Witam
Nigdy nikomu o tym nie opowiadałem więc zacznę od początku.
Kiedy miałem ok 17 lat przeczytałem opowiadanie Stanisława Lema "Kompleks Ananke". Mówiło ono (w skrócie) o wynalazcy, który chcac perfekcyjnie zaprojektować swoje dzieło (bodajrze statek kosmiczny) doprowadził do katastrofy. Wynalazca cierpiał oczywiście na nerwicę natręctw, ciagle analizował, mył dłonie itp.
Wtedy właśnie zauważyłem, że mam podobne objawy: przesadnie dbam o czystość, ciagle analizuje, rozmyslanie na rozne tematy (religijne, naukowe) zajmuje mi praktycznie cały wolny czas, przeszkadza w szkole itp.
Wiedza, że to rodzaj choroby pomogła mi to troche opanować.
Skonczyłem studia, pracuje juz od 6lat (i, co nie jest łatwe z ta przypadłością, jestem inżynierm-projektatntem). Mimo to ciągle przeszkadzają mi natrętne myśli. Szczególnie, że coraz czesciej tylko absorbowanie w prace pomaga mi je pokonać. Czesto kiedy mam czas wolny, spedzam go z bliskimi, ale nie cieszy mnie to, bo zwsze znajde cos do analizy. Czasem zwyczajna banalna sprawe potrafie doglebnie "przestudiować", ale zwykle i tak wydaje mi sie ze tego nie rozumiem. Do sprawdzanie drzwi, portfela w kieszeni można się przyzwyczaic, ale inne rzeczy sa już nie do zniesienia.
Zazdroszcze ludziom dla ktorych życie jest proste
Czy ktos ma podobne doświdczenia?