Ja mojemu ojcu nie wybaczyłam, choć chciałabym tego ale nie potrafie, boję się jego na tyle, że niestarczyłolby mi ani sił ani odwagi aby to uczynić. Mam 22 lata (od 16tego roku życia musiała się wynieść z domu do obecnego męża, bo w domu nie było tak jakby miejsca). Wszystko jakoś się toczyło, gdy widziałam ojca na ulicy uciekałam, unikałam kontaktów i tak robię do tej pory. Ojciec kocha i kochał zawsze tylko moją matkę i dlatego jak się rozwiedli o wszystko mnie oskrżył. Ostatnio chciałam wyciągnąć rękę do mojego ojca, spotkałam się i zobaczyłam, że ludzie się nie zmieniają. Nic z tego nie wyszło oprócz tego że teraz biorę leki bo mam straszne lęki i oderwanie od rzeczywistości, nie wiem kim jestem, nie wiem co się dzieje. Jestem pod stałą kontrolą lekarzy. Zapisałam się nawet na grupę wsparcia DDA. Licze, że się jakoś ułoży mi w głowie. Ale nie to jest najgorsze, ostatnio dowiedziałam się, że mój ojciec znajduje się w szpitalu psychiatrycznym jako alkoholik z zaburzeniami. I to nie jest jego pierwszy raz i z tego co wiem to jak on stwierdził to jest przeze mnie. I gdzie tu sprawiedliwość, dziecko które nic nikomu nie zrobiło teraz musi zażywać leki aby jakoś funkcjonować, a rodzic który zniszczył dziecku życie nie dość że mu nie pomaga to jeszcze całą odpowiedzialność zrzuca na to dziecko. DDA musimy się wziąć w garść, zmienić swoje życie, zająć się sobą, tych co nas krzywdzili wyeliminować ze swojego życia. Jeśli my się dla nich nie liczymy to czemu oni mają się liczyć dla nas. Wiem że to sie tak łatwo mówi, ale nie ma innego wyjścia.