Skocz do zawartości
Nerwica.com

agulek

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia agulek

  1. agulek

    dzięki

    Chciałam Was jeszcze zapytać, czy psycholog jest w stanie pomóc, czy lepiej udać się do jakiegoś psychiatry. A jesli psychiatra to czy leki, które zapisze wyleczą nerwicę, czy tylko uspokoją ją na codzień, ale nie wyleczą? tydzień czasu już trwa jak biorę telefon, wykręcam numer do psychologa, ale nie mam odwagi nacisnąć "zadzwoń". jestem beznadziejna.
  2. agulek

    dzięki

    Dziękuję Wam za odpowiedź, postaram się przełamać i poszukam jakiegoś psychologa. Chciałam dodać, że to forum to niesamowita pomoc, nawet dla tych, którzy nie są zarejestrowani, a tylko czytają Wasze wpisy, tak jak ja to robiłam, zanim się zarejestrowałam. Te wpisy, te emocje, ta szczerość oraz niesamowita więź zjednoczenia w problemie bardzo pomaga każdemu kto potrzebuje pomocy, bo wie, że nie jest sam ze swoim problemem, często nierozumianym przez najbliższe otoczenie, tak jak to jest w moim przypadku. Dzięki Wam, jeszcze raz.
  3. witam wszystkich. jestem nowa na forum. postanowiłam się zarejestrować na forum, bo coraz bardziej nie radzę sobie ze sobą, a głupio mi zamartwiać męża, nie ukrywam, że jest mi też wstyd. mój problem zaczął się jakiś miesiąc temu. paraliżuje mnie strach, takie uczucie niepokoju wewnętrznego. wydaje mi się że każdy człowiek ma coś takiego czasami, tak jakby przeczuwał, że coś się stanie. ja właśnie takie coś odczuwam. wcześniej też tak miałam, sporadycznie i faktycznie zawsze wtedy, gdy miało się coś wydarzyć. ale teraz towarzyszy mi to prawie cały czas i połączone jest to z takim strachem, który ja porównuje do strachu jaki odczuwam przed jakimś egzaminem, ścisk w żołądku, napięte mięśnie, często drężenie rąk bądź takie "tiki" głową. zawsze byłam osobą dość nerwową, ale na ogół nigdy tego nie okazywałam, stres i strach zawsze dość szybko mijał, ale towarzyszył mi zawsze, nawet w sytuacjach, które wydawałoby się stresujące nie są. ale to nie było dla mnie żadną przeszkodą do momentu, jak trzy lata temu poszłam na studia. ten niszczący, bardzo silny stres zaczął się przy pierwszej sesji i przy każdej następnej był coraz silniejszy, przy ostatniej, teraz w lutym, ledwo ze strachu na nogach stałam, ale to też minęło po sesji. i teraz końcem marca zaczęło się to co na wstępie pisałam. po tygodniu bezowocnej walki poszłam do apteki i poprosiłam o coś nieuzależniającego na uspokojenie, dostałam Validium, i pomogło. brałam dwa dni (prawie w święta), w poniedziałek wielkanocny pojechaliśmy z mężem do bliskich znajomych i od tej wizyty miałam spokój przez 1,5 tygodni. i tydzień temu zaś wszystko wróciło. czy powinnam czym prędzej udać się do lekarza czy przeczekać i spróbować samemu powalczyć. prosze poradźcie, bo nie wiem co robić.
×