i moj dol...
biore mozarin od miesiaca, mam nerwice depresyjna albo depresje nerwicowa, jak kto woli.
przyszlo po rozstaniu sie z chlopakiem, chociaz samo rozstanie nie bylo bezposrednim powodem...
chodze na psychoterapie (gestalt), wlasnie skonczylam, bo sesje trwaja rok szkolny. terapeutka stwierdzila ze nie zrobilysmy duzo rzeczy bo nie mialam na nie ochoty i poradzila mi grupe terapeutyczna bo mam problemy z ludzmi.
szczerze? jest gorzej niz zanim zaczelam terapie.
chyba alkohol wchodzi w reakcje z lekami bo dzien po wypiciu dwoch piw myslalam tlyko skad wziac duzo tabletek nasennych i plakalam w pociagu.
nie chce wychodzic do ludzi ale siedzenie w domu doprowadza mnie do szalu.
skupic sie nie da a egzaminow 6.
ludzie mnie unikaja bo marudze a jak podejda za blisko warcze.
mialam jechac na praktyki za granice, spienialam po 3 miesiacach, stwierdzilam ze nie dam rady.
jestem w trakcie zalatwiania drugich praktyk, juz czuje ze tez dam spokoj.
zastanawiam sie co bede robic w zyciu, na razie we wszystkie projekty angazuje sie maksymalnie i rezygnuje po jakims czasie kiedy stwierdzam ze sa nie dla mnie lub zle mi idzie. w pracy traktuja mnie jak idiotke. koncze prace w czerwcu. facet nie odpowiada do konca, rozstaje sie z facetem. czuje sie jak totalny quitter.
dzieci nie planuje, patrzac po sobie i rodzenstwie i co zrobili nas moi rodzice ktorzy maja nerwice, moje dzieci bylyby bardzo biedne. sensu zycia brak. jesli to maja byc najlepsze lata mojego zycia... a potem praca praca, szukanie na gwalt kogos kto sie zajmie przytuli, nie znajdowanie.
nie lepiej wszystko skonczyc wczesniej? widze sie rozgoryczona coraz bardziej, z coraz wieksza iloscia kotow i nienawiscia do ludzi. bez sensu zupelnie.
brakuje kogos bliskiego kto przejalby sie do konca. rozumiem ze takich ludzi nie ma i kazdy ma swoje jazdy. ale powinni byc.
nie oczekuje jakiegos mega odzewu, chyba chcialam to wszystko wyrzucic. znajomym nie moge, szydza lub przejmuja sie i zajmuja sie soba. matka powiedziala mi zebym cieszyla sie z tego co mam, dzieci w afryce nie maja cos jesc.
ojcu wole nie mowic.