Witam!
Więc, kiedyś byłem duszą towarzystwa, nie miałem żadnych problemów z kontaktami między ludzkimi.
Niestety od czasów liceum stałem się aspołeczny, ciężko było mi się za klimatyzować w nowym środowisku ten problem trwa do teraz, poszedłem na studia i też jest mi ciężko. Chodzi mi o to, że nie potrafię się odnaleźć w tych nowych środowiskach, liceum i uniwersytet - czuje, że to nie mój świat, pochodzę z "ulicy", wiem, że powinienem być wdzięczny Bogu i życiu, że pozwoliło mi się w jakiś sposób wybić, ale ja nie potrafię rozmawiać już teraz z ludźmi, męczy mnie życie. Poza tym wszystkim dopadła mnie ogromna nieśmiałość, przez którą omija mnie dużo... Wszystko to procentuje niską samooceną...
Bless...