Witam!!!!
Tak właściwie, to nie wiem od czego zacząć. Jedno wiem na pewno, dzieje się ze mną coś złego, nad czym nie mogę zapanować. Nie jest to coś, co mnie dopadło nagle, tego typu stany zdarzają się mnie dość często i wydaję mi się, że za każdym razem z większym nasileniem i coraz trudniej mi sobie z tym poradzić. To, że od dziecka miałam problemy emocjonalne ze samą sobą ,to dla mnie rzecz jasna i oczywista i tak zostało do dziś ( brak wiary w siebie, niska samoocena, lęk, przekonanie, iż wszyscy robią wszystko ok. a ja źle, przekonanie o brak wiedzy o życiu itp.) Mam 30 lat, dobra pracę, wspaniałego syna i dobrego męża, ale problem tkwi w tym, że nie potrafię się tym wszystkim cieszyć tak normalnie, naturalnie. Żyję obok siebie, moim życiem zawładnął stres, nerwica, depresja sama nie wiem JAK TO NAZWAĆ. Jedno wiem na pewno, tak dalej nie może być, tracę grunt pod nogami, ale nie wiem jak mam z tym walczyć, boje się podjąć jakiekolwiek kroki , boje się usłyszeć, że jestem naprawdę chora, nie mam tyle odwagi w sobie i siły, a jednocześnie wiem, że tak nie mogę podchodzić do sprawy. Jestem ciągle rozdygotana wstaję rano i całe moje ciało wewnątrz drży, nie potrafię normalnie z ludźmi rozmawiać cały czas jestem skupiona na sobie na tym co mówię , jak mówię a w rezultacie nie wiem czasami co mówię - brzmi to dość dziwnie, ale tak jest. Doszło do tego,że nie umiem skupić się na niczym ( powtarzam jakieś bezsensowne czynności, zapominam się , cały czas czuję w sobie lęk, nie umiem rozmawiać nawet z najbliższymi, ot tak po prostu. Mam wrażenie, jakby w mojej głowie coś się działo. Nie potrafię , tak jak kiedyś spontanicznie pogadać, nie wiem o czym rozmawiać, brak mi czasami słów (dosłownie) na wyrażenie czegokolwiek. Za wszystko się obwiniam, nie wiem czasami co dobre a co złe, np. w kwestii wychowania synka itp. Wszystko co robię,w moim odczuciu robię źle. Nic mi się nie chce wszystko odkładam na później, nie które sprawy wydają mi się bez sensu, nowe wyzwania to dla mnie koszmar nie mam sił ich podejmować, ale najgorsze są dla mnie objawy somatyczne, które mnie nie pokoją: stały wewnętrzny niepokój, drżenie rąk i mięśni twarzy (czasami), złość, agresja, bóle głowy chyba migrenowe, jednostronne, czasami używam w złości słów, których normalny człowiek by nie użył, robię to świadomie a potem żałuję. Z moich ust padają bezsensowne płytkie wyrażenia, czasami powtarzam po kimś, nie umiem samodzielnie myśleć, to jest straszne, mam bardzo odpowiedzialną pracę, w której muszę trzeźwo myśleć i być w pełni sił witalnych, a ja tracę kontrolę nad swoim ciałem i umysłem. Czytając, to co tu napisałam tez uważam, iż w pełni nie oddałam, tego co się ze mną dzieje. Być może kiedyś zrobiłabym to bardziej profesjonalnie, bo tak potrafiłam, mam jakąś blokadę, która mnie ogranicza. Ratunku co się ze mną dzieje!!!! Proszę o pomoc.