Skocz do zawartości
Nerwica.com

basia123

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez basia123

  1. Te cztery ostatnie zdania, to jakbyś mi z ust wyjął... Powodzenia Ci życzę! Pamiętaj, że kobiet jest więcej niż mężczyzn, więc masz większe szanse na znalezienie kogoś bliskiego niż np. ja.
  2. basia123

    Nie potrafię żyć

    joanna5 - dzięki za radę - nigdy bym nie wpadła na to, ze trzeba się samemu ze sobą dogadać.... maggieflakes - fajnie, że Ci się udało i wszystko zmierza ku lepszemu. u mnie co dzień jest coraz gorzej.... już nie wierzę, że zdarzy się cud i jakoś się to moje bezsensowne życie poukłada...
  3. basia123

    Nie potrafię żyć

    jasio25 kiedyś biegałam... tylko byłam wtedy młodsza i normalniejsza. A teraz jak czytam, że wystarczy trochę silnej woli, żeby systematycznie biegać (czy wykonywać jakieś inne ćwiczenia), to mam dziwne odczucia - bo może i wystarczy trochę. Ale ja nie czuję, bym miała tej silnej woli choć odrobinkę, nie tylko na bieganie, ale nawet na zwykłe wyjście z domu... Monika1974 pewnie masz rację, że należy pójść do innego lekarza - tylko jak już pisałam za bardzo nie wierzę w to, że mi pomoże, więc nie potrafię się zmusić... Tym bardziej, że mieszkam na wsi i zbyt wielkiego wyboru nie mam (nie mówiąc już o kosztach, które mnie obecnie przerastają ) Przepraszam, że tak negatywnie się nastawiam na Wasze rady, ale na prawdę nie potrafię przeskoczyć tych wszystkich przeszkód, jakie widzę przed sobą...
  4. basia123

    Nie potrafię żyć

    Gdyby to było takie proste... Niestety, to nie brak pracy powoduje, że czuję się tak jak się czuję... Choć faktycznie, jest to jeden z problemów na mojej "liście". Ale podobnie, jak inne, nie do rozwiązania dla mnie...
  5. basia123

    Nie potrafię żyć

    Monika piszesz, ze trzeba szukac... tylko jak szuakc, gdzie? ja juz wykorzysalam wszelkie sposoby, jakie mi przyszly do glowy. I probowalam zarowno duzymi krokami, jak i malymi kroczkami. Ale teraz juz nie mam siły postawic nawet malenkiego kroczku, tym bardziej, ze nie wiem, wktora strone mialabym go stawiac. I tym bardziej, ze wiem, jakos to czuje, ze niczego on nie zmieni....
  6. basia123

    Nie potrafię żyć

    Przez kilka ładnych miesięcy korzystałam i z psychologa i z psychiatry... I z tabsów. Ale jak już pisałam efekt był taki, że ostatecznie teraz jest gorzej niż źle. I niestety, jakoś nie bardzo już wierzę w skuteczność tego... Zresztą nie mam pracy, więc nawet nie byłoby mnie stać na te leki, wizyty, dojazdy...
  7. basia123

    Nie potrafię żyć

    Zachowuję sie irracjonalnie, czepiam się o głupoty, mam wiecznie zły humor (a czasem jakiś taki hiperdobry sie trafi, ale to tez już raczej nienormalny), ciągle się motam, ostanio mam już wogóle nawet jakieś zaniki pamięci. Nie prowadzę jako tako normalnego życia - nie mam pracy, nie mam znajomych, nie mam już zaintersowań ani czegoś, co mi daje radość, śpię do południa albo i dłuzej, jak wstane, to snuje sie po domu i lepiej niech mi nikt w droge nie wchodzi, bo warcze na wszystkich bez powodu. Nic nie robie calymi dniami. I jeszcze narzekam. Kiedys rozmyslalam troche nad przeszloscia, probowalm cos analizowac. teraz juz chyba tego nei robie, bo i tak wariuje o tego wszystkiego i sa dni, kiedy godzinami płaczę. Bez sensu jest to całe moje "życie"...
  8. basia123

    Nie potrafię żyć

    Życie moich marzeń to już dawno zapomniane mżonki... Choć wydaje mi się, że nie miałam zbyt wygórowanych wymagań - praca pozwalająca się utrzymać i od czasu do czasu pojechć na jakiś krótki urlopik, kilku znajomych (bo o przyjaciołach nawet nei mam co marzyć...), kiedyś chciałam też założyć rodzinę - mąż, 2-3 dzieci. Ale wiem, że nie mam już na to szans. Nie potrafię stworzyć relacji z ludźmi - ani koleżeńskich, ani tym bardziej przyjacielskich, a o jakimś normalnym związku to nie ma mowy, gdy jestem taka nienormalna....
  9. basia123

    Nie potrafię żyć

    To jedyne wyjście, jakie widzę Tak, los mi mówi, ze coś robię nie tak. Ale ja za nic nie mogę odkryć, co takiego robię źle, a już tym bardziej, co mam robić, żeby było "tak", żeby było dobrze...
  10. Też tak zawsze myślałam. a teraz już sama nie wiem, co mysleć...
  11. basia123

    Nie potrafię żyć

    Właśnie chyba już nie mam żadnego prócz tego, by połknąć całą gromadkę różnych tabsów na raz....
  12. basia123

    Nie potrafię żyć

    To zazdroszczę... Mnie się nie udało, choć tablety też mnie niby wspomagały
  13. basia123

    Nie potrafię żyć

    Bluźnierca nie dziwię Ci się, że nie chce Ci się czytac takich wywodów - przedstawiają żałosny obraz ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem... A przecież "wielu ludzi ma gorzej, a sobie radzi".... Nie wiem, być może są ludzie, którym kilka(naście) wizyt u psychologia i psychiatry pomaga i już jest ok. Mogę im tylko pozazdrościć... Przez wiele miesięcy jeździłam na wizyty, przyjmowałam leki, starałam się jak mogłam coś z tym zrobić... Ale w końcu usłyszałam, że juz rola lekarza się skończyła, teraz już tylko ode mnie zależy, co będzie dalej. A dalej było tak, że minęło kilka meisięcy i jest gorzej niż było kiedykolwiek... I lekarz nie może mi już pomóc. A ja sobie samej tez już nie potrafię
  14. basia123

    Nie potrafię żyć

    jasio25 dzięki za radę. Tylko, że ja już nie dążę do niczego... nie wiem w czym czułabym się spełniona, nie mam juz żadnego pomysłu... a eksperymentowanie niestety wiąże się z tym,że trzeba coś robić, trzeba miec pracę (której ja nie mam), by mieć na to kaskę itd. Zresztą, już trochę szukałam "swojej drogi" zawodowej - mam niby trzy zawody, zapisałam się tez na studia podyplomowe (to niby tez miało mi pomóc, moja lekarka bardzo się z tego cieszyła, ze cos zaczynam, ale czulam sie tam totalnie nie na miescu, po kilku probach nawiazania kontaktu z ludzmi, zrezygnowalam, bo jedyne, na co moglam liczyc, to "dzien dobry"), a teraz zbliza sie koncowy egzamin i juz wiem, ze go nie zdam, bo kompletnie nie potrafie sie skupic na tym, by sie czegos nauczyc... A to, co wiedzialam wczesniej tez mi całkowicie wyparowało z głowy. Podobnie jak większość wspomnień, zostały tylko jakieś koszmarki....
  15. basia123

    Nie potrafię żyć

    Dokładnie -życie tylko po to, by rodzice mieli satysfakcję. Ale i tak cokowliek by się nie robiło, to zawszę czuję,że nie spałeniam ich oczekiwań nawet w 5%. A przecież te oczekiwania nie są aż takie znowu wygórowane.... Zresztą nawet jeśli moje są podobne ( choć ostanio to już chyba żadnych oczekiwań nie mam, nie mam planów marzeń, ani nic takiego...), to też nie potrafię tego osiągnąć - jestem beznadziejna...
  16. basia123

    Nie potrafię żyć

    Dobrze, że się wam troszkę polepsza, czy to przez słoneczko, czy to przez studia... Albo wizyty u psychologa... Mnie zostało już chyba tylko wyznaczyć sobie jakiś termin i skończyć te męczarnie...
  17. basia123

    Nie potrafię żyć

    Pewnie jest tu już kilka podobnych tematów, nawet nie jestem w stanie wszystkiego przeczytać... Czytałam o ludziach, którzy mają problemy, bo meili w rodzinie alkoholika,albo popadają w depresję, bo wyjechali na studia, są z dala od przyjaciół... A ja mam niby dobrych rodziców, rodzeństwo. I skończyłam już studia. Mam 28 lat, a nie potrafię sobie sama ze sobą poradzić... Nigdy nie miałam przyjaciół, kilku znajomych od czasu do czasu udawoło mi sie mieć nawet przez 5 lat - całe studia. Teraz nie mam już się nawet do kogo odezwać, nie mówiąc o tym, by było z kim gdzieś wyjść... Sama nie wiem , kiedy wszystko coraz bardziej przestawało mnie cieszyć, nic mi się nie udawało. Teraz nie potrafię na niczym się skupić, nie widzę sensu w robieniu czegokolwiek. Są dni, kiedy płaczę, są takie, kiedy już nawet nei płaczę, tylko myślę o tym, by się zabić, ale na razie powstrzymuje mnie jeszcze myśl o tym, że może skrzywdzę tym swoją rodzinę. Tylko wiem, że życie dla rodziny nie da mi szcześcia... Nie potrafie nawiązać kontaktu z ludźmi, nie udało mi się nigdy nikogo poznać na żadnym kursie itp. Nawet jeśli zacznę jakąś rozmowę, to mam wrażenie, ze ja ciągnę na siłe i ktoś ze mna rozmawia tylko z uprzejmości. Nigdy sam nie zacznie rozmowy... Jakiś rok temu chodziłąm do psychologa i do psychiatry. Ale uznali po pewnym czasie, ze nic już dla mnei nei mogą zrobić, że teraz sama muszę sobie juz radzić. Ale nie potrafię... Wiem, ze jestem żałosna i beznadziejna... Ale pewnie nawet nikt tego nei przeczyta. Tym niemniej przepraszam, że zanudzam i użalam się nad sobą, podczas gdy wokół ludzie mają poważne problemy i te zjakoś daja sobie radę...
×