Skocz do zawartości
Nerwica.com

puszka845

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez puszka845

  1. ze mną było podobnie,ojciec był katem i zboczeńcem.jeśli masz siłe szukaj pomocy,ja nie potrafie więc dalej tkwie w tym bagnie z poczuciem winy i wstydu.rok temu ojciec zostawił nas a ja nie potrafię otrząsnąć się z tej traumy.
  2. tak mam taki problem od pięcilat.obecnie mam 18 lat.ja nie wybieram się do psychologa,nie wiem czy to możliwe ale próbuje poradzic sobie sama.a co do mojej znajomej to niewiem jak jej "przegadać do rozumu" by poszła do lekarza,bo ta choroba zagraża jej życiu i zdrowiu a moja nie.jej spadek wagi zaczął się 6lub7 lat temu,a ponadto gdy się z nią pokłucę głównie za jej głupie docinki na temat mojej wagi bo ważę 54kg przy 165 cm wzrostu,mówi żebym zaczęła się odchudzac i jestem gruba.nie oddzywamy się do siebie kilka dni i podejrzewam że wtedy pod wpływem emocji stosuje głodówki.
  3. jest przygnębiona,izoluje się od ludzi.uważa że wszyscy wookół niej to"psychole" a mnie tez nazywa wariatką bo mam problem z cięciem się...woogóle to ma zmienne nastroje raz jest szczęśliwa a raz smutna i nic nie jesst w stanie zrobić.pokłóciła się ze swoją siostrą bo ta jej powiedziała że ma anoreksje i wygląda jak "szkielet".nie pójdzie do lekarza wiem napewno.
  4. pracuje,jednak niema swojej rodziny dlatego mieszka z matką,która nie widzi problemu i uważa że wszyscy dookoła wmawiają jej chorobe.rozumiem ją,że niechce iść do lekarza i niema możliwości aby ją przekonać.
  5. dziewczyno zaakceptuj siebie i z nadwagą lub bez nadal jesteś piękna...nie skupiaj się tylko na jedzeniu jest wiele innych rzeczy wartych zaainteresowania.leczyłaś się na bulimie dużo poświęciłaś aby być zdrowa nie zaprzepaść tej szansy,trzymam kciuki
  6. jej siostara widzi problem,jednak znajowa obraziła się na nią i nie oddzywała się do niej...jej siostra próbowała nakłonić ją do zrobienia badań jednak znajowa uważa że tylko wymyślamy jej choroby i tyle.
  7. próbowałam jej "przegadać do rozumu"ale pewnie olała te słowa...no cóż jestem od niej dużo młodsza i może faktyczne potrzebny ktoś kto będzie autorytetem i jakoś ją odwiedzie od jej"praktyk"...woda z cytryną zamiast herbaty,pół łyżki ziemniaków na obiad,to jest chore...rozumiem że ktoś chce schudnąć ale jak się waży te 30 pare kilo to choroba.z czego ona się ma odchudzić jak to już same kości. czasem się dziwie że nie poleciała na drugi biegun jak wieje halny...
  8. moja znajoma ma obecnie 47 lat,podejrzewam u niej anoreksję.w przeciagu 2 lat schudła ponad kilkanaście kilo.teraz waży ok 38 przy 176cm.wzrostu.regularnie przestrzega godzin posiłków(tak przynajmniej robiła jak u niej byłam pare dni)nakłada głoodowe porcje jedzenia,przestała używać cukru.z dnia na dzień niknie w oczach,niewiem jak jej pomóc.jest to bardzo skryta osoba,która nie zwróci się z problemen do innych.przestrzeganie zasad stawia w życiu na 1 miejscu.pomału załoważyłam że izoluje się od rodziny i znajomych,głównie przesiaduje w domu.nic ją nie cieszy.pragnę nadmienić że osoba ta mieszka z swoja matką,która nie widzi problemu a ponadto utwierdza ją w przekonaniu że świetnie wygląda.znajoma jest dumna ze swojego ciała,osoby bardziej otyłe wyśmiewa i dziwi się im,patrzy na nich z góry.nie wiem jak z nią porozmawiac aby nie zburzyć jej zaufania i by się odemnie nie odwróciła. proszę o pomoc.
  9. myśle że od wszystkiego można się uzależnićtak jak od alkoholu czy papierosów tak i od psychologa,tylko jestem ogromnie ciekawa jak takie uzależnienie się leczy...ja nie chodze choć moż e powinnam...
  10. znowu mam doła,już nie chwyciłąm za coś ostrego przez 8 dni a dziś wszystko pękło.niemoge patrzec na ręce pokrojone jak deska.znowu 16 nowych sznyt...tak teraz załuje.po co to wszystko najpierw ulga potem nienawiść do siebie i wstręt.
  11. nie wiem czy iść,moją znajomą zamknęli na obserwacji chyba na miesiąc.wiem że powinnam iść,znów sie pociełam dziś w szkole,mam mega tyły nie moge nie zdac tym razem.
  12. czsem próbuje myśleć o czymś innym lub się zająć czymś,po kolejnej awanturze w domu.jednak te myśli przychodzą niezależnie odemnie.nieraz udaje mi się pochamować złość i emocje i się nie pociąć.wtedy nie czuje ulgi tylko pustkę i wyrzuty sumienia że nie sięgnęłąm po coś ostrego.a jak się potne jest tak samo.to jest porypany nałog,gorszy chyba od palenia
  13. nie byłam nigdy u psychiatry ani psychologa,boje się rozmowy w 4 oczy z kimś o moich problemach.
  14. mam na imię sylwia mam 18 lat.od 5 lat walczę z autoagresją.wiele razy próbowałam przestac ciąć się po rękach i udach jednak nie wyszłam z tego.myślę za za bardzo się wciągłam a już za póżno aby przestać...to jak uzależnienie.na pozór jestem normalna jednak swoją tajemnice maskuje długimi rękawami.lato jest koszmarem tylko długie bluzy,zero wyjścia na basen czy nad wodę.moje ręce od nadgarstków po łokiec pokrywają blizny,kiedyś różowe z biegiem lat białe i rzucające się w oczy.nie ćwiczę na w-fie od kilku lat,nikt o tym nie wie.z czasem uświadomiłam sobie że wszystkiemu winni są moi rodzice.ojciec nienawidzący mnie od początku,próbójący za wszelką cenę uświadomić mi za jestem zerem,matka też nie lepsza.wiem że jeszcze tyle życia przedemną a ja już je praktycznie zakończyłam.obrzydliwe blizny już nigdy nie znikną,robiłam je pod wpływem impulsu i tak mocno...błagam nie zaczynajcie tego robić,łatwo zacząć a skończyc bardzo trudno.niech to będzie przestrogą dla tych co myślą wziąść żyletę i zrobić kilka cięć...
×