Skocz do zawartości
Nerwica.com

Desiderata

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Desiderata

  1. Witam ! Tak jakoś naszła mnie chęć napisania tutaj czegoś od siebie - a raczej stworzenia pewnego, nowego wątku. Może dział jest zły, ale chciałbym swoimi słowami coś przekazać ludziom. Może najpierw o mnie - mam 20 lat i w tym roku będę pisał maturę (dobre, dobre) i...no właśnie, od czego ja bym zaczął? Wiecie co, ja chyba zacznę od tego: Czytam bardzo dużo tematów na tej stronie. Od ludzi młodych, od ludzi nie co starszych i naprawdę, poznawanie charakterów jest dla mnie bardzo ważne. Jestem osobą, której dużo rzeczy w życiu się nie udawało. I nadal pewna rzecz nie chce mi wyjść - ale nie będę pisał o co chodzi. Po prostu podchodzę wiele razy do tego i nie mogę dojść do finishu...ale mniejsza z tym. Nie mam stałej partnerki i oczywiście mieszkam u rodziców, gdyż jeszcze na siebie nie zarabiam. Przez te 20 lat uczyłem się pokory do siebie i dystansu do życia - to jest mega ważne! Jeżeli chodzi o szkołę, to uczę się przeciętnie i chodzę do przeciętnej szkoły. Otaczam się wieloma fałszywymi osobami w tej szkole, a z takiej ekipy z którą trzymałem sztamę długo, zaczęła się cała wykruszać - wiecie o co chodzi, studia, inne miasto, inne życie, inni znajomi. W pewnym momencie pomyślałem sobie, że nic nie trwa wiecznie. Miałem ziomka z którym przez 3-4 lata widziałem się codziennie a teraz ciężko jest nam się umówić, mimo, że mieszkamy na tej samej ulicy - dziwne? Czyli można powiedzieć, że mój obraz życia przedstawiony w tym temacie jest przeciętny - ot tak sobie 20-letni, wolny chłopak mieszkający u rodziców spokojnie sobie egzystuje. Nie jest imprezowy i raczej jest typem samotnika - nie ma więc czego chwalić. Jeżeli chodzi o moje zainteresowania i hobby to naprawdę mam szerokie horyzonty. Znam się doskonale na kinematografii i jestem ekspertem w dziedzinie piłki nożnej - choć i tak wiem, że nigdy nie będę krytykiem filmowym ani komentatorem sportowym. Choć kto wie, nigdy nie mów nigdy :). Jest też wiele innych zainteresowań, których tutaj nie chcę poruszać. Ale chciałem w końcu przejść do sedna - wiele razy, gdy rozmawiałem o moich problemach z bliskimi, zawsze słyszałem jeden i ten sam - beznadziejny argument: "Inni mają gorzej" - gdy już go słyszałem kilka razy z rzędu postanowiłem sam się nad tym zastanowić. No fakt. Ale czemu gorzej? Czy to jest argument? Przecież mogłem się urodzić w rodzinie biznesmenów, mieć wille z basenem i wszystko co najlepsze. Chwila, a mogłem też być dzieckiem głodującym w Afryce, skazanym na śmierć. Łał...mam rodziców, którzy o mnie dbają jak najlepiej, nie żyje nam się biednie i zawsze w nich znajdę oparcie. A mogłem przecież mieć ojca alkoholika a matkę zupełnie nie interesującą się mną - czyli patologię w domu. A jednak jej nie mam. Ogólnie zawsze starałem się mieć zasady życiowe na 1. miejscu. Mieć swoje zdanie, mieć swoją charyzmę i prezencję i za nic w świecie kodeksu nie złamać. To jest ważne. Palić mosty za sobą, pamiętać o błędach swoich, by w przyszłości rozdanie kart nie wygrało jednym i tym samym chwytem. Jestem zwykłym chłopakiem, mierzącym 180 centów, a mogłem być kaleką, inwalidą, czy też od urodzenia niewidomym. A jednak tak się nie stało...Pamiętajcie, że to wszystko ma dwie strony. Naprawdę, czasem ludzie szukają na siłę w sobie problemów ulotnych, które i tak znikają szybciej, niż się to wydaje. Jeżeli jesteś 20-latkiem, który jest w stanie na komputerze z internetem napisać temat na forum, to jesteś szczęśliwszy niż miliardy ludzi, którzy nie potrafią czytać, których nie stać na komputer i którzy nie umieją pisać i się z sensem wypowiedzieć. Ba, wiadomo, że mogłoby być lepiej zawsze. Ale lepiej nie myśleć o tym, lepiej moim zdaniem pomyśleć, że jest wiele osób z otoczenia, które mają gorsze życie. Czy wśród was nie ma osób, któe faktycznie wiecie, że mają GORZEJ niż wy, a jednak jakoś egzystują? Bo ja się z tym spotykam na codzień. Mam wielu znajomych, którzych rodzice są biedni i nie stać ich na utrzymanie do końca swoich dzieci. Tak naprawdę ciężko i pod presją są Ci, którzy muszą codziennie rano wstawać i zastanawiać się, skąd wziąć pieniądze na leki dla biednej matki, śniadanie na dzieci i pieniądze na kolejny miesiąc. Jeżeli jesteście nastolatkami, którzy tego nie przeżywają, to uwierzcie, macie wielkie szczęście... Rozpisałem się trochę. Nie wiem, czy komuś pomoże ta wypowiedź. Pamiętajcie tylko, że rozwijanie swoich zainteresowań i pasji to ważna rzecz. Trzeba mieć dystans do życia i wielką pokorę. Jezeli ktos postrzega, ze wokol ludzie maja naprawde gorzej, to nie mozna myslec sobie "co mnie obchodzi to, ze kolega obok nie ma dzisiaj na obiad, ja chcialem od ojca 200 zlotych, a dostalem tylko 100...ide sie na forum wyzalic, jakie to mam problemy w zyciu", niestety, wiem, ze wiele jest takich ulomnych przypadkow. Pomyslcie tez o sobie, ze w wieku 20 lat moglibyscie nie zyc juz, bo wiele osob w tym wieku umiera z nadmiaru narkotykow, czy alkoholu...trzeba cieszyc sie zyciem i wlasnie decyzje podejmowac. Podziekowac Bogu, ze heroina, patologia i bieda ominela was szerokim lukiem. Mowie to do szarych, mlodych ludzi, ktorzy maja normalny dom, normalne zycie i jednak nadal szukaja problemow w sobie. Trzeba siebie polubic, a szczescie znajdowac w najprostszych, malych rzeczach :)!
  2. Zenonek - jakie rzeczy za bardzo biorę do siebie? Fakt, słyszałem już takie opinie od moich znajomych. Sęk w tym, że ja wiem, jak będzie na weselu. Wszyscy się będą fajnie bawić, tylko ja nie, bo nie znajde parterki z powodu niesmialosci:( bo jakbym byl z kolezanka ktora znam to bylbym wyluzowany wszystko spoko fajnie. Sek w tym ze jak mam poznac kogos odrazu to sie 'boje' bo nie wiem jak ta osoba mnie odbierze..
  3. Desiderata

    Problem wewnętrzny

    Witam. Przed chwila zalozylem konto na tej stronie.Chcialbym napisac wam moja historie. Nie wiem , gdzie tkwi moj problem wewnetrzny. Mam nadzieje, ze beda tu osoby, ktore mi pomoga. Mam na imie Dawid i jestem z Gniezna. Za okragny miesiac skoncze 18 lat. Nadszedl dla mnie czas na ogolny rachunek sumienia i rozliczenie sie z przeszloscia. Co mi wyszlo? Chyba to, ze zyje w dziwnym dolku, jeszcze nie depresji, ale juz prawie. Jestem z natury niestety niesmialy, chociaz tez nie do konca. Szkola podstawowa dla mnie to bylo 6 lat dziwnych nastrojow. Przez pewien czas bylem lubiana osoba, raczej nikt nie mial ze mna problemow. Duzo razy bilem sie z kolegami z klasy, z ktorymi teraz pije piwo i zyje spokojnie. Jednak wydaje mi sie, ze otaczaja mnie falszywi ludzie, lub to ja nie moge sie dla nich zmienic. Jak wspomnialem, za miesiac koncze 18 lat i nigdy nie mialem dziewczyny. Co prawda w calym moim zyciu byly dwie dziewczyny ktorym sie podobalem, lecz balem sie to 'wykorzystac' i jakos nie byly w moim typie. Ostatnio chcialem znalezc dziewczyne, jedna sobie postawilem na celowniku, lecz niestety szybko o niej zapomnialem. Gdy dowiedziala sie od kolezanki, ze ona mi sie podoba to tylko westchnela z pogarda. Ok, jest to ten typ dziewczyn, ktory chce 'ksiecia z bajki'. Jezeli chodzi o mnie, to wydaje mi sie, ze jestem raczej brzydkim chlopakiem. Niestety, przez cale moje zycie zylem w zaklamaniu niektorych dziewczyn ktore twierdzily, ze nie liczy sie wyglad, a byla to jedna wielka sciema. W dodatku za 2 tygodnie mam dac znac rodzicom by powiedzieli kuzynowi, ze ide na jego wesele. Zaproszone osoby to moi rodzice, moj brat z jego zona i moja babcia. Jak mam powiedziec rodzicom, ze nie znalazlem osoby towarzyszacej? Jak ja wypadne w oczach innych? Mam 18 na karku i mam siedziec obok moich rodzicow? Niestety na tym weselu wiekszosci nie znam, bedzie to okropnie wygladac i juz teraz chce sie wymignac z tego - tylko jak...Nastepna sprawa - jestem za bardzo cyniczny chyba i nie moge sobie z tym poradzic. Sa chwile, gdy czuje sie pewnie, dumie, normalnie 'untaczebl' i 'inwizibul'. Znacie to? Dochodze do wniosku, ze moje zycie jest jednym wielkim dniem swira. Wstaje z przekonaniem, ze znowu bedzie jak codzien...Czyli nijak. Kiedys mialem przyjaciolki, dobrych przyjaciol, chodzilem z nimi na male imprezki itp, mialem komu sie wygadac. Jednak to szybko minelo. Teraz nie utrzymuje kontaktow z nimi, a ze wzgledu ze nie moge sie wyzbyc 'dumy' swojej, nie napisze do nich pierwszy. Z resztom maja juz innych znajomych, inne zycie. Czuje sie niepotrzebny. Jezeli chodzi o szkole, otaczaja mnie falszywi ludzie. Jestem w technikum budowlanym, gdzie jest niski poziom nauki. Nie ucze sie duzo, jestem za bardzo leniwy. Ale zawsze jest tak, ze kazdy zeruje na mnie. Jestem w miare dobry z matematyki, nie ucze sie jej, po prostu rozumiem ja. Przychodzi czas na sprawdzian, z kazdej strony fala sepow, ktorzy chca by im podyktowal zadania, chce zawsze odmowic by nie wtopic sie u nauczycielki i nie dostac jedynki. Z kolei nie umiem odmawiac, wiem, ze sa to falszywce, ktore za plecami mnie obgaduja, a jak cos chca to wiedza, gdzie mnie szukac - otaczam sie takimi ludzmi. Nie mam juz przyjaciol, z jedna dawna przyjaciolka wciaz utrzymuje kontakt na gg, ale to juz nie to samo. Macie podobnie jak ja? W kilku zdaniach streszcze - jestem osoba ktora ma wiele zainteresowan, naprawde na duzo rzeczy mozna ze mna porozmawiac, jednak ludzie ktorymi sie otaczam sa falszywi - albo nie pasuje do nich. Jezeli chodzi o dziewczyny jestem nie co niesmialy, z kolei tez mi sie zdaje, ze nie podobam sie zadnej i kazda by mnie wysmiala jakbym chcial do ktorejs zagadac . Co prawda mam kilka kolezanek, ktore usmiechaja sie jak mnie widza itp, jednak ja wiem, ze nawet jakby cos z tego bylo, to i tak nie na dluzej. Czuje pewna niechec, strach przed zwiazkiem...no i jeszcze ta sprawa z weselem o ktorej pisalem wczesniej... Poprostu juz nie wiem co o tym myslec, czy zyjemy w czasach gdzie juz nie licza sie koneksje? Za miesiac moja 18, gdzie pewnie zaprosze tylko dobrych dwoch ziomkow z osiedla ktorzy nie sa falszywi i naprawde sa przyjacielscy, bo juz nie raz mi to udowodnili. Na nich moge polegac, moze jednak zle nie jest. Jezeli chodzi o sprawy finansowe, to moi rodzice sa powyzej sredniej w Polsce. Mam nowy, ladny telefon, nowe oryginalne ubrania, jednak...blokada przed zwiazkiem, przed poznaniem ludzi jest nie do przelamania...macie podobna 'depresje' jak ja? Jezeli macie jakies pytania walcie smialo - odpisze.
×