Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja-nerw

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ja-nerw

  1. Witam, chciałabym się komuś rozpisać na temat tego wszystkiego, bo od kliku dni znów zaczyna się to całe piekło... Jestem z tym zupełnie sama... W moim życiu czeka mnie wiele zmian, m. in. wyjazd za granicę, do pracy, teraz wynajmuję sama mieszkanie i studiuję zaocznie, a oprócz tego pracuję. Wszystko było ok, poznałam życzliwą mi osobę, podjęliśmy decyzję, że wyjadę do niej za granicę zarobić pieniądze na zakup mieszkania, o którym tak marzę... W zeszłym tygodniu w pracy poczułam nagle silny ból głowy, karku, zawroty głowy i kołatanie serca... Znam te objawy, bo miałam je już klikukrotnie, co więcej leczyłam się kilka tygodni u psychiatry, ale za dużo opowiadać (śmierć bliskiej osoby, stresy w pracy, brak jakiejś pewności, co dalej), to spowodowało, że wysiadłam... Teraz jednak jestem pełna rozgoryczenia i poczucia winy dlaczego teraz ????? Kiedy mogę tak wiele zmienić w swoim życiu ????? Budzę się kompletnie przygnębiona, kompletnie przygnębiona zasypiam, mam nadal te paskudne zawroty głowy, serducho wali jak młotem, drętwieją ręce, boli kark, cała robię się ociężała i obolała... Biorę SEDOMIX i Deprim, preparaty ziołowe, staram się wyciszać, ale jestem za nerwowa i nienawidzę tego u siebie, więc się sama nakręcam i pogrążam... Nie wiem, co można zrobić, by to minęło prędko i bym znów mogła żyć pełnią życia z uśmiechem na twarzy, a nie we wszystkim nie widzieć sensu, bać się wszystkiego itp... Gdy chodziłam prywatnie 5 lat temu do psychiatry jej diagnozą była nerwica lękowa, wtedy brałam 2 miesiące Anafranil, no i minęło a teraz buuuummmm, znów się pojawiło... Fakt, prowadzę szybki tryb życia, praca, dom, studia, znajomi (od których się teraz odcięłam, bo wydaje mi się, że mają lub będą mnie mieli za wariatkę, gdy im opowiem co się dzieje...), nie mam czasu wyspać się porządnie, ostatnie 2 miesiące sypiam po 3 godziny na dobę... na własne życzenie... Spędzam wieczory przy komputerze (to uważam za moją odskocznię), nie dojadam, bo wciąż z pieniędzmi jest krucho... ale przecież trzeba jakoś żyć... Nie wiem, co powinnam zrobić... Nie chcę znów żyć na lekach, ale boję się czasem, że te nerwy i lęki doprowadzą mnie do obłędu... Teraz załatwiam swój wyjazd, będę tam bez mojej rodziny, ale będę z kimś kogo kocham, powinnam się cieszyć, ufać, że będzie ok, a tymczasem... Nienawidzę się za to... Co robić, może znacie jakieś sprawdzone sposoby, by nie oszaleć, a znaleźć rozwiązanie... Mam mało czasu, około miesiąc do wyjazdu... Bardzo proszę...
×