siema witam, trafiłem na stronę szukając info na temat 15686. choroby która mnie toczy:) przerabiałem sporo, kolejne "sporo" przede mną. obecnie rozkminiam przewlekły zespół płucno - sercowy, o coś w ten deseń. wcześniej miałem raka, wylew, zawał, zapaść, nadciśnienie, niedociśnienie, arytmie, 150 innych chorób serca, miażdżyce... w pyte! a zaczęło się niewinnie, chyba jak u każdego. od kilku lat mam jedną stałą playliste loopoujących się ataków; najczęściej zawroty głowy, kołatanie serca, lęk przed śmiercią, czasem uczucie tej jebanej arytmii, czasem wysoki puls, czasem brak pulsu (wiem to głupie, ale za każdym razem daje nieźle popalić kiedy nie jestem pewny czy mi bije serce haha), skurcze, drętwienia, duszności, łapie tlen w płuca wydając dźwięk kopary na budowie - no stąd ostatnio moje podejrzenia bezdechu sennego, ale podobno nie chrapie, dlatego teraz jak mi ciężko oddychać wpadłem na pomysł zgłębienia zagadnienia jakim jest przewlekły zespół plucno-sercowy no i jestem na etapie przyswajania go. czekam aż pojawią się objawy tego gówna co by za parę dni się śmiać z tego:) aczkolwiek wcale nie jestem pewny, bo nie badałem się w tym kierunku. tzn już nawet mi się nie chce. ze 3-4 lata temu robiłem EKG, echo serca, nawet Holtera i nic. (o chuj ale mi się zrobiło duszno w tym momencie, chyba umieram!!). potem próbowałem się przyzwyczajać do moich przypadłości raczej-nie-zacnych. przez ten czas odwiedziłem 150 lekarzy. w styczniu po bardzo ciekawej rozmowie z moją ciotką - hipochondryczką, doszedłem do wniosku, że mam za duży kałdun! no to dobra, nigdy nie uprawiłem sportów oprócz grania na instrumentach i siedzenia na ławce, ale nie ma tragedii. 4 miesiące temu zrobiłem ponownie badania krwi, wszystkie możliwe, wybuliłem ze 4 stówy - i NIC, jestem zdrowy jak ryba! nawet cholesterol mam spoko (no jedynie lekko podwyższona hemoglobina), no bo w końcu coś tam się ruszam i nie mam jakiejś super nadwagi, może ze 3-4 kg haha. potem poszedłem do kardiologa, osłuchała mnie, ogarnęła starsze badania, ogarnęła nowsze badania. dała mi Betaloc, śmieszną dawkę 12,5 mg, żeby tylko zablokował mi jakąś tam noradrenalinę, co bym się nie denerwował. a no i ciśnienie górne miałem trochę podwyższone, ale to dlatego, że dostaję białej gorączki i ataków lęku jak jestem u lekarza - nie był to jakiś hardkor bo 140/73 (zwykle mam bardzo dobre ciśnienie). teraz mamy maj, ja od dwóch dni sobie wkręcam że znowu mam coś z sercem albo z kręgosłupem. fakt mam krzywy, ale od kiedy na stronie było napisane, że od jakiejś tam wady kręgosłupa można zaliczyć wyżej wspomniany zespól płucno-sercowy - ja oczywiście cierpie na to. od paru godzin a właściwie od dwóch dni. jak siedzę i rozmyślam nad tym to fakt, fatalnie się czuję. ale kiedy się za coś biorę i zapominam, to przechodzi. ale lęk przed tym gównem, czy chociażby śmiercią jest silniejszy. myśle czy znowu nie iść zrobić EKG, bo może tym razem serio jest coś nie tak? haha, to już się śmieszne zaczęło robić. może serio zacznę zarzucać jakieś prochy. od paru lat jestem totalnie wyłączony z życia. alkohol w ogóle przestałem pić, rzuciłem fajki, ganje. pracuję w domu bo lipa jak przy ludziach wkręcam sobie jazdę lękową, wtedy wyglądam jak debil. jak gram z zespołem gdzieś w klubie czy nie daj pan-szatan na festiwalu to konam. i tak ograniczyłem to do minimum chociaż jaram się graniem, ale nie daję zwyczajnie rady. kiedyś zajebałem za namową ziomka lsd co by odpłynąć i nie myślec o tym, ale o ile przyzwoicie idzie basowanie z palca, tak slap jest nie do ogarnięcia na kwasie. więc więcej razy nie praktykowałem tego. no i co, siedzę tak tu sam jak palec, w grę nie wchodzi żadna bibka, jestem obstawiony sprzętem i instrumentami co by pracować w domu, piję kurwa wodę i myśle czy nie zejdę tej nocy. a spać pewnie pójdę dopiero koło 5-6. w sumie nie żaliłem się nikomu bo nie mam tego w zwyczaju, ale kiedy mi panna powiedziała nie dalej niż 2 miesiące temu że nie może na mnie patrzeć bo wyglądam jakbym nie żył od miesiąca i zachowuje się jak kretyn (co najlepsze wcale o tym z nikim nie gadam, po prostu to jest tak bardzo widoczne) i że ona już dłużej tego nie ogarnie, pomyślałem: KURWA ALE BIJACZ!... a tak na serio, że faktycznie coś jest nie tak. więc na razie się kisze i po raz pierwszy wypluwam moje pojebane jazdy na klawiature. a co tam u Was?!