Skocz do zawartości
Nerwica.com

wawrzi1990

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wawrzi1990

  1. Witam szanownych forumowiczów Dużo tutaj przeczytałem, jak inni radzili sobie z nerwicą, depresją oraz innymi dolegliwościami natury psychicznej. Ja borykam się z zaburzeniami depresyjno lękowymi. Chciałbym podzielić się z wami jak wyglądała moja droga do wolności. Co prawda jeszcze daleko do końca, ale zrobiłem kilka olbrzymich kroków, przede wszystkim: 1. że coś jest nie tak ze mną, a nie koniecznie z innymi 2. chęć uzyskania pomocy 3. obalenie ogólnospołecznego mitu a psychologach, psychiatrach oraz szpitala psychiatrycznego To może po kolei: Ad. 1 Objawy: złe samopoczucie, olbrzymie problemy z koncentracją uwagi, problemy ze snem i wstawaniem, częste stany przygnębienia, myśli samobójcze, ogólna tendencja do wpadania w stany poddenerwowania, apatia. Do tej pory zwalałem wszystko na otoczenie, z perspektywy czasu wiem, że się myliłem. Pewnego dnia na swojej uczelni zauważyłem plakat odnośnie Pomocy Psychologicznej specjalnie dla studentów mojej uczelni. Początkowo nie zwróciłem uwagi. Stwierdziłem, że "dopóki nie słyszę głosów wszystko jest ok". Moje zdanie uległo zmianie, gdy mało nie doszło do próby samobójczej... Ad. 2 Chęć uzyskania pomocy - zmiana nastawienia tak na prawdę wyniknęła z pogorszonego poziomu ocen na uczelni oraz faktu, że nie mogłem spać (czasem kładłem sie o 12 a o 5 jeszcze kręciłem się po łóżku szukając wygodnej pozycji). Skorzystałem z pomocy Centrum Opieki Psychologicznej dla studentów Politechniki ... Bardzo miła Pani psycholog wypytała mnie o problemy. Na 2 sesji wysłała mnie do psychiatry, oczywiście cały czas dając mi do zrozumienia, że wybór należy do mnie. Pojechałem, psychiatra potwierdził jej diagnozę. Dostałem lek przeciwdepresyjny, selektywny inhibitor zwrotny serotoniny, Asertin 50. Lek poprawił mi koncentracje. Na 4 sesji u psychologa ponownie zostałem wysłany do psychiatry, tym razem w celu zdobycia skierowania do szpitala psychiatrycznego na oddział dzienny nerwic. Otrzymałem je. Ad. 3 Obecnie leczę się w na oddziale dziennym szpitala psychiatrycznego na oddziale nerwic. Poznałem tam mnóstwo miłych ludzi z podobnymi dolegliwościami i pełnym zrozumieniem dla moich problemów. Również kadra lekarska i kadra psychologów wykazała się profesjonalizmem w postępowaniu z pacjentami. Nie mam żadnego obowiązku informowania kogokolwiek o leczeniu, ale można bez problemu uzyskać zaświadczenie czy zwolnienie lekarskie np. dla pracodawcy (przebywając na oddziale mamy status osoby hospitalizowanej, a koszt kuracji pokrywa NFZ). Maja notatka to kropla w morzu. Kropla czystej wody w bajorze. Bajorem jest niedoinformowane społeczeństwo, które usłyszy "psychiatra" pomyśli "wariat" o szpitalu psychiatrycznym nie wspominając. Mimo, że jesteśmy na pozór normalni, jeździmy samochodami, jesteśmy czyści i dobrze ubrani, czasem nawet dobrze zarabiamy, czujemy ból. Ból który utrudnia życie. Ból, który można jednocześnie łagodzić. Dziękuje za przeczytanie mojego postu. Pozdrawiam
  2. wawrzi1990

    Samotność

    slonko1234 mam ten sam problem. Boję się po prostu, że zostanę uznany za idiotę. Chciałbym przebywać z ludźmi, ale nie wiem jak do nich podejść. Psycholog polecił mi zapisanie się na blok terapeutyczny po zakończeniu terapii indywidualnej... zobaczymy, może pomoże. Nadal interesują mnie jednak wasze opinie, mających podobny problem. Jak poradziliście sobie z samotnością i przełamaniem nieśmiałości.
  3. wawrzi1990

    Samotność

    Witam Często przyczyną depresji jest samotność. Jak sobie z nią radzić? Bardzo proszę o porady, jak nawiązywać nowe znajomości? Jak walczyć z uczuciem pustki? Przyjmuję wprawdzie od niedawna lek Asertin 50, jednak nie uspokoił on moich problemów interpersonalnych Z góry dziękuję za pomoc.
  4. wawrzi1990

    Witam Uprzejmie

    Witam. Polecam poradnie w małych miejscowościach. Kolejki są na prawdę krótkie. Jeżeli jesteś z woj. pomorskiego polecam ośrodek zdrowia w Kolbudach. Dostałem się od ręki. Co do dokumentów: co województwo to obyczaj. W pomorskim wymagana jest książeczka RUM. Można ją wyrobić od ręki w oddziale NFZ. W łódzkim książeczka Rum nie jest wymagana, ale niestety mieszkając tam należałem do przychodni niepublicznej a co za tym idzie miałem plastikową kartę z kodem kreskowym. W pozostałych się nie orientuje. Podejrzewam, że nie musisz tam iść z mamą. Chociaż moja pierwsza wizyta miała miejsce w wieku 20 lat. Poza tym, mając 17 lat względem polskiego prawa karnego jesteś traktowany już jako dorosły, więc do poprawczaka nie powinni cię wsadzić. Mam wrażenie, że po prostu ktoś cię chciał nastraszyć. Tak więc moja rada: psychiatra przypisze Ci leki dzięki którym poczujesz się lepiej. Polecam także psychoterapie, która pomoże Ci radzić sobie z problemami. I nie przejmuj się. Mam 20 lat, studiuję, nigdy nie miałem problemów w szkole a na studiach wpadłem w nerwicę i depresję i oblałem I semestr. Ale się nie poddam. I ty też się nie poddawaj. Powodzenia
  5. Hej. Dzięki za odpowiedzi. W swoim poście zapomniałem wspomnieć, że wszystko zaczęło się u psychologa, który zalecił mi najpierw krótką terapię indywidualną, a następnie zapisanie się na blok terapeutyczny. Jak najbardziej zamierzam się posłuchać. Po prostu chcę, żeby żyło mi się lepiej. Jeszcze raz dziękuję za wasze opinie i odpowiedzi. Pozdrawiam
  6. Czołem. Przepraszam, za ew. niespójność tekstu. Nigdy nie byłem dobrym pisarzem. Niedawno zdałem sobie sprawę, że coś jest ze mną nie tak. Do tej pory uważałem, że jestem otoczony przez ludzi, którzy nie lubią mnie bez powodu. 4 kwietnia 2009 Chciałem zdawać do szkoły wojskowej (WSOWLąd we Wrocławiu), a co za tym idzie musiałem zostać poddany testom psychologicznym. Nie przeszedłem ich. Pani psycholog stwierdziła u mnie niewielką odporność na stres oraz tłumienie w sobie emocji. Byłem podłamany, ale pierwszy raz przyszła mi do głowy myśl, że to być może ze mną jest problem. Od października 2009 rozpocząłem studia w Gdańsku, 400 km. od domu. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że pospolicie uciekam z domu. Gdańsk był dla mnie rozczarowaniem. Poznałem nowych ludzi, nie polubili mnie. Obgadywali mnie za plecami, a na dodatek w tak nieudolny sposób, że o wszystkim się dowiedziałem. Byłem podłamany, za dnia nie mogłem się uczyć a w nocy nie mogłem spać, bo myśli i nerwy dosłownie wgryzały mi się w głowę. 9 lutego 2010 Pierwsza wizyta u psychologa. Stwierdzono u mnie depresję, nerwicę oraz problemy interpersonalne. Widzicie, nigdy nie miałem dziewczyny. Dziś już wiem, że po prostu bałem się odrzucenia i wyśmiania. 17 marca 2010 Pierwsza wizyta u psychiatry, który potwierdził diagnozę psychologa. Dostałem lek Asertin 50. Jakie mogły być przyczyny? Może rozbita rodzina, szczątkowy kontakt z ojcem, matka chora na gośćca, na dodatek nerwowa i nadopiekuńcza, wredni znajomi ciągnący się za mną od gimnazjum (z wyjątkiem może kilku osób). Dlaczego to mówię? Kiedy zwierzyłem się przyjaciółce na którą zawsze mogłem liczyć, usłyszałem, że "nawet 100 psychologów ci nie pomoże, jeżeli samemu tego nie przezwyciężyć" a gdy powiedziałem o antydepresancie usłyszałem "nie bierz tego". Chcę opowiedzieć o swoim problemie komuś kto zrozumie, kto być może sam przez to przeszedł. Tym którzy przemęczyli jakoś moje niespójne relacje, bardzo dziękuję za uwagę. I mam prośbę. Odpowiedzcie mi na pytanie: czy mam szanse wyzdrowieć?
×