Witam, chciałem zapytać was o porade najlepiej jeśli byłby tu obecny jakiś specialista od nerwic choć chyba sami jesteśmy najlepszymi dla siebie specialistami. A mianowicie od paru miesięcy męczyłem się z bólami odbytu oraz ciągłym dyskomfortem, oczywiście leczenie na hemoroidy co nie pomagało i szerego badan. Było juz tak źle że podczas siedzenia czułem jakby mi ktoś wbijał nóż w tyłek. Dostałem osterj deprechy i nerwicy. Trafiłem w koncu na dobrego proktologa który stwierdził że dolegliwości spowodowane są nadmiernym zaciśnięciem odbytu. Psychiatra postawił diagnoze nerwica. Dostałem paroxetyne i od 2 miesiecy się nią lecze. Pierwsze póltora miesiąca było takie sobie niby dolegliwości mniejsze ale jednak wciąż bardzo dokuczliwe az w koncu zorientowałem się ze przez ten ból i dyskomfort ciągle zaciskam pośladki albo właśnie odwrotnie przez to że nieswiadomie ciągle zaciskam pośladki mam ból i dyskonfort w odbycie. No i zaczałem ciale myśleć by je rozluzniac co nie jest trudne, jednak wymaga ciągłego skupienia co w moim przypadku nie jest az takie trudne bo i tak ciągle w głowie problem. Codziennie rozciaganie mięsni miednicy i inne ćwiczenia. Znaczna, znaczna poprawa, nie mniej w głowie ciągle problem a jeśli nie nie myśle o rozluznianiu posladków sam je delikatnie jeszcze spinam. Psychiatra dał pare dni temu juz maksymalną dawke 60mg paroxetyny i sugerował by jednak nie mysleć nie walczyć by ciągle te pośladki rozluźniać. Sam uważam że w chwili gdy zaczałem starać się trzymać luźno pośladki nastąpiła znaczna poprawa tylko myśląc ciagle by luzować ciągle jestem w tych natrętnych myślach. Chciałem zapytać się was o radę bo wiadomo człowiek chce sobie jakoś pomóc, walczyć i jednak mimo wszystko próbować mieć ciągle rozluznione te pośladki czy próbować to olać co wiadomo w nerwicy jest raczej ciężkie i czekac aż może w koncu leki mnie wyleczą?