Skocz do zawartości
Nerwica.com

D4ni3l91

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez D4ni3l91

  1. D4ni3l91

    Nienawidzę siebie :(

    Przepraszam jeżeli umieściłem to w złej części forum. Witam nazywam się Daniel, pochodzę z miejscowości niedaleko Krakowa. Mam taki dość poważny życiowy problem. Ale najpierw opowiem moją historię. Teraz mam 18 lat, w październiku będę miał 19. Wybieram się na studia. Wszystkie moje problemy (moim zdaniem) zaczęły się tak naprawdę od bardzo wczesnej młodości. Kiedy byłem mały, zawsze czułem dziwnego rodzaju presję otoczenia. Powiem w Prost, miałem nadwagę i nie potrafiłem nic zrobić. Nigdy się tym tak naprawdę nie przejmowałem. Z czasem zaczęło się to zmieniać ale o tym potem. Jak byłem mały to zawsze chodziłem z rodzicami do ich znajomych Zbyszka i Beaty. Zbyszek i Beata mają 2 córki Paulinę (starsza ode mnie o rok) i Patrycję (młodsza ode mnie o rok). Chodziliśmy do tego samego gimnazjum i wcześniej podstawówki więc wymienialiśmy się zawsze książkami. W tym wieku byłem naprawdę bardzo kiepski… nic nie potrafiłem. Próbowałem grać w piłkę nożną, to po jakiś 6 miesiącach zauważyłem że gram coraz słabiej zamiast coraz lepiej, nie mogę panować nad piłką ani nic. Przerzuciłem się na koszykówkę. Jednak tutaj było to samo… krótki okres wspaniałej formy, zawodów moich pierwszych co bardzo przeżywałem i byłem okropnie szczęśliwy… i potem znowu nic nie potrafiłem zrobić. Łatwo się denerwowałem, straciłem pewność siebie. O relacjach z dziewczynami nawet lepiej nie mówić. Nie byłem w stanie pogadać z żadną, zwłaszcza że wszyscy się ze mnie naśmiewali za moją odmienność ( nie ciągnęło mnie do papierosów alkoholu ani do ubrań skatów) – odmienność to może przesadne słowo, ale myślę że mnie rozumiecie. Ciągle byłem pomijany… o żadnej imprezie nie wiedziałem, wszyscy mnie obgadywali. Od małego czułem się słaby, zwłaszcza jak słuchałem o sukcesach innych albo mojego taty z młodości (wiele medali itp.). Zawsze jak chodziliśmy do Zbyszka i Beaty powtarzała się jedna scena. Paulina przychodziła do nas, mój tata się pytał co u niej, ona opowiadała o szkole i o jakiś olimpiadach i ocenach jakie ma. Wszystko by było ok., gdyby nie fakt że mój tata zawsze patrzył się na mnie takim dziwnym wzrokiem jakby miał coś za złe i mówił „ucz się jak Paulina” „ Widzisz ?? Czemu Ty taki Nie jesteś ??” „Paulina to się dobrze uczy” i inne teksty tego typu. Z początku nie robiło mi to różnicy, ale jak ciągle mi to powtarzano to zacząłem to brać do siebie. Każdy dzień w szkole był gorszy od poprzedniego… Nabijano się ze mnie, czułem się okropnie, jedna dziewczyna strasznie mi się podobała za co też mi się zebrało. Przychodziłem do domu, i chciałem zapomnieć o wszystkim… szliśmy do Zbyszka i Beaty, i znowu słyszałem te wyrzuty . W okresie 6 podstawówki – 3 gimnazjum czułem się jak śmieć… nic nie warty śmieć . Czułem że nic nie umiem, nikomu się nie podobam, i że zawodzę ciągle rodziców . Nienawidziłem samego siebie . W 3 gimnazjum było jeszcze gorzej. Grupa chłopaków tak się na mnie uwzięła (było ich 3) że po prostu miałem ochotę się zabić . Nie raz była taka sytuacja że już nóż w ręce trzymałem ale zawsze mi brakowało odwagi . Codziennie w domu beczałem bo nie mogłem już wytrzymać… tata mój jeszcze miał pretensje że nie potrafiłem im wj****. No i nie potrafiłem bo czułem się jak łajza i nie potrafiłem się przełamać. Raz się przełamałem ale nic to nie pomogło… ! . Angelika – dziewczyna która mi się podobała – nie zwracała na mnie uwagi . W końcu chciałem o tym z mamą porozmawiać. Jak do niej podszedłem i powiedziałem że mam problem to ona mi odpowiedziała cytuję „A jaki Ty możesz mieć problem ?? Idź się uczyć” – powiedziała to jeszcze z taką złością w głosie, z takimi pretensjami jakbym nie wiadomo czego żądał  a ja chciałem zwykłej rozmowy !! . Nie było wieczora żebym nie beczał. Nauczyłem się że jestem gównem które wszyscy deptają i będą deptać. Znalazłem nową pasję – sztuki walki. Pokładałem w niej wielkie nadzieje. Zacząłem trenować… momentalnie straciłem na wadze i zacząłem fajnie wyglądać (wg. Innych bo wg. Mnie ciągle wyglądałem jak kupa gówna). Ale oczywiście znowu się przejechałem… zaczęły się problemy z sekcją, z salą, mało osób chodziło (Ta sekcja się za niedługo rozpadnie) i moja blokada psychiczna  Nie potrafiłem walczyć na sparingach bo się okropnie bałem – przez co treningi stały się przykrym obowiązkiem  Czy mi naprawdę nic nie wychodzi ?? Pod koniec gimnazjum mój nauczyciel angielskiego (który od paru miesięcy był też moim wychowawcą), na osobności pochwalił moją mamę za moje zdolności z języka angielskiego. Przyszedłem do babci będąc gotowy na ochrzan od rodziców (którzy tam czekali na mnie) za oceny i kolejne wymówki o Paulinie. Ta chwila zapadła mi w pamięci na zawsze… Rodzice byli ze mnie dumni… 1 raz w życiu poczułem że są ze mnie zadowoleni… nagle nie było fizyki, matematyki i innych przedmiotów ścisłych z których zawsze byłem słaby… był tylko angielski za który dostałem pochwałę… tak to zawsze był on pomijany i zawsze dostawałem ochrzan . Kłopot z chłopakami którzy mnie gnoili skończył się kiedy przyszli do mnie (we 2) i jeden pokazał bejsbola … jakiś sąsiad to zobaczył i powiedział mojemu tacie który dzwonił do ich rodziców i był już spokój… myślałem sobie że liceum że wszystko będzie ok. Ale myliłem się… Kłopoty z sekcją… zakochałem się dziewczynie która nie zwracała znowu na mnie uwagi  Jedynym moim ratunkiem był angielski… tylko on mnie trzymał jakoś przy życiu… mało kto to rozumiał. Ale oczywiście rodzice znowu mieli wonty do mnie . Myślałem że moje zasady docenią inni ludzie, ale znowu byłem za nie gnojony i pomijany… o wszystkich imprezach dowiadywałem się zawsze 2 tygodnie po fakcie . Nikt nie chciał mnie na nich bo nie lubię pić…  ja sam też się bałem na takie chodzić :/ bałem się otworzyć bo ciągle się uważałem za gówno . Pomijam moje 2 stare związki bo to nie ma o czym mówić… powiem tylko że po 1 miałem znowu ochotę się zabić i czułem się jak nic nie warty wieprz  doszło do tego że prosiłem o to żeby mnie zabito . Wszyscy w klasie mnie traktowali jedynie jako osoba która może robić zadania na angielski :/ okropnie się dawałem wykorzystywać ale to zmieniłem…. Mniej więcej w połowie 2 klasy, rozmawiałem z mamą o tej całej sytuacji z Pauliną i całej przeszłości… rozpłakałem się przy niej, a moja mama nie mogła uwierzyć w to że tak to odbierałem. Przez jakiś czas rodzice mi ciągle powtarzali że są ze mnie dumni… czułem się nie dobrze bo wydawało mi się to wymuszone . Przechodząc do najważniejszego… poznałem dziewczynę Ewelinę. Jesteśmy razem od ponad 4 miesięcy. Na początku było okropnie, albo mnie specjalnie denerwowała, bo wiedziała że zazdrosny jestem, albo mnie na jakieś „próby” wystawiała… mało brakowało a zerwałbym z nią przez to. No pomyślcie jak można powiedzieć do drugiej połówki że powinniśmy się rozstać żeby zaobserwować jej reakcje, a potem jeszcze podszyć się pod jakąś inną dziewczynę/ faceta i pisać do tej drugiej połówki i ją podrywać ?? Nie fajne prawda ?? Ale jesteśmy razem… kocham ją okropnie. Napisałem maturę, i za niedługo jej wakacje. Ale ja… czuje się taki małowartościowy  brzydki i nie atrakcyjny… ona mi mówi że jestem jej największym szczęściem i że mnie Kocha nad życie… ale ja dalej tak mam  jest jeszcze problem zazdrości… jestem okropnie zazdrosny o takiego chłopaka młodszego od niej o rok… Ewelina go zna od 5 klasy podstawówki i są przyjaciółmi. Swojego czasu mi mnóstwo o nim opowiadała jaki to on jest fajny … źle mi z tym było  bo ja ciągle myślałem o sobie jak o śmieciu  teraz on ciągle do niej pisze i chce z nią na rowery jechać… a ja się boję Bo oni kiedyś mieli być razem. Ona go zlewa ciągle, ja wiem że ona mnie kocha że woli mnie, wiem że woli iśc ze mna niż z nim a jak już z nim pojedzie to chce żebym ja też jechał, wiem że mnie nie zdradzi… ale jak o nim słyszę jak Się do niej przypierza to się wnerwiam  Wczoraj mi przesłała archiwum z ich rozmowy, jak zobaczyłem jak mu nadzieje daje to się tak zdenerwowałem, że zaczęło mi się kręcić w głowie i zaczęła mnie boleć  dostałem dreszczy i gorączki… gadałem o tym z nią i sobie to wyjaśnialiśmy i mówiłem jej czemu taki jestem. Ona mi tylko odpowiedziała że mnie kocha i że jestem milion razy lepszy. Ale ja dalej swoje  boję się i nie chcę żeby się spotykali  Tylko o tą jedną osobę jestem taki zazdrosny . Wczoraj go na nk.pl widziałem… ma twarz jak dziecko… koleżanka mi powiedziała że jest brzydki. Powinienem się uspokoić, ale zrobiłem to tylko na chwilę. Ciągle o tym myślę, przyjaciółka do mnie dzisiaj dzwoniła rano (miałem wyrzuty i myślałem o tym wszystkim) to stwierdziła że jestem przybity… i jestem . Mam dość mojego życia, jestem beznadziejny, nic nie umiem, nie wierzę w siebie i mam ochotę umrzeć . Jestem czasami głuchy na słowa Eweliny . Boję się że to rozwalę  Moja mama też czuje że coś jest nie tak, bo jak wyszedłem ostatnio z pokoju, to się tak smutno na mnie popatrzyła i powiedziała że muszę mieć lepsze zdanie o sobie. Jak mogę mieć lepsze zdanie o sobie, skoro przez całe życie nauczyłem się że skoro staram się być poprawny to jestem zerem, nic nie umiem i jestem nieatrakcyjny ??  Będę zdawał egzaminy z francuskiego i angielskiego (DelfA2 i FCE) ale dalej w moim odczuciu nic nie umiem . Czuje się jak zbyteczna rzecz, i uważam że lepiej by było jakbym nie istniał. Ewelina mi często mówi że nie ma pojęcia czym zasłużyła na mnie… ale ja dalej się czuję jako najgorsza osoba na świecie . Do każdego mówię że wszyscy są lepsi ode mnie… i pewnie tak jest  nienawidzę siebie… rozmyślam o tym czyby nie być samemu przez całe życie albo żeby sobie coś zrobić  ja kocham Ewelinę ale mam takie schizy czasami że to jest nie do pomyślenia  wszystko przez tą moją niską samoocenę . Podsumowując, moje życie może nie było tragiczne, ale było pełne rzeczy i osób od których się nauczyłem że jestem nic nie wartym śmieciem, nic nie umiem i boję się że zepsuję związek z Eweliną  PS te dziwne kwadraciki to ":(" a są widoczne przez to że pisałem to w wordzie.
×