Skocz do zawartości
Nerwica.com

WiseMan

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia WiseMan

  1. W moim przypadku użycie słowa depresja nie byłoby chyba właściwe, jednak czuje się strasznie i ostatnimi czasy mam niesamowicie duży napływ myśli samobójczych i ogromną niechęć do życia. Wszystko spowodowane jest brakiem akceptacji ze strony moich rodziców, a szczególnie ze strony mojej własnej matki. Nie będę się rozpisywał, ponieważ moja historia jest bardzo prosta. Zawsze byłem dosyć dobrym uczniem, czerwony pasek zawsze był, średnia w okolicach 4.0. Onego czasu chodziłem często na wiele prywatnych zajęć, tj. angielski, matematyka, chemia, fizyka - byłem zwyczajnym uczniem. Jednak w oczach moich rodziców byłem dzieciakiem nieprzeciętnym - kimś, kto ma potencjał, ażeby pobić Einsteina w swoich osiągnięciach i odkryć jak powstał wszechświat. Zapewne każdy rodzic uważa swoje dziecko za geniusza, jednak wielu z nich zdaje sobie sprawę, że jego dziecko nic wielkiego w życiu nie osiągnie. Problem w tym, że moi rodzice płacili spore sumy pieniędzy na moją edukację. Poszedłem na studia chemiczne, które niestety okazały się dla mnie za trudne i po roku byłem zmuszony je rzucić. Przerosły mnie. Po rozmowie z matką, która się bardzo na mnie zdenerwowała i obraziła na śmierć było jeszcze gorzej. Nie pozwoliła mi wrócić do domu, abym mieszkał tak jak kiedyś, dlatego jestem zmuszony mieszkać u swojego wujka, tj. brata mojego ojca, który ma syna, z którym zawsze się dogadywałem i jakoś tak wyszło. Niestety moja kondycja jest fatalna, i cały czas się pogarsza. Nie mam siły wstać rano, nic mi się nie chce, czuję okropny bezsens życia a do tego te myśli samobójcze ... Bardzo chętnie poszedłbym pod mój dom i zabił się w sposób tak brutalny jakiego jeszcze świat nie widział, wyprułbym sobie wszystkie żyły, powybijał oczy, spalił ... Zapewne nikt z Was nie wie jak to jest, gdy zdasz sobie sprawę, że przez całe życie rodzice udawali, że cie kochają ponieważ liczyli, że będziesz kimś, a gdy prawda wychodzi na jaw nie przyznają się do ciebie. musiałem się wygadać ... przepraszam
×