Skocz do zawartości
Nerwica.com

marika30

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marika30

  1. Mieszkanie jest wspólne,ale to nie o to chodzi.Gdzie mam wyjechać z dzieckiem?Ja nie mam do kogo.Mam tylko i aż dziecko.Jestem tak przestraszona,że w głowie sie nie mieści,on jest nieobliczalny,wręcz szalony.Jak mówię,że odejdę to on mi mówi,że się zabije i tak bez przerwy.Nie chcę żeby coś mu się stało,nie chcę być obwiniana za jego nieszczęście,może to egoistycznie zabrzmiało,ale ja nie chcę mieć go na sumieniu.Czasem modlę się żeby kogoś sobie znalazł,zakochał się i odszedł,nie chcę od niego nic,ja chcę nowmalnie żyć i z tego życia się cieszyć.
  2. Wiolu,ja mu ten warunek dawałam sto razy i po tygodniu spokoju znowu się zaczynało.Z każdym razem to wszystko tak się nasilało,że na sama myśl o tym,co znowu wymyśli,oblewaja mnie zimne poty.On wszędzie znajdzie moją winę,a sam nie jest święty,jednak na swój temat nie lubi rozmawiać i zawsze ucina temat zdaniem:"Bo ja sobie ufam" [Dodane po edycji:] Jestem z nim prawie siedem lat.Na początku było w miare,bo byłam po ciąży(gruba i zaniedbana)potem doprowadziłam sie do porządku i wtedy się zaczęło,pomimo tego,że ja nigy nie dałam mu powodów do zazdrości.Zastanawiałam się,czy może to,że zawsze mam uśmiech na twarzy,że pomagam ludziom i jestem lubiana,powoduje jego zazdrość,ale doszłam do wniosku,że to po prostu albo brak zaufania,albo to,że on coś zrobił "na boku" i teraz się boi,że i ja tak zrobię.Innego wytłumaczenia nie widzę
  3. Tak,ale nie mam jeszcze stabilnej pracy,jednakże radze sobię świetnie.Ciężko mi,bo większość ludzi,kórych znam uważ mnie za fajną,wesołą,życzliwą osobę,a mąż nie.To ciągnie się już 4 lata,a ja nie mam już sił....
  4. Dołączyłam do Was,ponieważ szukam pomocy.Mam ogromny problem z zazdrością męża.Nigdy nie dałam mu powodów do zazdrości,zawsze byłam wierna,a mimo to on robi mi takie awantury,że jestem przerażona i tak bezsilna,że mam ochotę palnąć sobie w głowę,żeby tylko mieć święty spokój.Każdego dnia,gdy wraca z pracy,jestem w takim stresie,że znowu o coś się przyczepi.Kontroluje mój czas,telefon,wyzywa moje koleżanki od najgorszych,złości się,że coś sobię kupię,wypomina mi byłych partnerów,w tak podły sposób,że czuję się jak najgorsza prostytutka.NIE MAM JUŻ SIŁ,BY SIĘ Z TYM MĘCZYĆ,ALE NIE MAM TEZ SIŁ BY OD NIEGO ODEJŚĆ,MAMY DZIECKO A JA NIE MAM JUŻ NIKOGO BLISKIEGO:(
×