Skocz do zawartości
Nerwica.com

dzidek

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dzidek

  1. Witam , Jestem po raz pierwszy na forum psychologicznym. Chciałabym uzyskać cennych porad , jak pomóc osobie mi bliskiej uwierzyć w szczere uczucia , dać szansę na lepszą przyszłość, nie zwracając uwagę na złe doświadczenia z przeszłości. Pół roku temu zdecydowałam się na związek ze starszym od siebie mężczyzną "po przejściach" . Nie udało mu się zbudować szczęśliwej rodziny , z pierwszego małżeństwa posiada kilkuletnie dziecko .Nie byłam przyczyną rozpadu poprzedniego związku , poznaliśmy już na etapie 4 letniego okresu nie-mieszkania wspólnego z małżonką , po rozprawie alimentacyjnej. W trakcie Naszego związku odbyła się sprawa rozwoda bez ożekania o winie , dziecko pozostało pod opieką matki , spotyka się z ze swoim ojcem miej więcej co drugi dzień , kontakty nie są w żaden sposób utrudnione, relacje dziecka z Ojcem są bardo dobre, Matka dziecka od kilku lat jest w stałym związku z innym mężczyzną układając sobie życie na nowo. Analizuje bardzo postawę bliskiej mi osoby z którą do nie dawna tworzyłam dobry związek i bardzo chce mu pomóc w czymś przez co walczyłam będąc z nim w związku, w wiarę w to że jedna porażka nie przekreśla całego życia i można normalnie układać sobie dalsze plany na przyszłość. Partner o którym mówie w dzieciństwie stracił Ojca , natomoiast sytuacja ta nie przeszkodziła mu skończyć studiów, znaleść się na wysokim stanowisku kierowniczym , praca przynosi mu dużo satysfakcji jest niewątpliwe stresującym czynnikiem w życiu codziennym z którym uważam dobrze daje sobie rade. Natłok zdarzeń z przeszłości partnera tj. decyzja o rozstaniu z małżonką , wyprowadzka , stres spowodowała zawał serca. Mężczyzna ten jest osobą która bardzo ceni sobie swoje fizyczne samopoczucie i wygląd tj. siłownia, basen itp. , nie jest osobą bierną , tak więc w najgorszych momentach sowjego życia przeskakiwał z wiru obowązków zpracy do siłowni.Zawał który przeszedł postawił go na kolejnym zakręcie życiowym.Spotkaliśmy się po jego rekonwalescencji i zdecydowaliśmy się być razem. Tworzyliśmy zgraną parę ja wykazywałam się ogromną cierpliwością za którą nie oczekiwałam nic w zamian, mieliśmy wspólne zainteresowania , zapewnienia o sile swoich uczuć , od początku uprzedzał mnie jednak że boi się kolejnej porażki . Zauważyłam, że bał się swoich kolejnych decyzji , nigdy nie nalegałam, każdy krok był dla mnie sukcesem mojej wytrwałaośću a jego zaangażowaniu . Ostatnio niestey coś pękło , on zrezygnował , mamy ze sobą bardzo dobry kontakt , nikt nikogo nie obwinia, natomiast On znowu nazywa to kolejną porazką , i tym że nie umie zbudować szczęśliwego związku .Do samego końca zawsze w niego wierzyłam i nie pozwoliłam zwątpić. Ostatnio uleg niegroźnemu wypadkowi, które unieruchoimiło Go na kilka tyg. zadzwonił po , spytałam czy czegoś potrzebuje , odpowedział że nie , do dziś dnia zapewniam go że jeśli tylko bęzie czegoś potrzebował to niech zawsze mnie o to prosi. Zależy mi na jego szczęściu , tak więc nigdy nie zrobię scen męczeńskiej miłośći , w kórej to tylko ja zostałam pokrzywdzona. Nadal w Naszych rozmowach on zrzuca winę tylko na siebie, traktując wszystko co mu się dzieje jak przeznaczenie. Chce dać mu siłe w siebie. Nie myśle o sowich uczuciach a chce mu jakoiś pomóc. Jak wzbudzić w nim chęc do życia i uwierzenia że jego "porażki" życiowe o niczym dalej nie przesądzają. ??
×