Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szwenkier

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Szwenkier

  1. Zaraz idę. Plus dodatni, że jestem dziś zbyt niewyspany, by się stresować
  2. Auu. Dziękuję. Wybacz. Po kielichu pisałem brednie.
  3. Szwenkier

    czesc

    Na tym ta choroba polega Leczyłeś się? Mów czego Ci potrzeba. Po to jest forum, by sobie pomagać. Damy radę.
  4. Auu! Dziękuję. Na "niemyślenie" mam jeden sposób. Zawieta dużo procentów i trochę boję się go nadużywać. Noc jeszcze młoda. Wiem, Gusiu. To przykre. Czasem patrzę na alkoholików wśród krewnych i znajomych i... wstyd się przyznać... pociąga mnie ich oderwanie od świata. Większe niż moje. Ja się muszę bardzo pilnować, by nie pić przed ważnymi dla mnie spotkaniami. Odurzanie się to przecież jeden z podstawowych sposobów radzenia sobie ze stresem. Ale alkoholizm to okropna choroba,wystrzegajmy się jej. Pozdrawiam również serdecznie.
  5. Witam. Czuję, że nisko upadłem użalając się nad sobą w Internecie. Nerwica zabrała mi radość życia i co gorsza, motywację, by jej szukać. Przez kilka lat kolejno porzucałem znajomych, studia, terapię, pracę. Minimalizowałem kontakt ze światem, lecz, wiadomo, ten w końcu mnie dopadł. Współpracownicy nazywali mnie stoikiem, znajomi cynikiem, w rzeczywistości były to dobre maski kryjące lęk. Ale do rzeczy: muszę wrócić na studia. Studia, które podjąłem z pasji, a kontynuuję tylko dla ochrony przed służbą Ojczyźnie. Wiem, że pojutrze muszę się zebrać, wyjść z domu, iść do dziekanatu i załatwić wszystkie formalności, opłaty, sprawdzić, co zmieniło się w programie, gdy mnie nie było. Pamiętam, że kiedyś, gdy zaczynałem leczenie, potrafiłem uciec sprzed drzwi dziekanatu. Ale teraz muszę się zebrać. Nie uważam studiów za ważne, ani potrzebne. Nawet nie wiem, czy je skończę. Nawet nie znajduję motywacji, by iść tam, uczyć się, uczestniczyć w zajęciach, które (ku mojej zgrozie) opierają się praktycznie tylko na dyskusji. Cholera, jestem gościem, który zdał maturę na piątki, a na studiach uchodził za półgłowka. Wiem, że muszę, bo to jedyna szansa, by choćby uregulować sobie tryb życia. Nie mam teraz sił na szukanie pracy, z resztą ostatnią ofertę odrzuciłem. A przecież nie mogę żyć tak jak teraz: spać cały dzień, noce spędzać na gapieniu się w monitor i pochłanianiu alkoholu (gdy mnie na niego stać). Tylko aparaty fotograficzne i kamery motywują mnie do wychodzenia z domu (chwała im za to!) w celu wietrzenia obiektywów. Miejsce, gdzie mieszkam wygląda jak syf: nie sprzątałem tu od pół roku. Boże, gdy ostatnio otworzyłem szafę na ubrania, wytoczyły się z niej jakieś flaszki. Ja tylko potrzebuję solidnego kopa: człowieku, weź się w garść i zacznij pełznąć do przodu. Sam już sobie nie radzę. Nawet nie wiem po co miałbym sobie radzić. Po co? Kto przeczytał, temu winszuję. To tylko potok myśli człowieka zdesperowanego, smutnego, nietrzeźwego i bez zdolności literackich. Cynicznych komentatorów zapraszam do spadnięcia na drzewo. Innych miłych dyskutantów: strzelajcie do woli. Pozdrawia, Szwenkier.
×