Skocz do zawartości
Nerwica.com

zorka

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zorka

  1. Witaj Mocco! Nie pomaga, kiedy miał dużo kasy, to mi specjalnie nie żałował, teraz nie ma. Przedział między miał a nie ma wynosi 20 lat. (Czy ja nie jestem bardziej leciwa niż reszta forumowiczów.....? ) Ekonomicznie dawca niemal bez zarzutu, gorzej emocjonalnie (właściwie fatalnie). Staram się znaleźć w nim człowieka, bo jestem nim po części, jesteśmy niestety podobni. Kurcze, nie chcę tak ciągle pisać o sobie. Inni milczą w kwestii relacji z wichrzycielami psychik .... Może pytanie było nie na miejscu? Chciałam wiedzieć, czy tylko ja tak się miotam. Pozdrawiam Cię i życzę, żeby to dla Ciebie było prostsze, takie , jak jest teraz.
  2. Po co ? Pytam się- po co ? Właśnie nad tym myślę. Kiedy miałam 16 lat myślałam, że po jego pogrzebie (jakże wymarzonym), będę tańczyć na jego grobie i sprawdzać co chwila czy nie wylazł. Później okazało się, że mama, której broniłam przed nim jak lwica posłużyła się mną, żeby zamieszkać z kochankiem. (Misterny planik gostka). Kochanek (teraz mąż nr 2) to też zryp, ale znęca się tylko psychicznie i izoluje moją matkę od rodziny. Musi mieć jego zgodę na widzenia ze mną. Zaczął od tego, żeby pozbyć się mnie z domu. Czyli : Ojciec psychol, matka ma mnie w nosie, a ja bym chciała mieć normalnych rodziców, ale nie mam. Za to mam cudownego męża i wspaniałe dzieci. A tak właściwie, to ja się za bardzo użalam nad sobą.
  3. później nie wiem jak będzie Ja ma właśnie to później. Wcześniej były tylko alimenty. Dlaczego się widuję????? Bo mama też macierzyńska inaczej, bo wmawiam sama sobie, że mnie tatuś kocha, bo dzieci muszą mieć dziadka, bo sama nie wiem co jeszcze . Dokonałam nawet rytualnego przebaczenia i nic. Poza tym, tak sobie teraz myślę... Nie szaleję ani za matką, ani za ojcem, oni się nienawidzą i jakże akceptują moją niechęć do tego drugiego. Rozgrzeszają mój występek, przeciw IV przykazaniu. Gdzieś tam w mojej głowie siedzi lęk przed piekiełkiem, a przynajmniej karą losu, choć wiem, że to absurd. Podrawiam Cię. Bądź dzielna i nie daj się,
  4. nie nie kontaktujè siè z moim bylym mèzem-psycholem.Unikam jak ognia i dobrze mi z tym A ja się kontaktuje (z ojcem psycholem) i nie wiem czy mi z tym dobrze. Wiem, że muszę sama zdecydować, ale łatwiej byłoby, gdyby umarł.
  5. Miotam się w relacjach ze sprawcą moich lęków i znieczulicy (dawca hromosomu dzieki któremu powstałam). Widzę ciągle (w wyobraźni) jak bije moją matkę, we śnie boję się, że znowu z nim mieszkamy. Byłam bezpośrednim świadkiem jednej jakże bogatej we wrażenia sceny, inną słyszałam zza ściany, o reszcie opowiedziała mi rodzina i nowy facet mamy. Mogę więc to sobie dzięki nim swobodnie wyobrażać: siekiera, podarte ubrania, krew na ścianach Spotykam się ze wzmiankowanym dawcą nasienia dla iluzji, że tatuś mnie kocha i kocha swoje wnuki i że mnie obroni przed potworami, a wiem, że to on jest potworem. Boję się, że sama spotworzeję, kiedy go wyrzucę poza nawias, bo bez korzeni nie ma skrzydeł A ów korzonek bijał mnie trzepaczką i pejczem, a dziś twierdzi, że to wymyśliłam. Czy wy kontaktujecie się z nośnikami urazu?
  6. zorka

    Witam!

    Jestem tutaj, bo za mało czuję (z wyjątkiem strachu przed absurdalnymi rzeczami i wyobrażeniami potencjalnych nieszczęść ). Nie potrafię dostatecznie kochać . Mam wrażenie, że nie mam serca i szukam usprawiedliwienia dla tego deficytu, na tym właśnie forum. Nie potrafię cenić życia, jestem egoistką i tchórzem. Nie zasługuję na to, co mam i zamiast się tym cieszyć użalam się nad sobą. Tymczasem troche sobie poczytam. Pozdrawiam forumowiczów.
×