Skocz do zawartości
Nerwica.com

waldo

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia waldo

  1. Witam, jestem pierwszy raz na forum. Jak zdążyłem się zorientować, jestem tu seniorem. Także od młodości do niedawna byłem "posiadaczem nerwicy". W młodości zaczęło się to objawiać omdleniami, później fobią społeczną i fatalnymi dla prowadzenia "normalnego życia" konsekwencjami. Pierwszą pomoc uzyskałem, gdy - przełamując obawę/lęk przed kompromitacją postanowiłem skorzystać z porad psychoterapeutki. Częściowo otworzyła mi ona oczy w kierunku właściwego spojrzenia na świat i siebie. Następnie stwierdziłem, że i tak mi nie pomoże całkowicie pozbyć się choroby/będzie za dużo kosztowało, a skuteczność niezagwarantowana/będzie za długo trwało. "Żyłem" więc dalej, korzystając okazjonalnie z lektury książek o tematyce psychologicznej, gdzie znajdowałem nieraz opis całkowicie pasujący do nękających mnie objawów. Lecz co innego wiedzieć co dolega, co innego umieć temu zaradzić. W moim przypadku nerwica była skutkiem wielopokoleniowego braku zaspokojenia emocjonalnego, co np. u mojej mamy, łącznie z "okolicznościami życiowymi" , było przyczyną choroby afektywnej dwubiegunowej. I tutaj zacznę opowieść, która nie wszystkim się spodoba. Otóż po dokładnym przemyśleniu wszystkich aspektów tzw. "obiektywnej rzeczywistości", amatorskiej analizie działania świata, doszedłem do wniosku, że można przyjąć, że zastany przez każdą osobę świat ma swoistą hierarchię oraz, że istnieje wiele analogii, którymi można pomóc sobie, aby jak najlepiej go zrozumieć. Np. organizacja kraju: służby transportowe, służba zdrowia, policja, oczyszczalnie, energetyka, zaopatrzenie w żywność, telewizja, radio - wszystkie te formacje mają swoje odpowiedniki w organizmie jednego człowieka. Założyć można, że analogii i wzajemnych powiązań jest więcej. Niektóre zapewne jeszcze nie odkryte, a na 100% istniejące - w taki sam sposób, jak np. w X wieku istniały częstotliwości radiowe i promienie Roentgena, lecz nie było środków, aby udowodnić ich istnienie. Niedawno nękany drastycznie pogarszającym się stanem zdrowia, natknąłem się na anons prasowy, reklamujący KOSMOENERGETYKĘ. Kobieta zachęcała do skorzystania z jej usług, twierdząc przy tym, że leczy właściwie wszystkie choroby. Do tej pory byłem NAPRAWDĘ bardzo sceptycznie nastawiony do tego rodzaju działalności. Poza tym sama nazwa sugerowała moim zdaniem, iż ktoś ma możliwość zbudowania wahadłowca kosmicznego i skutecznie wyekspediuje go co najmniej na orbitę wokółziemską. Jednak zdesperowany postanowiłem skorzystać z jej propozycji i pozwolić się uleczyć. Przed udaniem się na terapię moje dolegliwości polegały na tym, że czułem, jakby kręgosłup rozpadał mi się na kawałki. Przed każdym wyjściem do pracy nie byłem pewien, czy tam w ogóle dotrę, a co dopiero, czy uda mi się o własnych siłach wrócić. Pod podeszwami stóp i na wewnętrznej stronie dłoni występowały ostre bóle, jakby cięcie nożem. Myśli miałem tak nieuporządkowane i pesymistyczne, że trudno nawet to opisać. Muszę dodać, że dolegliwości kręgosłupowe zaczęły się u mnie ok. 20-go roku życia. Wygaszane zastrzykami, powracały co rok, później, po rozwodzie, nastąpił stały ból. Ostatnio, gdy trafiłem do właściwego kręgarza, wizyta u niego dawała komfort na 1 rok, później na pół, a ostatnio już czas bez bólu liczyłem w tygodniach. Tak więc pełen obaw i niedowierzania pojechałem na pierwszą wizytę. Po wstępnej rozmowie postanowiłem, że spróbuję oraz, że dotrwam do jakiegoś końca, nie wymiękając jak słomiany ogień. Już po pierwszym seansie poczułem W I E L K Ą U L G Ę. Jednak aby przekonać się, że T O N A P R A W D Ę D Z I A Ł A potrzeba mi było ok. 8 seansów. Terapia jest nieinwazyjna, przyjemna i rzeczywiście działa. Działa nie tylko na ciało i ducha. Dalej już może zamilknę, bo jeszcze mnie spalą na stosie. Jeśli kogoś zainteresuje ciąg dalszy lub szczegóły, które raczej z poszanowania cierpliwości czytelników, niż z braku miejsca pominąłem, czekam na głosy. Jak sądzę kryptoreklama jest tu zakazana.
×