Witajcie,
Na początku dzięki za komentarze.
Witaj joanno.
Ciekawe problemy to są raczej w zadaniach matematycznych. To prawda :)
Gratulacje! Świetnie, że Ci się udało. Przyjemnie jest przeczytać, że sobie poradziłaś i wróciłaś do normalnego życia.
Dzięki :)
Myślę, że bardzo możliwe, że ... obie macie rację. To znaczy obiektywnie, realnie występująca choroba wywołała w Tobie nawrót lekkiej nerwicy i związane z tym nieuzasadnione lęki i nakręcanie się. Niektórym nerwicowcom można wywołać napad lęku za pomocą podania mocnej kawy. Bo obiektywna, typowa reakcja organizmu na kofeinę (przyspieszenie bicia serca) bardzo przypomina im przeżycia związane z napadem lęku. (Nawet jest to chyba jedna z metod terapeutycznych.) Więc Tobie objawy związane z obiektywnym procesem chorobowym (błędnik), mogą przypomnieć objawy nerwicy sprzed dwóch lat. Tylko wtedy byłaś "chora" subiektywnie, za to teraz masz naprawdę kłopoty z błędnikiem.
Moim zdaniem - tak.
Tak jak wyżej napisałem, być może choroba błędnika wywołała u Ciebie przesadne i nieuzasadnione lęki. Przede wszystkim nie panikuj, nie bój się, nie nakręcaj. Twoja choroba z błędnikiem jest w rękach specjalistów i prawdopodobnie niedługo objawy ustąpią. Więc tą sprawą przesadnie się nie zamartwiaj. Jeśli chodzi o lęki, to chyba nie są bardzo nasilone. Prawdopodobnie wszystko dobrze się ułoży i po zmniejszeniu kłopotów z błędnikiem lęki same ustaną. Więc spokojnie, nie trać głowy. Gdyby jednak lęki się utrzymywały, to namawiam do psychoterapii. Prawdopodobnie uporasz się z tymi lękami równie znakomicie, jak to zrobiłaś za pierwszym razem. I znowu będziesz czuła się dobrze.
Dzięki za tą wypowiedź bo coś mi uświadomiła i masz bardzo dużo racji w tym co piszesz. Faktycznie tak jest, obecny dyskomfort wywołał lęk - lęk przed nieznanym, lek przed tym co się dzieje. Zapewne nakręcało mnie czy i nakręca fakt że coś mi jest i nie mogę przyspieszyć procesu leczenia w naszym pięknym kraju, gdzie służba zdrowia działa niezwykle błyskawicznie. Poszłam wczoraj na rehabilitację ze skierowania lekarza, a wyznaczono mi termin na 23 marca na pierwszą wizytę... To już jakaś
masakra. Jak tu się nie denerwować i zachować spokój. Chwieje się człowiek, gdy stoii, a jeszcze musi zwiedzić połowę szpitali, lekarzy i terminy zawsze są za miesiąc... a się z tym chodzi... Jestem z tych co myślą optymistycznie, ale czasami bezsilność mnie dobija - człowiek chce wrócić do normalnego funkcjonowania,
a tu same kłody.
A z tą kawą masz rację!!!! :) Dlatego nie piję już mocnych i sypanych po co wprowadzać serce w czkawkę :)
Dziękuję Wam za wsparcie i pozdrawiam!