Kilka lat temu przechodzilam mniej wiecej to samo co Wy. Moja nerwica "z duszeniem sie" trwala niecaly rok. Bardzo schudlam bo przez ten czas prawie nic nie jadlam (pare tygodni wczesniej znaim mnie dopadla, zakrztusilam sie cukierkiem i dostalam silny atak paniki i od tego sie zaczelo). To bylo tak jakbym zapomniala jak normalnie polykac, a na dodatek kazdy kesek byl dla mnie meczarnia gdyz wydawalo mi sie sie cos mi utkwi w gardle i ze sie udusze. Ja wczesniej zdrowa i "normalna" osobka nagle stalam sie prawdziwym swirem (dmuchalam sobie na reke, mierzylam puls co chwila i dostawalam silne ataki paniki kiedy mialam cos zjesc). Ale wyszlam z tego i wszystkim ktorym to sie moze w tej chwili wydawac niemozliwe, zapewniam ze to paskudstwo jest do pokonania!!
Dzisiaj juz moge jesc wszystko i sprawia mi to ogromna przyjemnosc (nie jak kiedys), tylko wieczorami troche sie mecze bo mam klopoty z zatkanym nosem(przewaznie jedna dziurka wogole nie dziala, a druga tak ledwo heh), a dosc trudno jesc i oddychac ustami jednoczesnie.
Chyba mam polipa w nosie, tak kiedys stwierdzil laryngolog, ale powiedzial ze lepiej go nie usuwac, wiec ja nadal sie tak mecze.
W kazdym razie jesli kogos nadal dreczy ten problem i nie widzi z tej nerwicy wyjscia to chetnie wyslucham i moze cos doradze
madima@op.pl
Pozdrawiam cieplutko
ps. MALUCH - ja tez nie lykam tabletek (wszystko miazdze lub gryze) to chyba taka pozostalosc po nerwicy z polykaniem. Wymiotowanie to tez jest dla mnie koszmarem, baaaardzo nie lubie i boje sie tego, ale na szczescie rzadko kiedy musze (twu twu).