Od trzech lat mam nerwicę. Wszystko zaczęło się od gimnazjum, wtedy zaczęli mi dokuczać.Nie pomagał psycholog w szkole ani wychowawczyni.Nie mogłam spokojnie stać na przewie, bo grupka osób mi dokuczała.Teraz zaczęłam nauke w szkole i znowu jestem niezakceptowana przez klase, szczególnie chłopaków.Nabijają się ze mnie w sposób okrutny.np depczą mnie po nodze i mówią" sorry mocniej chciałem", siedze w klasie i podchodzą do mnie i zdjecia prubują zrobić mi komórką i wtedy się wszyscy śmieją.Na przerwie nie mogę stać w spokoju,szczególnie wczoraj grupa mnie otoczyła i zaczęli mnie naśladowywać śmiejąc się przy tym.Odpowiadam na te różne ich zaczepki ale i tak to nic nie daje.Przez to wszystko nie mogę normalnie myśleć na lekcji .Czuję się okropnie w takim środowisku.Jak mamie o tym opowiedziałam to się zdenerwowała na mnie .Ojciec wogule nie rozumie tego że mnie gnębią i mówi " że to jest normalne, bo młodzież taka jest,że żartują".Przez to spać nie mogłam w nocy, moja mama tak samo.Mówiłam im że nerwowo nie wytzrmam .Często mam po osiem godzin w tygodniu . Najgorsze jest to że jak sie denerwuje to już myślec nie moge normalnie na lekcji., .Co ja mam robić????????????