Skocz do zawartości
Nerwica.com

beta_magnolia

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez beta_magnolia

  1. Witam! Pisalam ostatnio ze nic nie czuje, ze nie mam uczuc, ze nie potrafie odczuwac radosci ani smutku, ze ciagle chodze zmayslona... No i to minelo. Wyzdrowialam. Ale.. niestety.. znowu zachorowalam.. zaczelo sie od tego ze zabolalaly mnie studia, ze tyle lat zawalilam, potem ze kase na nie wydalam, potem zaczelam sie martwic o rodzicow ze cos im sie stanie.. I znowu zachorowalam. Znowu poczulam ze wszystkich stracilam, ze cos sie porobilo z moimi uczuciami. Tetraz w zasadzie nie wiem co mi jest Nie jest za bardzo tak jak dawniej, tak jak bylam zdrowa. Nie jestem nerwowa tak jak przy ostatniej chorobie.. Jestem wrecz za spokojna.. Nie wiem co mi jest.. Ale znowu cos mi sie z uczuciami porobilo I jeszcze mam wrazenie, nie wiem jak to powiedziec, ze wszystko jest jakies odrealnione.. np jak jezdza samochody.. to ten odglos wydaje mi sie jakis dziwny, taki inny, no nie wiem jak to powiedziec ale jest jakby taki nierealny.. a moze mi sie wydaje? I mam pytanie co mi tym razem jest? Znowu zaburzenia schizotypowe? Ile to jeszcze bedzie trwalo? Dlaczego znowu ja Prosze o pomoc...
  2. Pyritie... Ja mialam to samo, tez czulam sie obco we wlasnym domu, moi bliscy wydali mi sie obcy, wiedziałam ze istnieja ale nie czulam zadnych uczuc do nich. To bylo straszne. Dopiero leki na schizofrenie mi pomogly. Bralam zalaste i seronil. Teraz biore tylko abilify i jest dobrze, urojen juz nie mam, chociaz nie nazwalabym tego urojeniami bo tak bylo naprawde bo moja rodzina tez miala podobne odczucia wobec mnie. Tez zauwazyli ze sie zmienilam, ze cos jest nie tak wiec to na pewno nie byla schizofrenia tylko jak juz to derealizacja albo depersonalizacja..
  3. Dziekuje III za dobre slowa... Przepraszam ze tak dlugo nie odpisywalam ale dlugo tu nie zagladalam... Mysle ze Twoj przypadek jest nieco inny od mojego chociaz duzo widze podobienstw u mnie z przed choroby. Ja tez kiedys myslalam podobnie... Moja mowa byla jakas inna, za duzo mowilam, zbyt szybko, niezrozumiale, kazda rozmowa byla podszyta emocjami. Ja tez bylam taka ze na zewnatrz usmiechnieta a w domu plakalam caly czas.. I to byle czego. W ogole to nie wiem czemu ale bardzo chcialabym zeby to wrocilo. W tedy bylam przynjamniej soba tylko szkoda ze nie pracowalam nad soba. Moglam tak nie plakac. Fakt faktem bylo mi ciezko bo bolalo mnie przeciez kazde zle slowo, kazde zle spojrzenie ale teraz tak sobie mysle po co mi to bylo? Moglam sie czyms zainteresowac a nie myslec i nic nie robic caly czas tylko myslec. Ogolnie teraz czuje sie dobrze, wiele rzeczy zrozumialam ale do calkowitego wyzdrowienia mi jeszcze troche brakuje. Mam nadzieje ze sie wylecze... I Tobie i Wam wszystkim tego zycze :) Pozdrawiam :)
  4. W lutym zeszlego roku cos sie we mnie zmnienilo.. Przestalam siebie czuc, czulam pustke w srodku, caly czas wydawalo mi sie ze nie istnieje. Zaczelam "wychodzic z siebie", patrzec na siebie z boku. Duzo plakalam ale nic z tym nie zrobilam. To chyba juz w tedy byla depresja, nerwica no i depersonalizacja i derealizacja. I pozniej doszlo jeszcze to wrazenie ze wszystkich stracilam. Dzisiaj jestem na lekach. Chodze czesto smutna i zamyslona, mam spuszczona glowe. Malo rzeczy mnie cieszy ale tez nic mnie nie boli wewnetrznie. Mam jakby zamrozone emocje. A chcialabym zeby one wlasnie wrocily. Kiedys bylam bardzo empatyczna dzisiaj raczej w ogole. Ogolnie jestem takim slupem, zamyslonym, patrzacym w jeden punkt i smutnym. Kiedy to minie? Czy ktos mial podobnie? Moja psychiatra powiedziala ze minmum dwa lata leczenia. Ogolnie sie niby dobrze czuje tylko cierpi strasznie moja rodzina a ja nie potrafie tego odczuc. Ale czy z tego wyjde?
  5. Do czego moze doprowadzic nieleczona depersonalizacja/derealizacja? Bo ja jestem pewna ze na to cierpialam tylko ze nie leczylam tego i jest teraz tak jak jest:( Czy te zaburzenia nie byly wlasnie przyczyna mojego aktualnego problemu? Prosze o odpowiedz.
  6. W necie znalazlam cos takiego: Gdy dopaminy jest za dużo, w mózgu zanikają jej receptory. A to oznacza, że mózg generalnie staje się mniej uważny. Mniej bodźców zwraca jego uwagę. Mniej go interesuje. Nie szuka jedzenia, nie zwraca uwagi na niebezpieczeństwo. Popada w apatię Ja np jestem caly czas zamyslona... tzn nie mysle o niczym ale wygladam na zamyslona. Nie smeje sie tak jak kiedys, malo rzeczy mnie cieszy. Wy tez tak macie? Tak jakos dziwnie sie czuje. I wogole nie chce mi sie plakac a kiedys to o byle co plakalam. Chcialabym zeby te stare czasy wrocily. Obiecuje sobie ze jak wroca to bede pracowac nad soba.. Nie bede sie tak uzalac, zaufam ludziom, przestane odnosic wrazenie ze wszyscy sie ze mnie smieja. Zmienie swoja stosunek do siebie. Tylko zebym wyzdrowiala. [Dodane po edycji:] I mam jeszcze pytanie: do czego moze doprowadzic nieleczona depersonalizacja/derealizacja? Bo ja jestem pewna ze na to cierpialam tylko ze nie leczylam tego i jest teraz tak jak jest:( Czy te zaburzenia nie byly wlasnie przyczyna mojego aktualnego problemu? Prosze o odpowiedz.
  7. Dziekuje za dobre slowa... Ja bardzo w to wierze ze z tego wyjde i bede postrzegala rzeczywistosc tak jak kiedys. Ale mam jeszcze pytanie: moja psychiatra powiedziala mi ze mam za duzo dopaminy w mozgu i trzeba ja zmniejszac... Biore zypsille zeby tak sie stalo oprocz tego biore jeszcze abilify. Wczesniej bralam seronil i zalaste. Co to znaczy ze mam za duzo dopaminy w mozgu? Na co to ma wplyw? Dziekuje bardzo za odpowiedz. Pozdrawiam :)
  8. Ja tez czulam taka pustke, tez wydawala mi sie ze nic nie istnieje, ze ja nie istnieje a ludzie, rzeczy wokol mnie sa jakby z papieru Tak czulam sie w lutym zeszlego roku.. Pozniej bylo to uczucie ze wszystkich stracilam.. I nadal to mam z tym ze jest to stlumione, tzn nie rusza mnie. To pewnie przez leki psychotropowe. Ja ogolnie jestem teraz bardzo silna psychicznie, trudno mnie zlamac nie tak jak kiedys ze o byle pierdole sie zalamywalam. Lepiwej sie mi zyje ale moja rodzina cierpi bo chce zebym wrocila, zebym byla taka jak kiedys. W ogole to mam wrazenie ze stracilam tozsamosc. Mam wlasna teorie. Najpierw w lutym wystapila u mnie depersonalizacja i derealizacja, potem zmiana tozsamosci. Musze powiedziec o tym psychiatrz bo nie wiem czy mnie dobrze leczy. Ja po prostu chce byc soba. Tak samo wrazliwa, placzliwa i uczuciowa osoba. Czy to jest jeszcze mozliwe. Prosze o pomoc! [Dodane po edycji:] I mam jeszcze pytanie... Do czego prowadzi nadmiar dopaminy w mozgu? Moja psychiatra powiedziala mi ze mam za duzo dopaminy w mozgu i biore leki zeby ja zmniejszyc... Prosze o odpowiedz.
  9. beta_magnolia

    Prosze o pomoc

    Witam! Jestem tu nowa, milo Was wszystkich powitac. Moja choroba zaczela od jakiegos lutego rok temu... Zawsze bylam wesolym i usmiechnietym dzieckiem.. Mailam dwie przyjaciolki, grono znajomych, kochajaca rodzine. Jednak nie akceptowalam siebie. Jak poszlam na studia zamknelam sie w sobie, nie radzilam sobie z nauka, zaczelam odczuwac rozne leki, balam sie ludzi. Bylam osoba bardzo wrazliwa, przewrazliwiona, placzliwa, ranilo mnie kazde zle slowo, kazde zle spojrzenie, wszystko bardzo przezywalam. Bylam osoba bardzo uczuciowa (wiem ze to moze brzmiec banalnie). Rok temu w lutym zaczelo sie dziac ze mna cos dziwnego... Przestalam cokolwiek czuc, czulam tylko pustke w sobie, zaczelam duzo jesc, przestalam ufac ludziom, myslalam ze wszyscy sie ze mnie smieja, ze jestem naznaczona. W wakacje stalo sie ze mna cos strasznego. Pewnej nocy uswiadomilam sobie ze wszystkich stracilam... Ze starcilam rodzine, przyjaciol, ze strarcilam siebie. Zaczelam wszystkich inaczej slyszec, tak jaby mieli inne barwy glosu, inaczej zaczelam ich postrzegac, zmienil sie dla mnie ich wyglad. Bardzo sie denerwoalam. Ja ktora tak bardzo wszystkich kochala, przestalam cokolwiek czuc do swoej rodziny, do swoich przyjaciol. Tak jakby ich nie bylo. To bylo straszne. Wyladowalam u psychiatry. Pani dr powiedziala ze nastapilo wyparcie uczuc do podswiadomosci, ze to co sie dzialo na studiach bylo dla mnie trauma i moja psychika tego nie wytrzymala. Przepisala mi seronil. Nic nie pomagalo. Potem przepisala mi zalaste. Zaczelo dzialac. Potem stwierdzila ze cierpie na zaburzenia schizotypowe i przepisala zypsille i abilify. Wiem ze byc moze pisze glupoty, ze uczucia to takie banalne. Ale ja bylam bardzo uczuciowa, bardzo zwiazana ze swoja rodzina, chce zeby to wrocilo tylko mam pytanie po jakim czasie mozna sie wyleczyc z zaburzenien schiztypowych. Po jakim czasie zaczne wszystkich slyszec tak jak kiedyx? Prosze o pomoc? Czy sie wylecze? Pozdrawiam.
  10. Witam! Jestem tu nowa, milo Was wszystkich powitac. Moja choroba zaczela od jakiegos lutego rok temu... Zawsze bylam wesolym i usmiechnietym dzieckiem.. Mailam dwie przyjaciolki, grono znajomych, kochajaca rodzine. Jednak nie akceptowalam siebie. Jak poszlam na studia zamknelam sie w sobie, nie radzilam sobie z nauka, zaczelam odczuwac rozne leki, balam sie ludzi. Bylam osoba bardzo wrazliwa, przewrazliwiona, placzliwa, ranilo mnie kazde zle slowo, kazde zle spojrzenie, wszystko bardzo przezywalam. Bylam osoba bardzo uczuciowa (wiem ze to moze brzmiec banalnie). Rok temu w lutym zaczelo sie dziac ze mna cos dziwnego... Przestalam cokolwiek czuc, czulam tylko pustke w sobie, zaczelam duzo jesc, przestalam ufac ludziom, myslalam ze wszyscy sie ze mnie smieja, ze jestem naznaczona. W wakacje stalo sie ze mna cos strasznego. Pewnej nocy uswiadomilam sobie ze wszystkich stracilam... Ze starcilam rodzine, przyjaciol, ze strarcilam siebie. Zaczelam wszystkich inaczej slyszec, tak jaby mieli inne barwy glosu, inaczej zaczelam ich postrzegac, zmienil sie dla mnie ich wyglad. Bardzo sie denerwoalam. Ja ktora tak bardzo wszystkich kochala, przestalam cokolwiek czuc do swoej rodziny, do swoich przyjaciol. Tak jakby ich nie bylo. To bylo straszne. Wyladowalam u psychiatry. Pani dr powiedziala ze nastapilo wyparcie uczuc do podswiadomosci, ze to co sie dzialo na studiach bylo dla mnie trauma i moja psychika tego nie wytrzymala. Przepisala mi seronil. Nic nie pomagalo. Potem przepisala mi zalaste. Zaczelo dzialac. Potem stwierdzila ze cierpie na zaburzenia schizotypowe i przepisala zypsille i abilify. Wiem ze byc moze pisze glupoty, ze uczucia to takie banalne. Ale ja bylam bardzo uczuciowa, bardzo zwiazana ze swoja rodzina, chce zeby to wrocilo tylko mam pytanie po jakim czasie mozna sie wyleczyc z zaburzenien schiztypowych. Po jakim czasie zaczne wszystkich slyszec tak jak kiedyx? Prosze o pomoc? Czy sie wylecze? Pozdrawiam.
×