Otóż.
Sprawa wygląda następująco:
Od bodajże roku zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego.. o dziwo zauważyłam że jest jakiś problem, że coś jest nie takie jakim powinno.
Nie mam siły rano wstać z łóżka, nie widzę dla siebie miejsca na tym świecie, po prostu nie wyobrażam sobie siebie w przyszłości będącą szczęśliwą.
Straciłam rok temu chłopaka który stał się dla mnie całym światem, do tej pory wydaje mi się że nadal nim jest.
Przez parę miesięcy nie potrafiłam sobie z tym poradzić nie wspominajac o tym że pogodzić..
Ale mniejsza z tym że nadal Go kocham.
Może na podstawie przykładu Wam to po krótce opiszę
W dzień, funkcjonuję w bardzo dziwny sposób, mam nawet lęk przed wejściem do autobusu, boje sie ze ludzie beda sie smiac z moich ruchów.. ze moze źle wyglądam.. ;/
Podobnie jest kiedy idę przez miasto albo muszę przejsc obok wieeelu ludzi (najwiekszym problemem sa osoby w moim wieku, starsze mnie że tak powiem nie obchodzą) przechodząc obok czuje sie zawstydzona czasem zdarza się że w środku takie dziwne uczucie.. na przemian skrępowanie z takim uczuciem chłodu poce sie czasem z nerwow.
Natomiast będąc w klasie w szkole, i mając się wypowiedzieć publicznie najzwyklej na świecie w gardle tak jakby ''stoi'' mi coś w rodzaju guli i nie mogę wydobyć słowa, boje sie reakcji całej reszty..
czasem nawet boje sie przejsc przez klase..
drugą sprawą jestto że często wydaje mi sie ze ktos za mną idzie i chce mi wbic noz w plecy, doslownie tak jak mowie noz w plecy nie radze sobie z tym i idac chodnikiem obracam sie kilka razy a wchodząc do budynku wszystko ustaje biegne po schodac do gory i wydaje mi sie ze ktos z dolu zaraz wejdzie jakis policjant czy cos i zacznie do mnie strzelać.
Dodam że myśle o śmierci, wydaje mi się ona byc najlepszym wyjsciem
No i od dziecka w zasadzie jestem osobą niesmiala;) moze to z wiekiem po najzwyczajniej narasta?
CO JA MAM ROBIĆ??