Skocz do zawartości
Nerwica.com

jkasia06

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jkasia06

  1. jkasia06

    pomocy

    Pomocy Postaram się pokrótce streścić moja sytuacje. Rok temu w maju straciłam prace, nie przydłużyli mi umowy, a przecież tak się starałam, robiłam wszystko o co mnie prosili, praca była dla mnie bardzo ważna, sama znalazłam sobie staż w firmie specjalnie pod kierunek studiów, później dali mi umowę zlecenie, ale po pól roku jej nie przedłożyli, wzięli nowych stażystów i zatrudnili znajomych. Byłam wściekła, ale myślałam no nic jakoś dam sobie rade, znajdę co innego. Pod koniec maja dowiedzieliśmy się ze mama jest chora. Rak. Strach, panika, co bezie dalej. To były ciężkie miesiące. Wzięłam na siebie opiekę nad mamą, moje rodzeństwo starsze ode mnie miało prace, dom, rodzina. Najpierw szpital, niepewność co będzie dalej, oczekiwanie na operacje, jej wynik. Cały czas musiałam być silna i udawać przed mama ze jest dobrze, nie mówiliśmy jej wszystkiego. Wspierać siostrę, która tez ciężko przeżywała cala ta sytuacje. tak minął czerwiec. Operacja się udała, ale pozostały jeszcze badania histopatologiczne. Przyszły i potwierdziły najgorsze. Zaczęła się chemia, miesiąc czekania na pierwsza dawkę, źle wyniki pierwszych sesji, 6 sesji co 3 tygodnie, . Początki były straszne, złe samopoczucie mamy, skutki uboczne i utrata włosów były nie do zniesienia. Nigdy nie zapomnę dnia gdy musiałam ją ogolić. Wszystkie te wydarzenia dopełniała nieciekawa sytuacja w domu. Ojciec jest alkoholikiem, ciągłe awantury i kłótnie. Ale mijały tygodnie i myślałam ze wszystko się jakoś ułoży, wyniki coraz lepsze, mama dochodziła do formy, wiec zaczęłam szukać pracy. Lecz ona się nie pojawiała. Od października nie znalazłam nic. I od wtedy się zaczęło. Z dnia na dzień stałam się coraz bardziej nerwowa, opryskliwa, nie potrafiłam odnaleźć się w rzeczywistości. Nie wspomniałam jeszcze o XXX. to mój były chłopak. Był dla mnie wsparciem przez cały czas choroby mamy. A gdy zaczęłam szukać pracy i ona się nie pojawiała, zaczęłam wyładowywać swoje frustracje na nim. Chciałam kontrolować jego Zycie, mówić mu co i jak ma robić, Bo nad swoim nie miałam w ogóle kontroli. Straciłam całkowicie zainteresowanie czymkolwiek ( oprócz kontrolą życia XXX), złe samopoczucie, opryskliwość, wieczne zmęczenie, bezsenność, nerwowe ataki, wieczne awantury o byle bzdury, o namiętności i zbliżeniach nie było mowy, zazdrość o jego prace i zainteresowania. Zaczęłam wpadać w kompleksy, nie mogłam znieść swojego widoku w lustrze. Na początku marca doprowadziłam do tego ze się roztalismy a ja przez te 1,5 miesiąca nie umie już normalnie funkcionowac, straciłam osobę, która kochałam najbardziej na świecie, która była dla mnie wsparciem i moim najlepszym przyjacielem. Zrozumiałam wiele, zobaczyłam swoje zachowanie, niestety już za późno on już nie chce ze mną być, za dużo złych słów padło z obu stron. Przez ten czas zauważyłam ze wpadłam w jakąś manie na jego punkcie, ciągłe sms, telefony, nachodzenie w domu sprawiły ze już nie potrafi na mnie spojrzeć tak jak kiedyś i zaczął się bać mojego zachowania. Choć wiem ze wciąż mnie kocha postanowił spróbować ułożyć sobie Zycie z kimś innym normalnym a nie wariatko i zapomnieć o uczuciu do mnie .A mnie serce pęka bo straciłam miłość swojego życia. Sama robię sobie nadzieje pisząc do niego wciąż prosząc o 2 szanse, nakręcając się że tym razem mi wybaczy, wiem ze się poniżam i jestem żałosna ale to jest silniejsze ode mnie. On już tyle razy powiedział Nie a ja wciąż mam nadziej ze coś się zmieni. A tym czasem on już nie potrafi nawet ze mną się spotkać w 4 oczy. Byliśmy ze sobą 5,5 roku miałam plany marzenia na całe Zycie a teraz zostałam zupełnie sama. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Chce iść do specjalisty jakiegoś ale nie mam nawet kasy na specjalistę. Nie wiem czy są bezpłatne poradnie, jestem ze śląska. Nie wiem co z sobą zrobić. Pomocy
×