Skocz do zawartości
Nerwica.com

Teges

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Teges

  1. Pierwsze pytanie powinno drogie Panie brzmiec : "ile masz lat?", a jezeli ktorakolwiek powie mi ze to nie ma zadnego znaczenia to jestescie w duzym bledzie. Pozdrawiam
  2. Szczerze? Kilka tekstow, a raczej linijek, nawet powiedzialbym spoko. Ale ogolnie to troche szajs. Bez obrazy stary, ale widac ze czasem brakuje Ci slow i szukasz czegos zastepczo, czegos co zupelnie nie pasuje i generalnie jest bez sensu. Niszczysz tymi drobnymi slowami calosc. Malo porownan, a to wydaje mi sie bardzo wazny blad. Poprzez porownania sprawisz iz wiecej osob Cie zrozumie i wczuje sie w to co piszesz. Generalnie wiersze malo ciekawe, bez klimatu, atmosfery. Ale pisz dalej. Pracuj nad warsztatem. Baw sie slowami - o to w tym chodzi. Wierze ze wyjdzie Ci cos fajnego. Poza tym z wiersza mozna wywnioskowac Twoj wiek... daje Ci 16-18 lat, a jezeli masz wiecej to masz powazny problem z wyrazaniem uczuc (oczywiscie zartuje) Pisz dalej. Pozdro
  3. A ja nadal bede drążył Po co Ci pałka? tzn. nie wiem czy dobrze mysle, bo tez jedna mam ale z nią sie "nigdy" nie rozstaje, bo jest to fizycznie niemozliwe Ale wydaje mi sie ze Tobie chodzi i jakąś lole pod pazucha. I w takim wypadku ponowie pytanie... po co Ci to?
  4. Czy to nie jest troszke bez sensu? Skoro nigdy nie zrobisz tego co myslisz... to leczenie moze sprawic ze mozesz to zrobic?? Czyli ze jak juz Cie z tego wylecza to mozesz stac sie psychopatą, pedofilem itp. bo przestanie sie tego bac Jest to oczywiscie pytanie czysto teoretyczne Pozdro
  5. Eknij przy okazji na imie Tomasz Pozdro
  6. To jest IV http://www.geocities.com/eureka/vault/7768/e1.html Poczytajcie sobie... nie ma tam ani slowa o tym ze masz isc do kosciola. Przykazania koscielne to zupelnie co innego i zostaly stworzone wlasnie dla potrzeb kosciola (i byly zreszta kilkakrotnie zmieniane ) Pozdrawiam
  7. Yyyy... III przykazanie - nie wzywaj imienia Pana Boga swego na daremnie... wiec nie rozumiem pytania za bardzo Temat kościoła... hmmm... wiec szczerze mowiac to patrze na to raczej z boku, ale za to dostrzegam fakty (tak jak zreszta miliony ludzi w Polsce). Prawda jest taka ze jest ogromne powiazanie kosciola z zyciem codziennym, polityką i wieloma rzeczami z ktorymi nie powinno miec nic wspolnego. Sprawa chrztu... prawda jest taka ze spora grupa chrzci swoje dzieci bo po prostu tak wypada, zreszta tak samo jest ze slubem (bo zycie na kocią łape itd. itp.) Jak juz wspomnialem kilka postow wyzej kosciol czesto zmienia swoje zelazne decyzje... a to pod wplywem stwierdzenia, ze sie mylil, a to pod wplywem... datkow. Przyklad -> kumpel wlasnie sie zeni, jego dziewczyna jest w ciazy (zeni sie bo tak wypada, jakby sie nie zenil i tak by ja bardzo kochal... poza tym nie chca miec "bękarta"). Ksiądz sie dowiedzial ze ona jest w ciazy i powiedzial ze slubu nie da... ale na tace troche poszlo i data ustalona na poczatek pazdziernika. Jestem pewien ze nie jest to odosobniony przypadek. Mozna powiedziec "ale i tak kosciol idzie mu na reke", no tak... ale za kase. W kosciele wszystko mozna zalatwic, trzeba tylko wyrazic swoja "wiare i poboznosc" w walucie... najlepiej papierkowej. No ale juz nie bede sie wypowiadal na ten temat, bo przykladow miliony, a sensu ich przytaczania zadnego. Widze co sie dzieje do okola, ale do kosciola generalnie nic nie mam. Jak ktos chce to niech chodzi, jezeli mu to pomaga to tym bardziej niech chodzi. Ja wybralem inna droge i wcale nie jest mi z tym zle, bo czuje ze Bog jest przy mnie, we mnie i w otaczajacych mnie ludziach. A co do pochówku... to juz nie moj problem Cale zycie sie martwie o tysiace rzeczy to niech ktos po mojej smierci sie pomartwi o to za mnie Postem tym nie chcialem nikogo urazic, a jezeli tak uczynilem to przepraszam. Sami wiecie ze uwazam iz kazdy ma wolną wole i moze decydowac o swoim zyciu. Jedni wybieraja taka droge, drudzy inna. Wazne jest to abysmy potrafili zyc obok siebie i ze soba w zgodzie. Pozdrawiam
  8. Zapomniałem o tym temacie Powiem krótko... Biblie mozna interpretowac na kilka sposobow, nie ze cala, ale wiekszosc fragmentow. Zauwazcie ze nawet kosciół nie za bardzo wie jak sie czasem zachowac w pewnych sytuacjach i sami ustalaja jak w danym momencie interpretowac pismo swiete, zaprzeczajac tym samym, samym sobie... a teraz wytlumacze co napisalem Kiedys kosciol mowil ze Ziemia jest plaska, a kazdego kto twierdzil inaczej... heya na stos Potem jak wszyscy wiemy okazalo sie ze Ziemia nie jest plaska i kosciol po przeprowadzeniu licznych badan itp stwierdzil ze kurde faktycznie nie jest... Poza tym bylo wiele przypadkow i sa one nadal, ze kosciol zmienia wielowiekowe zasady np. ze w wigilie Bozego Narodzenia mozemy jesc pizze albo kuroka z rozna. Nastepny temat... uzywanie prezerwatyw... zaakceptowano przez kosciol, ale zaznaczyc musze ze w wyjatkowych przypadkach tzn. jak np jestes nosicielem HIV itp. Takze wedlug mnie kosciol nie jest (dla mnie w kazdym razie) zadnym wyznacznikiem wiary i nie oni powinni mowic nam jak mamy ja rozumiec i interpretowac. Ja generalnie staram sie byc dobrym czlowiekiem, czasem wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej. To ze nie chodze do kosciola nie znaczy ze jestem jakims gorszym chrzescijaninem, bo wielu jest takich co chodza co niedziele na msze, a co robia po mszy to lepiej przemilczec. Najwazniejsze wg mnie prawa, niezaleznie czy boskie czy nie boskie to takie ze zyjemy tutaj obok siebie, i jeszcze jakis czas pozyjemy pewnie w tym czasie powinnismy byc dla siebie dobrzy, milowac sie, nie wyrzadzac sobie nawzajem krzywdy, cieszyc sie tym co mamy, a nie tym co moglibysmy miec, szanowac siebie i wszystko co nas otacza, dawac przyklad innym, pomagac potrzebujacym i tego typu sprawy... nie rozumiem natomiast zakazow... jestem zlym czlowiekiem bo czasem sie zapomne i zjem mieso w piątek? albo kocham sie z moja dziewczyna w gumce?(a zadne z nas nie jest nosicielem ) albo jeszcze z tysiac innych rzeczy ktore robie dzien w dzien? Nie wydaje mi sie zeby ktorakolwiek z osob ktora mnie zna nazwalaby mnie zlym czlowiekiem... ale na razie zakoncze ten temat... bede tu zagladal Pozdro dla wszystkich... wierzacych i nie wierzacych
  9. A czyż Bóg nie dal nam wolnej woli? Kazdy ma prawo wierzyc w co mu sie podoba. Jezeli Angels mysli o buddyźmie bo ją to interesuje to niech zapozna sie dokładnie z tą wiarą, niech ja przestudiuje, bo jak mniemam nie zmienia sie wiary na zasadzie "bo buddysci chodza w fajnych ciuszkach". Kazda wiara opiera sie na tym samym jak juz ktos wczesniej wspomnial. Milosc, czynienie dobra itp. nie sa jednak "narzucane" przez wiare. Znam wielu ateistow, o ktorych bym powiedzial ze predzej pojda do nieba niz nie jeden katolik... Ale koniec juz z tym... temat religii i polityki zawsze prowadza do ogolnej klotni Niech kazdy wierzy w to co chce... najwazniejsze zeby sie z tym dobrze czuc i byc "szczesliwym". Pozdro
  10. Teges

    Siemano :P

    Witam wszystkich Jestem tu nowy. Na forum trafilem dzieki mojej dziewczynie, ktora ma depresje i nerwice. Generalnie nie mam stwierdzonej zadnej choroby i bede tu raczej "obcy", ale mysle ze jakos sie dogadamy Nie ukrywam, ze czasem moje posty beda dosc niezrozumiale dla niektorych, tak samo jak wasze choroby sa niezrozumiale dla mnie. Licze, iz nikt nie bedzie mial mi za zle. Po prostu chce wiedziec co czuje moja ukochana i jak wyglada jej swiat. Swoja droga mialbym sugestie do moderow, zeby moze wstepnie przemysleli opcje dodania nowego dzialu dla ludzi takich jak ja, zyjacych pod jednym dachem z osoba cierpiaca na wlasnie depresje, nerwice i leki... no generalnie dla ludzi zyjacych u waszego boku... Ja na przyklad bardzo bym chcial sie dowiedziec jak radza sobie inni, bo jak sie sami domyslacie zycie u boku osoby chorej na to swinstwo bywa czasami trudne i uciazliwe. Ciesze sie ze tu trafilem i licze, ze moze moje poglady (bo patrze na to wszystko z innej perspektywy) komus kiedys sie na cos przydadza Pozdrawiam wszystkich
  11. Witam To moj pierwszy post i z gory sory ze nie jest to powitanie w odpowiednim dziale Ale do tematu. Jestem normalnym kolesiem, "zdrowym" i w ogole... nie mam stwierdzonej zadnej nerwicy ani depresji i wlasciwie nigdy nie bylo mi to do niczego potrzebne. Musicie zwrocic uwage na jedno... wszystko co tutaj opisujecie to zupelnie normalne rzeczy i KAZDY je przechodzil... z ta roznica ze u jednych to zostaje a u innych nie. Nie stąpanie na plytki? Owszem mialem... ale teraz mam to totalnie w pompie i ide przed siebie, bo co mnie to obchodzi czy nadepne na pęknietą czy nie? Nie bedzie jej smutno... to tylko kawal betonu. Liczenie schodow, drzew, domow itp to rowniez najnormalniejsza sprawa na swiecie. Czlowiek od dziecka uczy sie poznawac najblizsze otoczenie, a jak je inaczej poznac jak wlasnie nie liczac i nie dotykajac? Mur jest twardy, trawa zielona, szyba pęka... tego sie uczymy cale zycie. Kazdy z nas ma jakies swoje indywidualne nawyki, ktore odrozniaja nas od innych i sprawiaja ze tak naprawde jestesmy wyjatkowi. Tak samo z ukladaniem wszystkiego rowno... to tez jest normalne! nasz mozg dziala na zasadzie komutera i rzeczy przez nas widziane, ktore leza nie tak jak powinny odbierane sa przez nasz "system" jako error Takze pamietajcie o tym ze nie sa to powazne natrectwa i ze kurde "licze drzewa to musze isc do psychologa"... to sa najzwyklejsze odruchy, przyzwyczajenia, nawyki... Pozdrawiam wszystkich
×