Skocz do zawartości
Nerwica.com

towlasnieja

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia towlasnieja

  1. Witam, Pisze tutaj, gdyz czuje potrzebe skonsultowania sie. Sytuacja jest dosc powazna, gdyz fatalny nastroj, kompletna apatia, zupelny brak wiary we wlasne mozliwosci oraz ostatnio dosc czesto mysli samobojcze odbieraja mi sily do funkcjonowania (nie chce odbierac sobie zycia, zdecydownie wolalbym je naprawic). Zasypiajac mam nadzieje, ze rano nie nastapi i nie bede musial sie meczyc z tym wszystkim. Nie widze zadnych dobrych stron, czyli nie mysle racjonalnie, a tak naprawde perspektyw na przyszlosc jest wiele, po prostu nie potrafie ich dostrzec. Z trudem zmuszam sie do zrobienia czegokolwiek, a powinienem sporo sie uczyc (na elektronice i telekomunikacji jest spora ilosc materialu do opanowania w krotkim czasie, a zostawienie wszystkiego na wrzesien to absolutne morderstwo). Czesto rano nie mam dosc sily, aby zrobic sobie sniadnie, prawie zawsze sie spozniam, wszystko co robie robie byle jak, po prostu przestalo mi zalezec (z pewnoscia tak naprawde zalezy mi zbyt bardzo, a to ze mi nie zalezy to tylko pretekst, jakby proba usprawidliwienia sie). Zastanawiam sie nad przyczyna. W zasadzie studiuje to co lubie (mam swiadomosc ze dokonalem najlepszego wyboru, kiedy myslalem racjonalnie to to widzialem, teraz jakby w mojej glowie panuje chaos i pustka), wiedzialem ze bedzie ciezko. Po prostu zareagowalem poddaniem sie zamiast walka i bardzo chcialbym to naprawic. Absolutnie nie potrafie sie pozbierac. Po prostu za bardzo to wszystko przezywam. Moze zbyt latwo poszedl mi pierwszy semestr? Jezeli zrezygnuje ze studiow na pewno bede zalowal. Z drugiej strony absolutnie niesprawidliwy (przeciez nie ma czegos takiego jak sprawidliwosc i obiektywizm, wiec to akurat nic dziwnego) no i troche bezsensownie funkcjonujacy system na mojej uczelni bardzo niedobrze na mnie dziala, jakos nie moge sie wgryzc do tej chorej rzeczywistosci. Jestem pewien, ze wszystko byloby dobrze gdym znowu zmusil sie do pracy. I przestal zaniedbywac wszystko. W koncu tak nie da sie zyc. Czy mozna sobie poradzic z tym stanem bez pomocy specjalisty? Oprocz tego dodatkowymi czynnikami pogarszajacymi moja sytuacje moze byc momentami wredy, dolujacy (moze dlatego, ze w ciezkiej sytuacji zyciowej, prawdopodobnie uzalezniony od alkoholu, moze dlatego tak dziwnie sie zachowuje, ale tu tez nie mam pewnosci) ojciec - gdy sie wraca do domu to zazwyczaj jest gorzej oraz zwykla, zyciowa samotnosc (na ta kwestie nie mam zadnego pomyslu, moze gdyby mi na kims zalezalo to chcialoby sie zyc, ale na chwile obecna na pewno nic w tym kierunku sie nie zmieni). Dodam, ze od zawsze bylem osoba raczej pesymistyczna i negatywnie nastawiona do zycia. Ale bylo na tyle latwo, ze w gruncie rzeczy wszystko mi wychodzilo. A teraz coz, pietrzace sie trudnosci mnie wykanczaja. Mam nadzieje ze pomozecie obiektywnie ocenic moja sytuacje i doradzicie w jaki sposob sobie poradzic. Pozdrawiam,
×