Skocz do zawartości
Nerwica.com

iman

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez iman

  1. Chciałam sie Was zapytać , jak sie czujecie przez ostatnie dni, odkąd pojawiła się mgła? podobno gwałtownie wzrosła liczba samobójstw i zastanawia mnie co poza brakiem swiatła w tej mgle, tak negatywnie wpływa na ludzi?

    pozdrawiam

  2. znowu mnie Mizer rozśmieszyłaś :) pozdrawiam

     

    bardzo przyjemny temat, uwielbiam "wąchać"

     

    lubię farby i lakiery, ale czując gaz i benzyne wymiotuję

     

    lubię zapach:

    wędzonych ryb, mięs, serów

    kadzideł

    lawendy

    suszonego na słońcu prania

    drewna

    stęchlizny

    waty cukrowej

    jeżyn i poziomek

    konwalii

    dentysty

    chłodnego,wilgotnego powietrza

    wszystkie zapachy, które kojarzą sie z Indiami

    zapach mężczyzny lubię w kazdej postaci pod warunkiem, że to mój męzczyzna:)

     

    nie lubię zapachu:

    wanilii

    piasku

    zdeptanej trawy

    pomidorów

    mokrego psa

    starego papieru

    gotowanej kapusty

    zapachu dodawanego do klimatyzacji i odkurzacza

    spalin

    choroby

    nowego sprzętu elektronicznego

    weterynarza

    kurzu

    choinek do samochodu itd

  3. Absolutnie genijalny według mnie film- "Łowca Jeleni", choc nie jest to film na poprawe humoru, ale jesli lubicie filmy dające do myslenia to polecam.

     

    Polecam "Smażone zielone pomidory"

    - popieram

     

    wspominane było równiez "Imperium słońca"- zdecydowanie tak

    z lżejszych filmów- ktoś pisał o "Czekoladzie"- równiez popieram

    z cięższych filmów- " Coma", " Sekretne okno"

    z filmów moocnych- "Nieodwracalne"- teoretycznie od 21 lat, w praktyce sadze , ze ma to uzasadnienie...

     

    co do przewijającego sie tu wątku horrorów- kurcze, ja tez jakos tak mam, ze je lubie, hoć bardziej lubie thrillery, ale tylko niektóre- z moich faworytow: "Dark water", no i klasyka- "Milczenie owiec", wbrew wszystkim znajomym podobało mi sie równiez "Zejście"

     

    kurcze!! zapomniałabym - magiczny dla mnie film, który zawsze mnie odpręża - uwaga... " Ania z Zielonego Wzgórza" :)

  4. aktor zdecydowanie Christopher Walken, ... potem Benicio Del Toro

    aktorka- Diane Lane, choć bardziej za życiorys niz za zdolnosci aktorskie i Monica Bellucci, tez głównie za inne walory :)

     

    ...przychylam sie równiez do przedmówców- na Sandrę Bullock i Johnego Deppa, tez lubie popatrzeć

  5. Zgadzam się z przedmówcą, ponieważ papier toaletowy powinien wytwarzać tarcie dla lepszego efektu

    gorzej jak za duze tarcie wytwarza- efekt może być opłakany ;)

     

    w kwestii nie cierpienia- będe dorzucac po trochu bo jestem bardzo sfrustrowaną kobietą :)

     

    nie cierpię szeptania! - krótkie zwroty zniosę, ale nie rozumiem jaką funkcje ma rozmowa szeptem- rozprasza mnie to 5 razy bardziej niż mówienie pełnym głosem, a jak słyszę świstanie tych wszystkich "sz" "cz" to wybitnie szlag mnie trafia!! :)

  6. No i ja niestety muszę to potwierdzić- nie tylko w obrebie rodziny, ale i w przypadku gdy jakakolwiek inna relacja łączy Ciebie z psychologiem, nie powinien on ciebie prowadzić. Jezeli wybitnie zależy Tobie na tym oddziale, to mozesz spróbować wynegocjowac, żeby prowadził Ciebie wyjątkowo psycholog z innego oddziału, bo jeśli to jest szoital psychiatryczny, to z pewnościa mają tych psychologów więcej. Jeśli natomiast zależy Tobie na kuzynie, to on sam juz powinien wiedzieć najlepiej, że nie może z Toba pracować, bo ujmując to najprościej- nie byłby obiektywny.

  7. ja nie wiem czy w innych porach roku czuje sie gorzej, ale jesien, jak juz to gdzieś pisałam- wybitnie lubię, choc zauwazyłam, że ostatnio w miare tego jak wszyscy moi znajomi podniecaja sie tegoroczna jesienią, to mi zaczyna brzydnąć. Ale może to za sprawa tego, że ogólnie irytuje mnie, jak ludzie sie zachwycają tym jaki ten świat piękny i zycie cudowne, bo ja nic pieknęgo, ani cudownego w tym nie widzę...

  8. przyznam, że tabletki tez chodza mi po głowie, ale jak spojrzec na to obiektywnie, to to nie jest dobry sposób na nic, ani na samobojstwo, ani na odprężenie. Ale może o to własnie chodzi w tych tabletkach, pozwalaja choc troche decyzji pozostawić "losowi", zdejmują część poczucia winy i odpowiedzialności, sama myśl o nich przynosi troche ulgi...

  9. to musze Ciebie z tą dubeltówką zaprosić do siebie :)

    ... a wydawało mi się , że robię postępy- jedna mała chwila i ...wszystko poszło w pierony. I jak zwykle w moim życiu- nie wiedomo o co chodzi, ale jak sie p*****y, to "na pewno moja wina". Kurcze jakie to wszystko kruchutkie- to moje samapoczucie, a juz miałam nadzieje, że w końcu wypracowałam coś trwałego, co będzie dobrą przepowiednia na przyszłość. Ta zależność od otoczenia juz mnie wykańcza. Nawet jak mam świetny dzień, bo takie juz mi się zdarzają, to wystarczy jedna odzywka bliskiej osoby, żebym wróciła do punktu wyjścia. Zupełnie nie potrafie sie zdystansować. Nie wiem jak sie zmotywować, choć ostatnio nawet mi się to udawało, ale za to inni wiedza doskonale jak mnie zdemotywować. Konkluzja w efekcie jest zawsze ta sama- strasznie musze byc beznadziejna, skoro wszyscy ciągle cos we mnie kwestionują...

  10. to jest dobry temat... jak sie tak zastanowię, to u mnie zawsze wszystko sprowadza sie do samotności. Ciężko się żyje ze świadomością, że nie ma sie nikogo z kim mogłoby sie porozmawiać, kto by cie zrozumiał i nie oceniał i komu naprawde by na Tobie zależało. Ja mam potrzebe posiadania takiego kogoś... Nie liczę na to, że kiedyś znajdzie się osoba, która zaspokoi wszystkie te potrzeby, ale moze chociaż jedną. A najbardziej boli mnie to, że ilekroć mam już nadzieję, że znalazłam kogos takiego, to sie parzę i w rezultacie czuje się jeszcze bardziej samotna niz byłam wcześniej. Boli mnie tez to, że wszyscy uważaja że sie nad soba użalam i że sie lenię zamiast wziąć się do roboty, tak jak ja bym chciała tak pieprzyc sobie życie i narażać się na tą pogardę ze strony innych. Czasami mam poczucie, ze dopiero jak człowiek popełni samobójstwo, to ludzie wierzą, że miał depresję. Nikt wokół mnie nie zastanawia sie jak wiele pracy kosztuje wygrzebanie sie z dołka i jak wiele nadziei pochłania pragnienie normalnego życia. Mam poczucie ze wszystkim lekką ręką przychodzi burzenie tego co ja tak bardzo staram sie zbudować. Przeciez nie prosze o żadną taryfę ulgową czy specjalne względy, chcialabym tylko spotkac troche szacunku i choc próbe zrozumienia. Wczoraj miałam bardzo dobry dzień, na który długo pracowałam, dziś juz nie i wystarczyła tylko chwila...

  11. czy to prawda, że niektórzy ludzie rodza się z genami samobójczmi?

     

    Newado- istnieje cos takiego jak depresja "endogenna", która jest spowodowana zkłóceniem równowagi chemicznej w organiźmie i ta ma tendencje do dziedziczenia- tak wiec geny maja z nią duzo wspólnego.

     

    W Twoim przypadku jest to jednak myśle depresja " sezonowa", która właśnie występuje głównie w zimie i którą leczy sie wspomnianymi powyżej lampami...

     

    poszukaj pod tymi hasłami w internecie, to pewnie znajdziesz coś Ciebie interesującego

     

    przychylam się równiez do rady odnośnie wizyty u lekarza- jeśli sama boisz sie swoich stanów, to leki są chyba najlepszym rozwiązaniem póki co, a potem nalezałoby jednak pomyśleć o psychologu i terapii

     

    pozdrawiam

  12. czy to prawda, że niektórzy ludzie rodza się z genami samobójczmi?

     

    Newado- istnieje cos takiego jak depresja "endogenna", która jest spowodowana zkłóceniem równowagi chemicznej w organiźmie i ta ma tendencje do dziedziczenia- tak wiec geny maja z nią duzo wspólnego.

     

    W Twoim przypadku jest to jednak myśle depresja " sezonowa", która właśnie występuje głównie w zimie i którą leczy sie wspomnianymi powyżej lampami...

     

    poszukaj pod tymi hasłami w internecie, to pewnie znajdziesz coś Ciebie interesującego

     

    przychylam się równiez do rady odnośnie wizyty u lekarza- jeśli sama boisz sie swoich stanów, to leki są chyba najlepszym rozwiązaniem póki co, a potem nalezałoby jednak pomyśleć o psychologu i terapii

     

    pozdrawiam

  13. ... a u mnie znowu spadek motywacji... moze to przez nowe leki, samopoczucie jakby lepsze- tzn jestem spokojniejsza, ale moglabym juz w ogóle nie wstawac z łóżka- tragicznie jestem zmeczona. ale jest tez jeden sukces- kupilam sobie bajerancką szczoteczkę do zebów i póki co mam motywacje żeby je myć ;)

  14. ... a u mnie znowu spadek motywacji... moze to przez nowe leki, samopoczucie jakby lepsze- tzn jestem spokojniejsza, ale moglabym juz w ogóle nie wstawac z łóżka- tragicznie jestem zmeczona. ale jest tez jeden sukces- kupilam sobie bajerancką szczoteczkę do zebów i póki co mam motywacje żeby je myć ;)

  15. Peace-b0 Dystymia to F34.1... a on nie ma tego doprecyzowanego. Tak czy inaczej zastanawiam sie co do tego wszystkiego maja natręctwa- nawet jeśli chodzi o nerwicę depresyjną, o której juz pisalam w którymś temacie- to natręctwa nie są dla niej charakterystczne, nie łapie sie chyba wogóle w tych klasyfikacjach.

    Qvo- nie sugeruj sie prosze tym co ja tu wypisuję, bo sa to jedynie dywagacje nie poparte żadną merytoryczną wiedzą

    nie dywaguje juz wiec- pozdrawiam

     

    [ Dodano: Pią Wrz 29, 2006 4:19 pm ]

    " w ogóle" -sorry ;)

  16. QVO!!!od F34 do schizofrenii jest jak stąd do Honolulu! nie czytaj za dużo, bo sobie każdą chorobe przypiszesz. U nas to jest normalne, że sie boimy jakiejs psychozy, ale wierz mi to tego naprawdę daleka droga. Zarówno nerwica, jak i depresja mogą mies tak ostre objawy, że dochodzi do depersonalizacji czy derealizacji, ale to nie ma nic wspólnego z inna chorobą. Jak będziesz się wczytywał w ICD10, to połowa objawów bedzie do Ciebie pasowała i do nas też, ale to nie na tym polega. Objawy te muszą jeszcze występować w odpowiednim czasie i nasileniu i jeszt szereg innych warunków, które muszą spełnić żeby możnabyło w ogóle cos zdiagnozować. Innymi słowy- QVO, nie szalej!!! :smile:

  17. Kurcze Mizer strasznie lubie Twoje posty- zawsze mi humor poprawiają :D

     

    na początku troche Ciebie opieprzę:

    i przepraszam, że się chwalę, nie powinno się, zwłaszcza, że w każdej chwili może się odwrócić)

    - co to za podejście, co? chwal się ile wlezie- czymś trzeba się cieszyć, a jak juz sie cieszysz, to dlaczego masz sie tym nie podzielic z innymi...

     

    Czy jak ktoś wyczuwa u innego ten toksyczny klimat neurotyka, to z miejsca rezygnuje z bliższym kontaktem (jak w temacie) z tą osobą?

    - hmm.. no ja mam takie doświadczenia niestety, ale jak to już gdzies pisałam (a, wiem gdzie- w temacie "facet to świnia"), ja wybierałam dość silnych mężczyzn i oni raczej nie nadawali sie do życia z neurotyczką. Ale przeczytaj to co napisał Toshiro- on z kolei miał raczej silne kobiety- tak wiec nie ma reguły. Za moim neurotyzmem raczej nikt nie przepada, ale staram sie maskować ;)

     

    Mizer- ja nawet powiedzieć nie mogę, zeby mnie dużo ludzi lubiło- więc już prowadzisz ;) Rzeczywiście jednak mam zdecydowanie więcej kolegów niz koleżanek. Ostatnio te sprawy generalnie sie trochę pogmatwały, bo zaczęłam stronić od ludzi i generalnie stałm sie powaznie nieatrakcyjna towarzysko- mam tego świadomość i nawet jak mam już ochote skoczyć na jakąś imprezę, to tego nie robie, bo nie chcę innym psuć zabawy.Wracając jednak do tych facetów. Tak mi przyszło do głowy, że to chyba ja tak tym steruję. O wiele lepiej czuje się w męskim towarzystwie, mieszkam z dwoma facetami i nigdy nie zamieniłabym ich na laski. I wydaje mi się, że to dlatego, ze przy męzczyznach czuję sie bezpiecznie i nie budzi sie we mnie ani taka dziwna prymitywna agresja, która każe mi współzawodniczyc z kobietami, zni tez n ie obniza mi się poczucie wartości, ze jestem od nich gorsza.

     

    Teraz co do jakości tych relacji- Mizer, ja jestem zdania, że powodzenie nie zależy tyle od urody czy inteligencji, co od pewnosci siebie... Ja tej pewności nie mam- no i zbieram tego żniwo. Mam absolutny talent, do pieprzenia wszelkich dobrze się zapowiadających sytuacji. Nigdy nie chce wziąc na siebie odpowiedzialności za to, że ewentualnie nie wyjdzie. Pare tylko raza umówiłam się na randkę z kims obcym i nigdy nie poszłam:) W rezultacie mam tez poczucie, że straszna ze mnie maszkara :)Myśle, że u Ciebie to też jest kwestia pewności siebie. Jak masz zauważyć, że komus się podobasz, albo, ze się na Ciebie patrzy, kiedy np. nie masz odwagi nawiązac kontaktu wzrokowego. Co do tych wszystkich "kolegów od piwa", to pewnie tez jest tak, ze włącza się Tobie przy nich taki mechanizm obronny, że oni w rezultacie myslą, że jestes niedostępna, albo ewentualnie niezainteresowana.

    teraz radosne zaskoczenie- ta pewność siebie na pewno wzrośnie- po to sie chyba w końcu do cholery leczymy ! ;)

    pooooozdrawiam :)

  18. Ja już nic nie wiem, najgorsze jest to że sama sobie zaczynam wmawiać że "nic się nie stało"

    Peace-b- no obiektywnie niestety sie stało, jeżeli jednak sobie wmawiasz ze to nic takiego, to moze musisz sie zastanowic nad tym jak tobie będzie lepiej: przymykając oczy na pewne rzeczy, czy godząc się z tym, że jego juz w ogóle nie będzie. ...ja często wybierałam tą pierwszą opcję, bo koszty tej drugiej byłyby dla mnie o wiele większe. Wszystko się i tak rozpadało, ale to juz nie był dla mnie taki szok. Moi znajomi nie mogli zrozumieć takich decyzji, no ale neurotyków mało kto rozumie. Na Twoim miejscu, nie byłabym juz ufna (Antagonist ma niestety rację), ale zrobilabym sobie bilans strat i zysków nim podejmę jakąś decyzję...

    pozdrawiam

  19. Czym są takie zaburzenia ? O co tutaj chodzi?

    Qvo, moge powiedzieć Tobie o swoich zaburzeniach i otym co JA rozumiem pod F34. U mnie chodzi o to, ze nie jest to do końca ani depresja , ani nerwica- sa pewne objawy z jednego i drugiego, ale nie na tyle specyficzne, żeby możnabyło zdiagnozować konkretnie że to Depresja i Nerwica. Z tego co rozumiem, to "uporczywe zaburzenia nastroju " są czyms podobnym do cyklotymii (ona w bardzo duzym uproszczeniu jest podobna do choroby afektywnej dwubiegunowej). No i tu podobnie jak u mnie- objawy nie są na tyle specyficzne, żeby zdiagnozować cyklotymię czy tam juz nawet chorobe dwubiegunową. Masz przypuszczalnie i okresy depresyjne, i okresy wzmożonego nastroju, choc peanie nie tak wyraźne, jak w wymienionych chorobach i pewnie bardziej rozciągniete w czasie. pamiętaj- TO SA TYLKO MOJE DYWAGACJE- nic pewnego, nic konkretnego, nic sprawdzonego. Musisz zapytać o to wszystko lekarza!!!

  20. dobra rada- nie podglądaj, tylko zapytaj wprost swojego lekarza- musi Tobie powiedzieć. Jeśli diagnoza nie jest jednoznaczna- często w kartach, ale to raczej w szpitalach pisze sie " obserwacja w kierunku.... czegos tam" i albo sie potem potwierdza ta diagnozę, albo ją zmienia. Jesli tak jest w Twoim przypadku, to lekarz tez Tobie o tym powie- tzn o tym, że jeszcze nie jest pewien. Moj lekarz też owija w bawełnę, ale to raczej dlatego, że nie chce mu sie nad tym zastanawiać, jak sie dopytałam to tez tam coś pomruczał i w efekcie stanęło na zaburzeniach lękowo-deprecyjnych- czyli takie trochę nie wiadomo co-cos jak F.34 :)

  21. Ina rezygnacja z terapii to nie jest dobry pomysł...

    Chciałabym aby był ze mną szczęśliwy, tylko tyle... A może aż tyle...Postaram się, zrobię wszystko aby był i ... czasem wierzę że mi się uda..

    -ja tez wierze ze się Tobie uda, ale jeśli czujesz, że chodząc na terapię robiłas wieksze postępy, to wróc do tego. Rodzina jest bardzo wazna, ale trudno jest jej zastąpic terapeutę, choćby dlatego, że z reguły nie rozumie...

×