No wiec dla sprostowania :
- nie watpie w to ze wszyscy tutaj maja objawy psychologiczne-leki, fobie, depresje. Gdybysmy nie mieli to by nas tu nie było.
jednyne czego sie "czepiam " to pochodzenie tych dolegliwosci.U niektórych jest ono czysto psychologiczne, ale u wiekszosci jakas inna paskuda ma towarzyszaca nerwice i depresje. Nie leczac zrodla nie wyleczy sie nikt.
Co to moga byc za choroby...kilka jakie mi przychodza na mysl to osławione juz choroby odkleszczone ( to jest prawda ale nie mozna popadac w paranoje, jak sie kleszcza nie mialo, nie pamieta i nie ma sie przeciwciał w WB to wg mnie nie ma co sie leczyc i truć), grzyby ( moga powodowac masakryczne objawy- jak badac- posiewy, posiewy i jeszcze raz posiewy), pazozyty ( on truja nas od wewnatrz i objawy sa bardzo czesto psychologiczne), padaczka ( a owszem, to nie zartów. moze wywalac własnie zmianami nastrojw , lekami), cukrzyca ( łatwo wykrywalna), kłopoty z insulina ( duze jej skoki moga dowalic ogromnymi lekami, malo ktory lekarz na to wpadnie) i wiele wiele innych.
zaburzenia hormonow meskich i zenskich moga powodowac gigantyczne zmiany i zaburzenia w zachowaniu....troche tego jest.....
wymienilam najbardziej oczywiste i na pewno wam znane...
A smiesza mnie lekarze bo wybaczcie ale jak sie ma np. kłopoty neurologiczne to lekarz robi badania ( chwala mu za to jesli robi), wyklucza MECHANICZNE uszkodzenie układu a nie to cos go podraznia.Wydaje mi sie ze diagnostyka powinna byc szersza.
Ja trafilam na wielu lekarzy od siedmiu bolesci ale i na kilku super ludzi i np. dzieki temu wiem duzo wiecej i szukam.
Chwała bogu jak wam pomagaja leki, psychoterapia ale sa tu tez ludzie ktorym nic nie pomaga. I co sie wtedy kombinuje? kolejny lek, inna terapia a moze.... INNA PRZYCZYNA?
wierzcie mi ostatnie co chce to was denerwowac, jestem po waszej stronie.szukam po prostu szukam.