszedł, i zaczęła mówić o psie , bo był z nami piesek mały i widać że kobieta chciała rozmawiać trochę pogadaliśmy , wspominała o czymś co było z 10lat temu że to bylo niedawno. Powiedzieliśmy jej że martwimy sie o jej syna, to powiedziała że ona też sie martwi, że nigdzie nie wychodzi. Widzieliśmy jego buty w przedpokoju wydaję się nam że był. Chciała jeszcze rozmawiać tak o dupie marynie ale poszliśmy, mówiła że mu przekaże zebyśmy byli jutro o 20 potem ze za tydzien. wkoncu poszlismy. Ja osobiście nie widziałem go około pół roku i tyle gdzieś trwa ta sytuacja. Nie wiemy co robić, zwłaszcza że on nie może raczej liczyć na swoją rodzinę. Może ktoś się podzieli opinią, co dalej robić ?
×