Skocz do zawartości
Nerwica.com

sabianka

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sabianka

  1. Dziś dziewiąty dzień na tabletkach i pierwszy dzień w pracy po chorobowym. Jeszcze nie specjalnie czuję poprawę. Nadal mam problemy ze snem, budzę się po 2-3 godzinach spania i potem to już tylko na zmianę zasypiam i za moment budzę się, hydroxyzyna nie działa chyba na mnie nasennie
  2. Są na tyle nieprzyjemnie, że wzięłam tydzień chorobowego i jadę na ten czas do rodziców, bo boję się być sama w domu w takim stanie (mam dziwnie spowolnione ruchy, rozszerzone źrenice , mdłości i lekko mi wiruje w główce)
  3. haha, niezłe to ciekawe bo na ulotce jest napisane "przeczytać przed użyciem" Tak powiedziała tylko po to żebyś się nie przestraszyła co to będzie. Ja jestem z tych co lubią wszystko wiedzieć od a do z, ale jak wolisz nie wiedzieć to nie czytaj. też jestem właśnie z tych natomiast u mnie jest to poniekąd związane z faktem, że mam nie do końca równo pod sufitem i jak znam siebie to miałabym wszystkie objawy uboczne wymienione w ulotce
  4. no mówiła, że mogę czuć się dziwnie ale przede wszystkim zabroniła mi czytać ulotkę, więc nie wiem czy zaglądać do linka
  5. dziś drugi dzień na tabletkach, czuję się fatalnie, jakbym faktycznie miała depresję a jednocześnie czuję w sobie taką dziwną "agresję"?, jestem mocno rozdrażniona seroxat biorę w dawce 10mg hydroxyzynę 2x 25 - ale nie uspokaja mnie jakoś wybitnie
  6. dwa lata to strasznie długo, u mnie trwa to trzeci miesiąc i ledwo to znoszę a od kiedy (i czym) to leczysz i czy to leczenie przynosi skutki? Dziś czuję się fatalnie, jestem cały dzień jakaś taka niespokojna i czuję lekkie mrowienie w całym ciele, w obecnej chwili tak naprawdę boję się tego, że któregoś dnia po prostu zwyczajnie zwariuję A nastrój mi się zdecydowanie dziś obniżył od tego ciągłego myślenia o tym co mi jest i jak sobie z tym poradzić i kiedy będzie lepiej, bo chyba będzie, kiedyś?
  7. Ale właśnie ponoć przy depresji maskowanej ten obniżony nastrój nie występuje bo jest "zamaskowany" innymi objawami np. problememi ze snem czy natręctwami ale "zaburzenia lękowe" też występują w depresji, nie tylko jako samoistna jednostka chorobowa? Leki oczywiście będę brała i zobaczymy jaki będzie skutek, za miesiąc (z kawałkiem) kolejna wizyta to jeszcze podpytam co myśli o potencjalnej depresji maskowanej; zapytam też czy uważa że jest mi potrzebna jakaś terapia czy coś w tym stylu bo póki co nie wspominała (a może powinnam przynajmniej jakieś garnki lepić albo na drutach robić coby o tym wszystkim nie myśleć )
  8. Witajcie, Byłam wczoraj u psychiatry, pierwsza wizyta i mam nieodparte wrażenie, że zostałam źle zdiagnozowana. Moje dolegliwości zaczęły się od tego, że którejś nocy na początku stycznia obudziłam się z "zawałem serca": bardzo szybkie jego bicie, zdrętwienie lewej ręki i lewej części twarzy, drgawki, paniczny lęk. Wezwany lekarz orzekł, że to nie zawał a napad lękowy spowodowany najpewniej jakąś nerwicą lękową lub depresją, wypisał doraźne leki i poradził udanie się do specjalisty. Po kilku dniach leków objawy ustąpiły i odstawiłam zarówno leki jak i myśl o specjaliście i wszystko złożyłam na karb anemii (którą wtedy akurat miałam). Niestety wszystko wróciło jakieś 3 tygodnie temu. Ciągłe uczucie niepokoju, napady silniejszego lęku, ataki duszności, mrowienie w różnych częściach ciała, kołatanie serca, czasem uderzenia gorąca i problemy ze snem (płytki przerywany sen). Wróciałam do leków i umówiłam się do specjalisty. Wczoraj miałam wizytę i pani psychiatra (bardzo miła) zdiagnozowała to co mi jest jako "zaburzenia somatyzacyjne" i zapisała odpowiednie leki (seroxat i hydroxyzyna). Następna wizyta za miesiąc. Ja natomiast jak tak czytam internet to wychodzi mi na to, że chyba raczej mam "depresję maskowaną", pasuje bardzo wiele objawów (problemy ze snem, chudnięcie, natręctwa, zaburzenia lękowe - przewlekłe i napadowe). W zasadzie to jestem na 99% przekonana, że to właśnie to. I co teraz? Wyznać, że mam obawę, że zostałam błędnie zdiagnozowana czy dać się leczyć na coś czego być może nie mam Czy może komuś tutaj już przytrafiło się coś takiego jak błędna diagnoza? I czy można mieć depresję maskowaną i jednocześnie zdawać sobie z tego sprawę (bo jak tak, to chyba to maskowanie się coś nie bardzo jej wychodzi ) Taka refleksja mnie naszła: czy odkryta depresja maskowana nadal jest maskowana czy już jawna? następuje jakaś zmiana objawów Ja chyba cała jestem jakaś pokręcona
  9. Night_wish, patrząc na twoją listę objawów przyszło mi do głowy, że wiele z nich (problemy z cerą, siniaki, drganie powiek, zadyszka wysiłkowa czy problemy z koncentracją i rozdrażnienie) to typowe objawy anemii, czy Ty robiłaś sobie zwykłe badane krwi? Bo może już samo uzupełnienie niedoboru witamin i składników mineralnych (głównie żelaza i magnezu) przyniosłoby pewną ulgę. Powiedziałam ja = anemik (znerwicowany).
  10. sabianka

    Witam się nieśmiało

    Podczytuję Was już jakiś czas, ale dziś wygospodarowałam sobie chwilę na oficjalne zaistnienie na tym forum Może na początek kilka(set) słów o mnie i moich dolegliwościach. Mam 30 lat i mieszkam w ślicznym mieście na śląsku, w Rybniku. Tutaj też pracuję. Do niedawna byłam zupełnie zdrowym, radosnym, pogodnym i zrównoważonym człowiekiem, do niedawna... Na początku stycznia w środku nocy obudziłam się z wrażeniem, że moje serce zatrzymuje się po czym pędzi jak szalone, drętwieje mi lewa ręka i lewa część twarzy, mam problem z oddychaniem i chyba umieram, najprawdopodobniej na zawał serca Przyjechał lekarz, który oznajmił, że to na pewno nie zawał i raczej tego dnia nie umrę, że jego zdaniem to nerwica lękowa lub jakaś depresja. Wypisał receptę na hydroxyzynę, validol i zalecił picie ziółek na uspokojenie. Pmyślałam sobie: "debil totalny, ja i nerwica..." Kilka dni brałam przepisane leki, zrobiłam też badanie krwi, które wykazało dość konkretną anemię, z którą podjęłam walkę i stwierdziłam, że te "akcje z nerwami" to napewno z powodu braku jakichś składników mineralnych i witamin. Czasem odczuwałam jeszcze taki dziwny niepokój i lęk, że taki atak może się powtórzyć ale ogólnie czułam, że jest lepiej, odstawiłam środki uspokajające i miałam wrażenie, że wszystko wróciło do normy. Do czasu... Niecałe 3 tygodnie temu wszystko wróciło, napady niepokoju, wrażenie, że stanie się coś strasznego, uczucie duszności, nawet zwężenie przełyku i problem z oddychaniem, przyśpieszanie serca, uczucie ni to drętwienia ni mrowienia w różnych częściach ciała. I ten niepokój, i obawa, że zwariuję. Wróciłam do hydroxyzyny, dodatkowo melisa i krople walerianowe. W poniedziałek wizyta u psychiatry i zobaczymy co powie na to wszystko. I mocne postanowienie z mojej strony: NIE DAM SIĘ TEMU CHOLERSTWU, bo jestem silną dziewczyną i będę walczyła ile wlezie. Na razie tyle, nie będę od razu się całkiem uzewnętrzniać, gdyż jestem raczej nieufna i otwieram się powoli i stopniowo I jeszcze chciałam powiedzieć, że fajnie, że jest takie miejsce w sieci gdzie można spotkać ludzi w podobnej sytuacji.
×