Skocz do zawartości
Nerwica.com

AAnka1717

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AAnka1717

  1. Czesc wam. Dawno tu nie bylam ale tak niestety wyszlo...teraz jest jak jest ale jest gorzej. Coraz wiecej mam leków a nigdy bym sie tego nie spodziewała bo bylam zawsze odważną(skakałam ze spadochronem nawet) teraz boje sie byle czego np wody, chodzić w nocy co nigdy nie sprawiało mi problemu no ale...tak jak mi radziłyscie zebym poszła do innego psychologa to nie poszłam ponieważ zaczęły sie problemy z chłopakiem. Juz nie ma sily do mnie, nie chce mi pomagać tylko caly czas przez niego pogarsza sie moj stan a zawsze bylam taka ze musi kogos obchodzić moje zdrowie bo inaczej nic z tym nie zrobię...wiem ze to glupie ale jak ktos nie chce mnie wspierac to mnie przestaje wszystko obchodzić:( nie mam juz sily naprawde nie daje rady i chyba skonczyla sie moja nadzieja:( moze wy mnie wesprzecie troszeczkę bo nie mam juz z kim o tym rozmawiac:( jeszcze dwa miesiące temu moglam rozmawiac z chłopakiem a teraz juz nawet z nim nie potrafie i nie chcem przez to jak On traktuje moj problem. Pozdrawiam:-* [Dodane po edycji:] Aha...Zapomnialam dodać ze do senatorium sie zakwalifikowałam ale jest taka kolejka ze jestem tysięczna w kolejce...jakies dwa lata trzeba czekac:-S
  2. Bym chciała innego psychiatrę ale nie stać mnie na prywatnego lekarza a na fundusz bardzo ciężko się dostać, trzeba długo czekać...rozmawiałam z mama i właśnie mi tak samo powiedziała że nie ma pieniędzy a ja się jeszcze uczę więc nie wiem co ja zrobię a z tym senatorium to będę próbowała to realizować...może się uda.
  3. Już dawno nie pisałam...tak jakoś wyszło. Tak jak mi radziłyscie żeby myśleć pozytywnie i mówić sobie że będzie lepiej ale ja tak nie potrafię jak sobie tak powiem to i tak w to nie wierzę i nie wiem wogóle po co tak mówię...staje się to dla mnie głupie. A co myślicie o senatorium gdzie leczą nerwice? Jest to skuteczne? Proszę o jakieś rady na ten temat. Może ktoś z was był w takim senatorium?
  4. inka87 dziękuję teraz wiem co mam zrobić. W mojej okolicy jest tylko jeden psychiatra ale już nie będę patrzyła na odległość tylko poszukam innego lekarza i zacznę brać normalnie leki.
  5. Dziekuje, że wogóle ktoś odpisał. W wieku 11lat brałam stimuloton i wszysko sie ustabilizowało, że mogłam odstawić leki jednak jak wszystko wróciło przepisała mi to samo. Brałam ten lek przez około dwa miesiące ale już nie było takoch rezultatów wieć dostałam inne tabletki nie pamiętam dobrze ale chyba Paro Merck. Wziełam jeden listek i na tym zakończyłam bo już mi tak było cieżko że nie dawałam rady Pewnie źle zrobiłam albo to byly złe leki...już myślałam o zmianie lekarza i chyba tak zrobie bo to nie ma sensu jeśli nawet psycholog nie widzi problemu. Jeszcze raz bardzo dziekuję.
  6. Witam! Jestem tu nowa wiec jak coś zle zrobilam to piszcie. Proszę pomóżcie, doradźcie mi cos bo ja już nie mam siły. Mam dopiero prawie 20lat a przez cale życie pod górkę. Od dziecka cierpię na nerwice ale w okresie dorastania przystopowała trochę. Jednak wróciło wszystko jakieś pół roku temu i od tamtej pory nie potrafię normalnie funkcjonować. Jestem z chłopakiem ponad 2.5 roku wcześniej było wspaniale dopóki znowu mnie ta głupia choroba nie złapała. Teraz wiem, że go kocham ale nie czuje tego tak bardzo jak przed choroba. Pamiętam że te uczucia zmieniły się nagle, prawie że z dnia na dzień. Wpadłam w depresje. Teraz jest trochę lepiej. Wiem że on mnie bardzo kocha i stara się mnie rozumieć i pomagać w tej chorobie. Poszłam do psychiatry ale po kilku wizytach stwierdziła, że nie ma u mnie co robić więc skierowała mnie do psychologa, natomiast psycholog na czwartej wizycie powiedziała tak samo, że u mnie nie ma dużo do roboty i następna wizyta za miesiąc. Myślałam że się załamie. Nie mam wsparcia w rodzicach, oni u mnie problemu nie widzą psycholog też nie jedynie co chłopak mnie rozumie przynajmniej się stara rozumieć a ja tak naprawdę nie daje sobie z tym rady. Cały czas się boje, że przestanę jego kochać, boje się przyszłości, że jestem do niczego czasami płacze bez powodu bo tak mi naleci i koniec, gdy się robi gorzej mam problemy z oddychaniem boli mnie w klatce piersiowej, wpadam w paranoje nie wiem co się ze mną dzieje. itp. Często jak nerwica się nasila bo się zdenerwuje oczywiście przez byle co to chce z nim zerwać żeby się wykończyć w tej chorobie i nie cierpieć już więcej i żeby on nie musiał się przy mnie męczyć. Pomóżcie mi proszę, jak mam sobie z tym radzić?? Czy te wszystkie dobre uczucia powrócą kiedyś?? czy będę jeszcze potrafiła cieszyć się z byle blachostki?? Ja naprawdę nie daję sobie z tym rady...nie mam już siły. aha i zapomniałam dodać ze brałam leki dwa rodzaje ale po nich było tylko gorzej. Z lekami byłam już wrakiem człowieka zresztą teraz tez mi nie dużo brakuje.
×