wiem ze podobne watki byly ale nie znalazlam tam odpowiedzi dla siebie.. bo lekarz/terapia itp nie wchodzi w gre.. Moj facet ma depresje, nie bede opisywac szeregu zachowan bo w sumie zauwazylam sa takie jakie definiuje slowo "depresja" w wikipedii. Dodam ze towarzyszy mu tez nagle obnizenie samooceny(prawie do zera), i apatia. On pracuje sezonowo(wiosna lato) i w sumie to sie zaczelo dokladnie gdy zaczal pracowwac;/ Mowi o problemach rodzinych w domu,mial problemy finansowe,ze jakies awantury itp, sam mowilze m depresje i wszystko widzi na czarno..ale myslalam ze to wykręt jakis wobec zobowiazan co do mnie..ale juz wiem ze to rzeczywiscie jakies zalamanie. To inny czlowiek zupelnie.
Kiedy mowi straszne rzeczy o sobie nie wiem juz jak reagowac. Kiedy pocieszam i tlumacze mu ze nie jest tak zle z nim i wymieniam zalety i argumentuje - on i tak znajdzie powod by wyszlo ze jest beznadziejny i jego zycie jest marne. Ze nie ma pieniedzy(to najczestsze) i ze w dodatku mi niszczy zycie swoją bezwartoscia i niemoznoscia dania mi tego co dac facet powinien wg niego(i tu znow chodzi o chec posiadania pieniedzy wasnego domu itp itd). Ja stara sie pocieszac, mowie ze przeciez nie wszsytko naraz. ZE kazemu podwinąc nmoze sie noga, teraz mial klopoty finansowa i wyszedl wiec moze byc tylko lepiej, krok po kroczku. i niech nie mowi ze np nie bedzie miec zimą na paliwo do mnie jak teraz bo przeciez to duzo czasu do tej pory znow bedzie ok. Ale on jakby tego nei slyszal co ja mowie, ajak mu sie poprawia t na chwille sie posmieje a potem znowu dolina. Nie wiem jak mam mu pomoc, bo nawet na czulosc stal sie jakis zobojetnialy, albo mowi ze po co on ma starac sie jak zwsze w tej znajomosci - skoro ja go i tak rzuce w koncu. malo co go interesuje wszsytko jest bez sensu bo "i tak sie bie uda". Czasem Nie mozna go zmotywowac nawet do wizyty, zrobienia sobie dnia wolnego dla mnie od roboty - naet gdy mowie mu ze nie musi miec pieneidzy, przeciez ja chce z nim pobyc a nie z prezentami i nie bede zla ze nie zbierze mnie gdzestam np na jedzenie. Bo zplacenie z cos z mojej str odpada - on nie pozwala mi na to:( Nie dal nawet mi wynajac hotelu na noc "bo kobiets nie bedzie placic za niego". Wszystko zakrecone wokol pieniadza, a potem spotegowane gadaniem tym ze on jest do nieczego i zyc nie powinien.. Wiem ze mozna czasem dac mu kopa do dzialania w jakis zdecydowany sposob ale ja nie chce mu psychicznych wstrząsów jakichs robic bo boje sie.
Mnie boli to, kocham go i nie rzuce kogos bo ma jakies zalamanie przejsciowe, ale ja tez mam uczucia i cierpie gdy on mowi o tym jakim jesni niby dnem.. nie wiem jak reagowac jak traktowac. moze ktos z depresjs powie mi, czego oczekiwalby w takiej sytuacji od partnera? Zeby polepszyc i pomoc wyjsc muz tego