Nie wiem od czego zaczac. Moje zycie zaczyna wymykac mi sie spod kontroli.
Od dluzszego czasu przebywam za granica. Za kazdym razem zmagalam sie z roznego rodzaju problemami, jednakze zawsze jak kot spadalam na 4 lapy.
Az pewnego dnia poznalam jego. Swiat runal w gruzach, podswiadomie uzaleznilam cale swoje zycie od niego. Po kilku malo przyjemnych dla mnie akcjach przestalam miec kontrole nad swoimi emocjami. Na chwile obecna walcze z codzienna histeria, za kadym razem obiecuje sobie ze juz nigdy tak nie bedzie. I tak jest codziennie....
I teraz zostalam sama. On nie wytrzymal presji i odszedl.
I zycie mi sie zawalilo............