-
Postów
1 414 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Badziak
-
-
Tak wiec brac to, bo ma sie obnizone cisnienie, wg mnie nie jest dobrym pomyslem. Moze lepiej zmusic sie do porannych cwiczen, niz brac leki na rozowa recepte??
Biegam co drugi dzień, ale paradoksalnie regularne ćwiczenia fizyczne obniżają ciśnienie spoczynkowe.
Obecnie biorę miododrynę i trochę pomaga, ale mam po tym nieprzyjemne 'prądy' w głowie i uczucie przenikliwego zimna. Alternatywą jest metylofenidat, ale raczej doraźnie, żeby - nie daj Boże - się nie uzależnić. Żałuję, że jestem uczulona na kofeinę i że nie toleruję wenlafaksyny (zwiększone tendencje samobójcze), bo te dwa specyfiki bardzo pomagały.
-
Byłam w Rzeszowie w Homo Homini na ul. Marszałkowskiej (za pomnikiem) u dr Janusza Czumy (psychiatra). Gość bardzo w porządku, mogę go polecić. Byłam już u kilku psychiatrów, więc mam jakieś porównanie. Jak będziesz chciał to wypisze Ci skierowanie na terapię - na taką u psychoterapeuty, a nie u pedagoga. Ten lekarz jest o tyle fajny, że poświęca Ci tyle czasu ile potrzebujesz. Wcześniej byłam u dr Marii Grzech (przyjmuje na ul. Zwierzynieckiej, okolice Okulickiego) i mam bardzo złe wspomnienia. Rozmawiała ze mną jakieś 5min po czym skasowała niezłą sumę (przyjmuje prywatnie) i wypisała receptę. Na dodatek nie powiedziała, że odstawianie wenlafaksyny może być dość traumatyczne. Za to dr Czuma i słyszał o badaniach SPECT i raczej nie przepisuje paroksetyny czy benzodiazepin ze względu na objawy odstawienne. W ogóle dba o pacjentów, słucha ich, doradza, pomaga. Bardzo go polubiłam.
http://www.homohomini.rzeszow.pl/psychiatria.html
Tu masz linka do dr Czumy. Wizyty są na NFZ, więc nic nie tracisz, a nie zaszkodzi pójść.
-
Aczkolwiek za kase uwazam lepsza opcja niz walenie sie po klubach nocnych za darmo z kim popadnie. To jest raczej nie szanowanie sie, a prostytucja cenieniem sie :) w tym przypadku.
Hehehe
Bardzo mi się podoba to zdanie. Pokrętne rozumowanie, ale całkiem zabawne.
W sumie poniekąd się zgadzam.
-
Metylofenidat (MPH) – organiczny związek chemiczny, lek o działaniu stymulującym z grupy fenetylamin dostępny handlowo w Polsce pod nazwą Concerta (w USA pod nazwą Ritalin w dawkach 20 i 40 mg). Używany jest w leczeniu ADHD i narkolepsji oraz przy wyprowadzaniu z narkozy.
Metylofenidat działa stymulująco na ośrodkowy układ nerwowy. Paradoksalnie wykazuje on działanie uspokajające na dzieci chore na ADHD, pomaga im się skoncentrować na nauce i innych zajęciach. Dorosłym chorym na ADHD MPH pomaga skupić się na zajęciach i zorganizować życie.
Sposób, w jaki metylofenidat ma pomagać ludziom z ADHD nie jest do końca znany. Prawdopodobnie ADHD jest powodowane przez niski poziom dopaminy w mózgu (przede wszystkim w płacie czołowym), a MPH jest inhibitorem zwrotnego wychwytu dopaminy co oznacza, że zwiększa poziom tego neuroprzekaźnika w połączeniach synaptycznych.
Jedna z najnowszych hipotez zakłada jednak, że hamowanie zwrotnego wychwytu dopaminy, a tym samym zatrzymywanie tej substancji w przestrzeni synaptycznej, powoduje jednoczesne hamowanie dalszego wydzielania dopaminy do synapsy. Dzieje się tak ze względu na działanie autoreceptorów dopaminowych, więc poziom dopaminy ulec może obniżeniu, co tłumaczyłoby uspokajające działanie MPH w terapii ADHD. Słabym punktem tej teorii jest fakt, iż metylofenidat wykazuje działanie natychmiastowe, co jest nietypowe dla leków stosowanych w psychiatrii. Najnowsze doniesienia mówią, że chroniczne podawanie MPH obniża ilość receptorów dopaminowych m.in. w prążkowiu i jądrze półleżącym. Wykazano również, iż MPH wpływa na poziom noradrenaliny w centralnym układzie nerwowym. Wpływ MPH na noradrenalinę jest widoczny przede wszystkim przy stosowaniu niższych dawek leku (mniejszych niż 15 mg dziennie). Zastanawiające jest to, że metylofenidat właśnie w takich małych dawkach wpływa pozytywnie na ADHD w którym dominującym symptomem jest brak koncentracji, natomiast dla dzieci i dorosłych z ADHD, w którym przeważa nadpobudliwość, skuteczne są dawki większe.
Metylofenidat z powodu swoich odurzających właściwości bywa nadużywany. W dużych dawkach, palony i wciągany do nosa ma działanie euforyczne, zbliżone do amfetaminy i kokainy, co może uzależniać psychicznie. Sposób działania metylofenidatu na organizm ludzki bardzo przypomina sposób działania kokainy. Wykazano, że ma nawet silniejsze właściwości wychwytu zwrotnego dopaminy, jednak jego właściwości uzależniające są znacznie mniejsze. Wydaje się, że kluczową kwestią przy budowaniu uzależnienia jest czas, w jakim lek dochodzi do maksymalnego stężenia w OUN, oraz prędkość, z jaką środek jest usuwany z organizmu. Kokaina w porównaniu do metylofenidatu działa szybciej, ale i szybciej jest usuwana. Za prawdziwością tej teorii przemawia również fakt, iż uzależnienie znacznie rzadziej pojawia się przy stosowaniu długo-działających preparatów metylofenidatu, w porównaniu do tych z natychmiastowym krótkotrwałym działaniem. Znanych jest kilka przypadków śmiertelnego przedawkowania leku.
-------------------------------------------------------------------
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to lek na depresję, fobie, nerwicę itp. Natomiast ze względu na silny wpływ na dopaminę pewnie ktoś z forum go próbował. Prawdopodobnie dostanę ten lek względu na bardzo niskie ciśnienie tętnicze i jego następstwa (ciągłą senność, brak koncentracji, energii). I stąd pytania; czy nasila lęki? A może wręcz przeciwnie? Czy wpływa w jakiś sposób na zmniejszenie fobii społecznej? Jak na Was podziałał?
Szczególnie proszę o opinię Miko84, bo wiem, że testował.
-
O DDA polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=abDEZDDeOYk (1/3)
Ten film już nie działa, a chciałam obejrzeć. Jaki ma tytuł?
-
Ja tam wszystko zrozumiałam.
Po pierwsze, nie zrobiłeś tej dziewczynie jakiejś wielkiej krzywdy, także się nie przejmuj. Po drugie, ojciec w stanie wskazującym na spożycie nie może być dla Ciebie wyrocznią. To, że on twierdzi, że zrobiłeś jej przykrość czy że była w Ciebie wpatrzona jak w obrazek to nie znaczy, że tak jest. On był pod wpływem, Ty byłeś trzeźwy. Będąc trzeźwym masz tą przewagę, że odbierasz sytuację racjonalnie. Po trzecie, nie wiem jaki jest Twój problem skoro
jedym spojrzeniem jednym gestem mogę taka dziewczynę zauroczyć czasami świadome działanie lub nieTo w końcu masz problem z kobietami czy nie? Bo niby piszesz, że je krzywdzisz, a nie argumentujesz tego sensownie.
-
W sumie jak sobie teraz przypominam to przez pierwsze dni miałam lekką hipomanię. Myślałam, że to placebo, ale może faktycznie już coś się działo.
-- 19 mar 2011, 23:55 --
Co z tą refundacją?
-
_asia_, uważam, że masz wiele racji! Zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna są niezmiernie ważne w procesie zdrowienia. Tylko nie należy też przesadzać w drugą stronę. Leki to nie jest samo zło, to nie jest tylko placebo i wiele osób dzięki lekom dożyło dnia dzisiejszego. W tym ja.
Oprócz brania sertraliny staram się zdrowo odżywiać. Wcinam ALC dla poprawy produkcji dopaminy w organizmie i dużo bananów, które ponoć pomagają w produkcji serotoniny. Poza tym nie jem słodyczy, nie pijam napojów gazowanych, jem owoce i codziennie robię soki warzywne (sokowirówka). Ostatnio wróciło mi trochę energii, więc zaczynam biegać.
-- 19 mar 2011, 21:55 --
Może szału nie ma, ale powoli zdrowieję. Zarówno dzięki lekom jak i dzięki polepszeniu stylu życia. Chociaż szczerze mówiąc jakby nie leki to nie miałabym siły na miksowanie warzyw czy w ogóle na jedzenie czegoś poza słodyczami. Dlatego nie ma co ich demonizować. Trochę pomagają.
-
Umnie nie ma tak silnego pobudzenia na esci jak było na paro nie wspominając juz o sertralinie mimo ze to 2 dzień moge juz takie porównanie pocznic jako ze pisze o objawach nieporządanych..na nastrój rzecz jasna jeszcze nie działa choc przebłyski "serotninowego luzu" sie pojawiają...
To raczej placebo. Aż mi się nie chce wierzyć, że 5mg może na kogoś działać i to po dwóch dniach brania.
Wiecie może coś o refundacji tego cudownego leku? Dwa miesiące brania postawiły mnie na nogi, ale wypłukały kieszenie. Liczę, że w końcu będzie tańszy. Wiecie może czy rząd pracuje nad refundacją tegoż? I dlaczego inne leki są refundowane, a esci nie?
-
abstrahując od (nie)skuteczności tych leków - trzeba na nie uważać, bo to naprawdę ciężki kaliber dla organizmu i może namieszać w głowie
. leczenie w wielu przypadkach następuje na zasadzie placebo natomiast działania uboczne są bardzo namacalne. firma farmaceutyczna Lilly w 2004 roku przeprowadziła badania testując lek Cymbalta. na zdrowych osobach, wolnych od depresji. w czasie tych testów 11 testowanyh osób próbowało popełnić samobójstwo. 4 osoby faktycznie popełniły samobójstwo. całkiem zdrowe, nie miejące depresji osoby. mimo wszystko lek dopuszczono do obrotu.
Duloksetyny się u nas prawie w ogóle nie stosuje, więc nie wiem czy jest sens o tym pisać. A o ewentualnym samobójstwie trąbi każda ulotka antydepresanta. Trzeba się z tym liczyć i już.
-- 19 mar 2011, 20:48 --
a co z CHADem u dzieci?
w 1996 dr Joseph Biederman (związany w swoim życiu z 25 firmami farmaceutycznymi) "stwierdził", że występuje ono także u dzieci. Opublikował artykuły i środowisko psychiatrów je uznało. Coraz więcej dzieci zaczęto więc diagnozować w tym kierunku, otrzymywały leki (po których notabene wcale nie czuły się lepiej). wspaniały pomysł na dobry interes. w 2008 roku wyszło na jaw, że dr Biederman za współpracę z tymi firmami farmaceutycznymi zainkasował 1,6 miliona dolarów. I to ukrywał, zatajał.
gdzie tu troska o pacjentów, i to młodych? liczy się zarobek. przecież to przestępstwo!!!
przecież każde dziecko jest czasami bardzo żywe, wesołe, a czasem smutne, zmęczone. jaki CHAD??!!?? (abstrahując od tego, że nie można zmierzyć tej równowagi chemicznej w mózgu, nie ma na to dowodów, testów klinicznych).
Kurczę, obejrzyj sobie dokument Boy Interrupted (2008r.). To film o chłopcu, który cierpiał na CHAD od małego i w końcu popełnił samobójstwo (w wieku lat 15, tuż przed obiadem). Psychiatrzy nie chcieli wierzyć zrozpaczonej matce, że jej 6-letni syn chce się powiesić dopóki nie zaczęła mu robić zdjęć jak zawiązuje pętlę na szyi i filmów jak śpiewa o śmierci.
-
Dla mnie zbyt trudne. Może ktoś inny się podejmie tego wyzwania.
-
Idź do urologa. Skoro były tam drożdże to przyczyny należy szukać poza nerwicą.
-
A długi ten tekst? Wklej tu. Kilka osób przetłumaczy po kawałku i będzie ok.
-
Też tak mam. Płaczę często. To moja infantylna reakcja na stres. Nie umiem tego opanować. Uspokoiło się na escitalopramie (15mg) - nie płakałam ani razu przez dwa miesiące (potem musiałam go odstawić). Nawet jak spotykało mnie przykre wydarzenie, nawet jak oglądałam łzawy film. To było rewelacyjne. Mój wrodzony neurotyzm osiągnął wtedy najniższy stopień z możliwych. Wydaje mi się, że na paroksetynie mogłoby być podobnie. Dużo osób opisuje właśnie takie 'znieczulenie' emocjonalne.
edit: Jak brałam escitalopram to nie było tak, że nie czułam kompletnie nic. Przeżywałam wszystko, ale dużo łagodniej. To, co kiedyś wywołało płacz, teraz przeżywałam zdrowo. Jak normalny człowiek.
-
Eghm... To chyba nie jest odpowiednie forum na tego typu pytania. Zresztą wątpię, żeby ktoś znał odpowiedź. Pytaj tutaj; http://talk.hyperreal.info/benzodiazepiny-barbiturany.html
Zresztą masz tam wątek o podawaniu dożylnym.
A ja odradzam. Od pukania benzosów z tabsów (w tym zolpi) szybko zapadła mi się żyła, nie wykończył jej brałn przez 3 miechy tak jak przefiltrowane tabsy przez 4 dni. Jak dla mnie to doustnie działają tak samo dokładnie, jedynie przy IV szybciej wchodzą ale co za różnica czy od razu czy po 20 minutach. No chyba że ktoś ma fetysz igły. Ja żałuję że brałem IV ale widzę że są tacy co lubią.Lepiej tego nie rób.
Pisane juz bylo setki razy. Nie ma sensu przerabiac tabletek benzo do podania iv. Dozylnie mozna podawac tylko benzo w ampulkach. Jedyne rozpuszczalne w Polsce benzo w wodzie to midazolam (solo bez sensu rowniez iv brac, z opio jak najbardziej) i klorazepat dipotasowy (Tranxene, Cloranxen). To drugie to strasznie slabe benzo, nie wiem czy oplaca sie przerabiac. -
10.W ostatnim czasie duzo sie kłóciliśmy, ja tez dałem jej kiedyś powód do zazdrości o pewną dziewczynę, z która porpstu rozmawiałem.Było to jakies 2 lata temu. Jestem bardzo skołowany.
(...) Moze robi mi na zlosc bo wiem że boli ją moje rozmowy z tamtą. Niewiem.
Myślisz, że robiłaby Ci na złość za coś co stało się 2 lata temu? Bez przesady. To kawał czasu, pewnie już o tym nawet nie pamięta. Po prostu zakochała się w tym gościu - całuje się z nim, tuli.
Szkoda tych trzech lat razem, ale widać nie byliście sobie pisani. Skoro od dłuższego czasu coś się między wami psuło to może i lepiej, że każde z was zacznie od nowa.
-
A może zamów sobie psychiatrę do domu? Wiem, że lekarze rodzinni dojeżdżają do pacjentów. Jak dogadasz się z psychiatrą to myślę, że za dopłatą przyjedzie. A w domu będziesz się czuła bezpiecznie i będziesz mogła mu wszystko odpowiedzieć. Zresztą myślę, że nie jesteś jedyną pacjentką z takim problemem i pewnie do wielu osób dojeżdżają. W końcu jest jakiś % ludzi z lękiem przed wyjściem z domu. Mieszkasz w jakimś większym mieście? Tam nie powinno być kłopotu.
-
A co z terapią na NFZ ? Przecież nie musisz od razu płacić górę kasy za to..... w ogóle....co to znaczy.. Nie lubię takich nurtów? Z tego co mi wiadomo to jest to najskuteczniejsza terapia w przypadku lęków, nerwic i depresji........ wiesz w ogóle na czym polega behawioralno-poznawcza? Jak twoim zdaniem to wygląda? Opisz to może zweryfikuję twoje zdanie na ten temat
linka, dam Ci oskara jak znajdziesz behawioralno-poznawczą na NFZ we Wrocławiu. Jak na ironię prawie wszyscy terapeuci certyfikowani są w Warszawie. Oprócz tego kilku w Krakowie. Wiem, bo szukałam
-
Przebywaj jak najwięcej wśród ludzi. Wtedy nie będziesz miała okazji, żeby wymiotować, nawet jeśli będziesz miała ochotę. Na dodatek zajmiesz się czymś, żeby nie myśleć o wymiotach. A potem czym prędzej do psychiatry i na terapię.
-
chyba się wyprowadze,przymierzam się na to od miesiąca dwóch,ale teraz jestem pewna
mam jeden namiar,ale nie wiem czy aktualne,jutro będę dzwonić,jeśli nie to będę dalej szukać póki mam odwagę
Łiii! Brawo Kasiu, że wreszcie się zdecydowałaś. Trzymam kciuki i wierzę w Ciebie!
Zobaczysz, że ten mały krok dużo Ci da. Odetniesz się wreszcie od toksycznej rodziny i będziesz szczęśliwsza. Jak będziesz chciała się wycofać to przeczytaj swojego posta.
...i może na razie nie mów nic rodzinie, bo będą Cię zniechęcać, obarczać odpowiedzialnością za ich położenie itp.
-
po 10minutach takiego"cyrku" masażu mój członek nie dawał żadnego znaku życia
OMG,mam nadzieję,że wezwałeś pogotowie?...albo wiesz ee usta "usta"?
Hahaha!
Usta-usta... Padłam!
Animator, nie jestem facetem, więc średnio się znam, ale może po prostu się zestresowałeś i stąd to wszystko?
-
Hmm... Może żeby odróżnić epilepsję od schizofrenii? Wiesz, nie każda padaczka polega na tym, że dostajesz drgawek. Jest padaczka skroniowa, w której chory w trakcie 'napadu' po prostu słyszy gwizdy/szumy albo czuje dziwne zapachy itp.
-
Jeśli by tak było to każdego podejrzanego o schizo kierowaliby na to badanie, a tak nie jest. EEG jest od wykrywania epilepsji. Fakt - u części chorych na schizofrenie zdarza się powiększenie komór bocznych mózgu, ale to badanie obrazuje czynność mózgu, a nie jego budowę.
-
Pomoc (nie psychologiczna)
w Off-topic
Opublikowano
In the debate in the Parmenides Socrates puts his own thesis on the mat through the following question:
"Don't you believe that there exists itself by itself a certain Form of Similarity?"
Na debacie u Paramenidesa Sokrates wyłożył swoje własne tezy (on the mat) poprzez następujące pytanie:
„Wierzysz, że istnieje bytująca samodzielnie(?) pewna Forma Podobieństwa...???
Dobra, poddaję się.