Skocz do zawartości
Nerwica.com

tisu

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tisu

  1. burak cukrowy, Cześć przeczytałem twoją historię i czuję się jakbym czytał o sobie. Napisz do mnie na priv badz na gg (16154150)
  2. Cześć Mam na imię Mateusz, mam 20 lat. Postaram się opisać moja historie, tak Bay was nie zanudzić. Podejrzewam u siebie nerwice, boderline i jeszcze kilka innych schorzeń , a może to tylko moja wyobraźnia. Moje główne objawy to : • Jestem całkowicie nie odporny na stres , złe wiadomości powodują ze wpadam w złe samopoczucie (np. wiadomość o tragedii TV) , sam nakręcam się swoja bujną wyobraźnią • Jestem cały dzień zestresowany , mam trudności z oddychaniem , drżenie mięśni , rak , bóle kości , stawów , bóle z prawej strony brzucha , klucie w klatce piersiowej • Stałem się nieprzyjazny dla bliskich osób , byle słowo wyprowadza mnie z równowagi , pojawiła się nadmierna agresja , zdarzyło mi się zdemolować mieszkanie. • Co najmniej 3 razy dziennie wydaje mi się ze umieram , Wiem ze to co się dzieje teraz , to problemy z przeszłości , a wiec postaram się przedstawić moja przesłość. Wiek 0-15 lat (do końca gimnazjum) We wczesnych latach byłem zwykłym, radosnym dzieckiem. Pierwsze dziwne objawy pojawiły się wieku około 14 lat. Zacząłem unikać kontaktu z ludźmi.Rodzina tłumaczyła to wiekiem dojrzewania. Ale ja wiem ze prawda jest inna. Moja rodzina z pozoru wyglądał do normalnych. Jednak to, co było w środku to totalne piekło emocjonalne, codzienne awantury rodziców, toksyczny ojciec, który swoje kompleksy wyładowywał na mnie i na matce. Nigdy nie byłem bity, jednak słowa ranią gorzej niż czyny drugiej strony jednak rodzice dbali o mnie, nigdy mi niczego nie brakowało, jako jedynaka wyręczali mnie we wszystkim, miałem Wolną rękę i zapewniony byt finansowy, i oprócz spokojnego domu niczego mi nie brakowało. 15-18 lat Liceum Tu zaczęły się pierwsze schody.Poszedłem do LO oddalonego 30 km od mojej miejscowości, bez swoich starych kolegów.Pełen kompleksów i frustracji nie byłem w stanie nawiązać kontaktu z swoimi rówieśnikami (pierwsze Pół roku w szkole wcale się nie odzywałem) Wpadłem w pułapkę, straciłem starych kolegów z gimnazjum i nie zyskałem nowych z LO.Alienacja narastała.Surowi rodzice nie puszczali mnie na imprezy, nie nawiązałem oprawnych stosunków z kolegami.Ukończyłem LO. Październik 2008-Czerwiec 2009 I rok studiów Na studia wybrałem się z dala od toksycznego domu (550 KM od domu).Studia zaoczne na słabej uczelni , w pierwszej fazie opiekowała się mną ciocia pierwszej fazie było jak w bajce, nowe miasto, nowe możliwości.Po pierwszej fazie jednak prysła szara rzeczywistość, znowu brak kontaktu z ludźmi i powolna alienacja. Musiałem wyprowadzić się od cioci (chciały bym się usamodzielnił i odtworzył na ludzi) jednak to sprawiło ze zamknąłem się w sobie jeszcze mocniej.Mój dzień wyglądał tak, śniadanie 9-22 komputer, spać) i tak przez 3 miesiące. Rodziców okłamywałem ze studiuje, bo nie chcialem wrócić do toksycznego domu. To właśnie wtedy pojawiły się pierwsze objawy ( w mieście, czułem się jak na obcej planecie, z obcymi ludźmi, żadnej znajomej twarzy. Lato 2009 Cieszyłem się z powrotu do domu, jednak przeżyłem coś rozczarowującego.Poczułem się dziwnie w swoim starym mieście, objawy podobne do depresji, nic mnie nie cieszyło, wszystko smuciło.Wakacje spędziłem smutno, głownie przed kompem i TV. Październik 2009-Grudzień 2009 Wyjechałem do drugiego dużego miasta (Gdańsk).Razem z moimi 2 kumplami. Znowu przez pierwsze 2 miesiące było super, wspólne kolegowanie się, zabawy, jednak choroba cały czas czaiła się z plecami. Na początku grudnia, zacząłem mieć silne bóle Głowy.Wróciłem z powrotem do domu, bo nie byłem w stanie normalnie funkcjonować. Pojechałem na badanie (tomografia, USG jamy brzusznej, krew, mocz, wszystko wyszło w normie, neurolog, powiedziała ze to po prostu wina nerwów. Pierwsza wizyta u psychologa. Psycholog powiedział ze wszystko jest OK, żebym tylko przestał się martwic. Jednak dalej było złe.Druga wizyta u psychologa, test na 500 pytań, wizyta u psychiatry.Niby znów wszystko wyszło OK., psychiatra powiedział tylko ze mam pewne zaburzenia osobowościowe. Polecił mi terapię grupową. Styczeń-Kwiecień 2010 Cały ten okres siedziałem w domu, czułem się jak w więzieniu. Komp. i TV od rana do wieczora. Maj 2010 Podjąłem prace, wyszedłem do ludzi, jednak zamiast poczuć się lepiej, moje objawy nasiliły się. Ciężko jest poznawać nowych ludzi, gdy samemu ma się kłopoty osobiste. Poznawanie nowych ludzi idzie mi z uporem. ZAKOŃCZENIE Czy ktoś może mi pomóc ? czasami tarce wiarę na wyzdrowienie, jednak nie poddaje się walczę? Lekarze twierdza ze nic mi nie jest, a ja jednak źle się czuje. A najbardziej boli mnie to ze rano potrafię czuć się fenomenalnie, by później z godziny na godzinę czuć się coraz gorzej a wieczorem już całkowicie fatalnie. To przypomina mi jazdę rollecosterem góra, dół, góra, dół.Jestem w euforii by za dwie godziny czuć Się już fatalnie. Mam problemy z rówieśnikami. Czuję ze potrzebuję tego kontaktu , jednak nie jestem w stanie przełamać się , wyciągnąć pierwszy rękę. Mam też kompleks niższości , ciągle wydaje mi się że jestem nieciekawym , mało interesującym rozmówcą. Nie wiem jak się zachować w danych sytuacjach , ponieważ nigdy tego nie robiłem imprezy , rozmowy , kontakty z ludźmi , dziewczynami. (odosobnienie wyrządziło wielką krzywdę w moim życiu). Potrzebuję zmienić swoje zachowanie , tylko jak ? Może ktoś ma dla mnie jakąś poradę. Z góry dziękuję.
×