Skocz do zawartości
Nerwica.com

millicent

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez millicent

  1. Szanil, nie ma się czego bać, naprawdę :) Ja zażywam go już drugi tydzień, myślałam, że te zawroty głowy są od niego, ale już mi przeszły, więc przyczyna musiała być inna. Także...jak na mnie - nie spowodował żadnych skutków ubocznych, to naprawdę raczej łagodny lek. Ja mam chore serduszko i psychiatra specjalnie szukał takiego leku, który mi nie zaszkodzi i co najważniejsze nie będzie miał wpływu na serce - wybrał Coaxil. Jednak w ulotce jest napisane, żeby odstawiać 7-14 dni, ale to już nie problem. Zrobisz jak uważasz, ale myślę, że warto wziąć, może akurat pomoże? Wcześniej zażywałam Xanax (wybrałam całe opakowanie) lek dużo silniejszy, bardziej szkodliwy i uzależniający, a też mi nic nie było po nim, więc.. nie taki diabeł straszny... :) Życzę dużo zdrówka:) cleo32, dzięki za odpowiedź :) Bardzo Wam współczuję tych wszystkich objawów, ale paradoksalnie cieszę się, że nie jestem z tym sama.... miejmy nadzieję, że razem wspólnie też szybko z tego wyjdziemy, pozdrowionka:)
  2. Szanil, dziękuję za odpowiedź. Każda wiadomość, która utwierdza mnie w przekonaniu, że to tylko nerwica jest dla mnie na wagę złota. Od razu mi lepiej, gdy już się nie boję i nie wkręcam sobie padaczki lub innej choroby. Hipochondria jest paskudna! A jaka uciążliwa dla naszych najbliższych, którzy muszą jej ciągle wysłuchiwać... Pozdrawiam :) Zapytam może jeszcze...czy ktoś zażywał Coaxil i miał po nim zawroty głowy? Od tygodnia ponad go przyjmuję i tak nieciekawie się czuję, zaczęłam to łączyć z tym lekiem...
  3. To prawda, że szukanie chorób na Internecie to coś strasznego, ale jakże wielokrotnie bywa to silniejsza od nas samych... Teraz sama widzę, że to był błąd, bo tylko się tym nakręcałam i mam prawdziwym kłopot i prawdziwą chorobę - nerwicę. Na własne życzenie... Teraz staram się już nie myśleć, że to padaczka, z tego też powodu znalazłam to forum i miałam cichą nadzieję, że ktoś mnie uspokoi, że to tylko nerwica :) Bardzo Ci dziękuję :)
  4. Dziękuję za odpowiedź, bardzo mnie ona pocieszyła i podniosła na duchu :) Tym bardziej dziękuję, bo tak dużo napisałam i myślałam, że nikt nie będzie chciał czytać jak przynudzam... EEG może faktycznie wykonam, tylko to wszystko skierowania prywatne i musiałabym dużo zapłacić... Magnez zażywam od miesiąca i po nim zmniejszyły się już troszkę te tiki. Najbardziej właśnie niepokoją mnie te zrywy mięśniowe, szczególnie podczas zasypiania, bo naczytałam się, że to mioklonie przysenne i że w małych ilościach są naturalne, ale w większych mogą oznaczać kłopoty zdrowotne... Ale istotnie nasiliły się one po tym dużym stresie, poza tym padaczka chyba byłaby w określonych napadach, a nie taka ciągła... Zobaczymy, jak to będzie:) Cały czas jakoś nie dowierzam w działanie Coaxilu, bo nie rozumiem, jak zmiana nastroju może wpłynąć na te drgawki, ale... może się mylę :)
  5. Witam... Ja od miesiąca, po sporym stresie, mam problemy ze zrywami mięśni. To są chyba zrywy miokloniczne, niby naturalne, ale u mnie w nienaturalnej postaci, bo w dużych ilościach nawet ok. 40, jak próbuję zasnąć to szarpnie albo głową, nogą, ręką, albo całym ciałem. Jest to wzdrygnięcie się pojedyncze mięśnia. Pojawia się też w ciągu dnia, szarpnie mięśnie np. uda, łydki albo głową lekko tiknie na bok. Oprócz tego mam też pulsowania nerwów w różnych miejscach ciała, tik powieki delikatny i rzadko się włączający, aczkolwiek to mi życia nie utrudnia, tylko te zrywy miokloniczne, bo jak mi "wzdrygnie" mięsień, to wybudza i często nie mogę zasnąć pół nocy lub całą.... Po xanaxie te zrywy się bardzo zmniejszyły, ale teraz odstawiam go i wracają Czy ktoś się spotkał z takimi objawami? Czy to na pewno od nerwicy? Bo wkręcam sobie jeszcze jakąś odmianę padaczki Bardzo się boję... i mam myśli, że to już nigdy nie przejdzie...
  6. witam wszystkich znerwicowanych... Moja historia jest długa, ale mam ogromną nadzieję, że ktoś przeczyta, wysłucha i być może pomoże... Błagam, nie daję już rady ;( Mam 24 lata. Od zawsze byłam zestresowana, nieśmiała, wszystkiego się bałam. Doraźnie pomagałam sobie Nervosolkiem. W wieku 11 lat okazało się, że mam chore serduszko i zaczęłam dostawać częstoskurcze napadowe. To podłamało mnie już całkiem... Myślę, że stąd też wzięła się moja hipochondria. Tak, jestem hipochondryczką, szczególnie od 3 lat jest to nasilone - co za boli, wyszukuję chorobę, przerażam się, denerwuję. To też chyba do reszty "rozwaliło" mój system nerwowy. Mała wymiana zdań, błaha sprawa, wszystko powoduje, że się stresuję, za mostkiem czuję jakiś niewielki lęk, ręce płyną... Największy problem zaczął się miesiąc temu i w tym temacie proszę o pomoc... Miesiąc temu zaczęłam sobie wkręcać, że coś z sercem jest nie tak, że źle bije i wmówiłam sobie...migotanie przedsionków. Przez kilka dni chodziłam i mierzyłam ciśnienie, aby sprawdzić tętno i czy aparat nie zasygnalizuje arytmii. W końcu, po kilku dniach, mierząc ciśnienie wyskoczył wynik 140/105. Przeraziłam się! Raz za razem zaczęłam mierzyć, ciśnienie nie spadało, tętno wzrosło do 120. Pojechałam na pogotowie. EKG - w porządku, lekarz stwierdził, że jestem rozstrzęsiona, że powinnam udać się na psychoterapię. Otrzymałam doraźnie hydroxyzynę, która mnie strasznie ścięła. Następnego dnia ciśnienie nadal było wysokie, wpadłam w szał mierzenia ciśnienia, nakręcałam się tym strasznie, na niczym nie mogłam się skupić, czułam strach, bo nie wiedziałam skąd to ciśnienie. Zaczęłam przyjmować 3x2 tabl. Kalms, 2x1 Tonisol, brać Magnez z wit. B6, pić meliskę i tłumaczyć sobie, że to tylko mój stres powoduje ciśnienie. W efekcie w ciągu tygodnia uspokoiłam się, potrafiłam się już zająć codziennymi czynnościami i ciśnienie spadło, teraz jest prawidłowe. Jednak ten duży stres odbił się na moim zdrowiu i w 2 dni po tym pogotowiu, smacznie śpiąc dostałam częstoskurcz, który mnie wybudził. Nigdy, choć choruję od 13 lat, nie dostałam częstoskurczu na śpiku, tak mnie to przeraziło, że pomyślałam: "teraz będę bała się zasnąć!" I tak też się stało.... Dzień przed tym pogotowiem próbując zasnąć miałam tzw. zrywy mioklonicznie, czyli podczas zasypiania podskakiwałam - zdarzyło się to 3-4 razy, pomyślałam sobie, że muszę być nieźle zdenerwowana. Problem jednak nasilił się po tym częstoskurczu... Następnej nocy nie zasnęłam nawet na minutę, przy każdej próbie zasypiania miałam takie "wzdrygnięcie", zryw, czy jakkolwiek to nazwać. Rzadko całego ciała, najczęściej albo szarpnięcie ręki, nogi lub głowy. Pojedyncze, ale przy każdej próbie zaśnięcia. Oprócz tego w momencie zasypiania czułam, jakby serce zmieniało rytm, potykało się lub zatrzymywało. Leczyłam się więc tym kalmsem i tonisolem, lęki się zmniejszyły, w ciągu dnia funkcjonowałam, nie miałam nigdy żadnych bóli mięśni itp. W między czasie przeczytałam o padaczce mioklonicznej... Tak się tym zestresowałam, że takie drgawki pojawiły się w ciągu dnia! Dużo słabsze, wyczuwalne tylko gdy jestem w bezruchu i gdy leżę (nie zasypiając), nasilają się chyba pod wpływem zdenerwowania. To też takie pojedyncze szarpnięcia, najczęsciej głowy, jakby jej delikatne tiknięcie na bok, tego nie widać chyba, ale czuć... Obecnie jest to chyba odrobinę mniejsze. Wszystko trwało tydzień, spałam mało, bo zasypiałam z trudem, aż w końcu powtórzyła się szalona noc...tym razem taka drgawa pojawiała się w okolicy serca, aż podskakiwałam, jakby mnie ktoś prądem traktował... Pojechałam do neurologa. Zaczął wypytywać, czy ktoś w rodzinie miał padaczke - nie miał. Powiedział, że istnieje coś takiego jak padaczka miokloniczna, ale "bardzo mało prawdopodobne, aby ją Pani miała". Na wszelki wypadek wypisał skierowanie na EEG mózgu i rezonans głowy. Stwierdził raczej nerwicę i dał Xanax. Zjadłam całe opakowanie Xanaxu w dawce 2x po 1 tabl. 0,25 mg. Lęków zbytnio to nie zmniejszało, ale te zrywy mięśni bardzo! Zasypiałam prawie od razu, ale zaobserwowałam, że jak lek przestaje działać, a ja chcę przysnąć to zrywy są na nowo. Udałam się do psychiatry...tydzień temu. Wyśmiał neurologa, że to absolutnie nie padaczka, tylko nerwica ruchowa, żeby nie robić tych badań, bo tylko mnóstwo kasy stracę, odstawić Xanax, bo jak wdepnę to z niego nie wyjdę. No i odstawiam, 2x dziennie po pół tabletki 0,25 mg przez 7 dni. Na początku po kilku drgnięciach zasypiałam, pomimo zdenerwowania, a wczoraj i dziś, będąc w sumie pozytywnie nastawioną i nie martwiąc się, tych wzdrygnięć miałam ok. 50 Za każdym razem, gdy zamykałam oczy i wpadałam w sen. Jak zasnę to na 3-4h, ledwo żyję, znów wkręcam sobie padaczkę. Boję się spać, może to moja podświadomość tak działa? Nie daje mi zasnąć? Dostałam od psychiatry Coaxil w dawce śmiesznej jak to określił dla 14latki, czyli 3x dziennie po pół tabletki, wiem że to nie od razu zaczyna działać, ale czy antydepresant pomoże na te wzdrygnięcia? Czy ktoś się z czymś takim spotkał? Bo nie wiem, czy mam myśleć, że to padaczka, czy że nerwica... Oprócz tych zrywów mięśniowych pojawiają się jeszcze rzadko tiki powieki oka lub takie pulsowania nerwu w różnych miejscach ciała, co też by wskazywało na nerwicę, chyba..... Bardzo proszę o odpowiedź, może ktoś się z tym spotkał... z góry bardzo, bardzo, bardzo dziękuję...
×