Skocz do zawartości
Nerwica.com

smutna26

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez smutna26

  1. Witam wszystkim!! Powiem szczerze, jestem zdziwiona, że tyle osób ma podobne problemy w związku co ja. Myślałam cały czas, że jestem jakimś dziwolągiem który nie umie docenić tego co ma.. Piszę tu do Was bo tak naprawde nie mam się komu wygadać. Nie powiem przecież mojej młodszej siostrze co się dzieje w jej związku.. Nie chce żeby ona straciła szacunek do mnie a boje się, że tak by bylo gdyby poznała prawdę. Jestem razem z moim chłopakiem już 7.5 roku.. Sama nie moge uwierzyć, że to już tak długo. Poznaliśmy się oboje jak mieliśmy po 18 lat i od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Pierwszą próbę przeszliśmy jak zaraz po wakacjach mój chłopak pojechał na studia.. Szybko jednak wrócił bo mu się nie powiodło i od tego casu mijały spokojnie lata pełne mile spędzonych chwil. Oczywiście kłócilismy się okazjonalnie. Ja miałam nawyk wybiegania z domu po kłotni i jeżdżenia sobie autobusem po mieście.. Tak bez celu, żeby przemyśleć. Strasznie mu to przeszkadzało więc przestałam sobie tak radzić z kłótnią. Można powiedzieć, że bylo nam razem dobrze dopóki nie zamieszkaliśmy razem, i to za granicą zdala od rodziny. Pół roku po przeprowadze uderzył mnie pierwszy raz. Już nawet nie pamiętam o co chodziło. Wiem, że ja go spoliczkowałam a on mi oddał.. Ni mówie w ty momencie, że jestem bez winy i strasznie wstydze się tego co zrobiłam, ale nigdy nie myślałam, że on mi odda. Później kłótnie były praktycznie co weekend. Ja jestem skorpionem i on też więc oboje próbowaliśmy postawić na soim. Aż w końcu doszło do mnie, że przecież życie nie polega na złośliwości i że może ja będąc podczas kłótni złośliwa go prowokuje do tego wszystkiego.. Więc przestalam.. CD [Dodane po edycji:] Ale on zaczął.. I tak od wariatek aż do mniej przychylnych rzeczy. Nasłuchalam sie jaka jestem leniwa, że nic nie umiem i wogóle.. Luz.. Jak zwykle dochodziło do rękoczynów i to z dwóch stron. A poźniej się godzilismy.. W zeszłym tygodniu znowu się pokłócilismy.. Bo on jest chory a ja chcialam go przytulic. Wiec powiedzialam "nie odzywaj sie do mnie" bo wiedzialam, ze jak sie odezwie to zacznie mnie obrazac i poszlam spac. Na drugi dzien uslyszalam, ze nawet sie nie umiem nim zaopiekowac, i skoro tak mi przeszkadza to jak on jest chory to zebym lepiej kupila sobie bilet i poleciala odwiedzic rodzinke.. ZAaolalo, bo to byl akurat pierwszy weekend od 2 tygodni kiedy nie musialam sie ani uczyc ani leciec do polski i chcialam mu pomoc. Po godzinie przyszedl przeprosic.. Pozniej sie okazalo, ze zle mieso rozmrozil i to wszystko moja wina, bo nie sprawdzilam co wyjal z lodowki. Ja nie gotuje, bo on zawsze lubil gotowac wiec po co mialabym sprawdzic co rozmrozil.. Znowu cisza.. Walentynki, wstal rano, powiedzial "przepraszam" zapytalam sie czy wie za co przeprasza, a on stwierdzil, ze jak zwykle sie czepiam, sama chcialam popsuc sobie ten dzien, mnie nic nigdy nie zadowoli, on ma juz dosyc wszystkiego, a jak zaczelam sie bronic to nazwal mnie k***a i takimi tam.. U nas w zwiazku on gotuje, prasuje i sprzata lazienke a ja robie reszte. NIgdy nie mowil, ze mu sie nie podoba, nigdy nie narzekal.. A nagle sie dowiaduje, ze ma dosyc ogladania babskiej telewizji i ze to wszystko przeze mnie.. Czasami mysle sobie ze ma racje.. Ze ja jestem nikim.. Moj tata jest alkoholikiem i zawsze mowil, ze ja jestem temu winna, a teraz on jest zly i to tez moja wina. Nie chce juz plakac bo to mi nie pomoze. CD [Dodane po edycji:] Chcialabym, zeby kiedys cos nie bylo moja wina.. Mysle sobie, ze ja wszystko popsulam kiedy kiedys uderzylam go w twarz.. Ze nie zasluguje, na zadnego chlopaka, ze powinnam sie ukryc gdzies i nikomu nie pokazywac bo jestem zlym czlowiekiem.. Chcialabym wymazac te wszystkie przykre rzeczy.. Czasami mysle, ze chcialabym zebysmy sie wogole nie poznali, bo wtedy nie cierpialabym tak bardzo i nie wstydzilabym sie samej siebie.. Nie mam tutaj nikogo.. Moja rodzinka jest daleko.. Mamuska ostatnio sama leczy sie z depresji.. A ja tak naprawde od tygodnia nic tylko czytam ksiazki.. Bo przeciez nie odzywamy sie do siebie.. A on robi wszystko na zlosc.. Halasuje w nocy, pozostawia po sobie balagan.. Widac ewidentnie ze wszystko tylko po to zeby mi zrobic przykrosc.. Przepraszam Was wszystkich za to moje wyzalanie sie.. Nie daje juz sobie z tym wszystkim rady.. Nie umiem sie wyprowdzic.. NIe umiem wrocic do kraju.. I nie umiem sama spojrzec prawdzie w oczy.. Ze nasz zwiazek jest nie zdrowy dla obojga, ze to moze byc moja wina.. I ze powinnam go zakonczyc.. I wtedy zostane sama..
×