Skocz do zawartości
Nerwica.com

nashi

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nashi

  1. Witam, napisze krotko. Mam 22 lata, moj ojciec w bardzo okrotny sposob znecal sie nad nami fizycznie i psychicznie przez 20 lat, odkad pamietam, bil matke, kopal, dusil, zwlaszcza jak chodzila w ciazy. Nas tez. To bylo pieklo, tortury. Dwa lata temu ucieklam stamtad, przezylam gehenne (jezdzil za mna, kopal po dwrzwiach, wrzeszczal), potem byla rozprawa w sadzie, chcialam sie zabic (tzn. tak mi sie wydawalo ze mam takie mysli, wyobrazalam sobie moj pogrzeb itp.), mialam tez terapie w Osrodku Interwencji. Niestety chyba nie poskutkowala do konca. Teraz czesto zdarza mi sie ze mi sie to wszystko przypomina, czasami mam takie stany ze przychodzi mi do glowy jakas mysl o ojcu (ze cos robi, nudzi psychicznie, dreczy) i niestety jest to tak realne, ze nie dam rady nic wtedy zrobic (musze sie pilnowac zeby ubrac dobre buty np., jak ide ulica to nie moge tego wygonic, czasem dochodzi do tego ze sie az kule lub zwijam na luzku i kiwam, zakrywam poduszka glowe, w ostatecznosci rzzucam sie na ziemie albo wale glowa w sciane). I nie moge przestac tak myslec, choc nie mam juz z nim kontaktu zadnego. Oprocz tego mi sie to rozinelo troche i czasem zamiat o nim mam napad, ze zaraz cos mi sie zlego stanie lub wyobrazam sobie sytuacje jakas dla mnie zla, ze cos mi sie zle dzieje i nie moge nic z tym zrobic. Mam wrazenie jakby moj mozg podazal zupelnie innym torem, jakby byly 2 rzeczywistosci. Niestety kilka razy sie zlapalam ze gadam do siebie... Mam czasem uczucie, ze mi sie sni, jakiegos odrealnienia, poza tym czesto robi mi sie slabo i mam kolke w zaladkul. Taka mysl trwa bardzo dlugo niestety, czasami zakrywam glowe poduszka i mysle ze minelo 10 minut, a okazuje sie ze 2 godziny!!! probuje wtedy cos zrobic, ale to jest tak realne, ze nie dam rady fizycznie wykonac zadnej czynnosc (klade sie na stole np. jak jem sniadanie), nawet puszczenie na ful odtwarzacza mp3 nic nie daje... Czy to jest objaw jakiejs choroby / zaburzenia psychicznego? Boje sie isc do psychiatry, zeby nie zrobic ze siebie idioty. dziekuje za wszelkie odpowiedzi:) a.
  2. Witam, napisze krotko. Mam 22 lata, moj ojciec w bardzo okrotny sposob znecal sie nad nami fizycznie i psychicznie przez 20 lat, odkad pamietam, bil matke, kopal, dusil, zwlaszcza jak chodzila w ciazy. Nas tez. To bylo pieklo, tortury. Dwa lata temu ucieklam stamtad, przezylam gehenne (jezdzil za mna, kopal po dwrzwiach, wrzeszczal), potem byla rozprawa w sadzie, chcialam sie zabic (tzn. tak mi sie wydawalo ze mam takie mysli, wyobrazalam sobie moj pogrzeb itp.), mialam tez terapie w Osrodku Interwencji. Niestety chyba nie poskutkowala do konca. Teraz czesto zdarza mi sie ze mi sie to wszystko przypomina, czasami mam takie stany ze przychodzi mi do glowy jakas mysl o ojcu (ze cos robi, nudzi psychicznie, dreczy) i niestety jest to tak realne, ze nie dam rady nic wtedy zrobic (musze sie pilnowac zeby ubrac dobre buty np., jak ide ulica to nie moge tego wygonic, czasem dochodzi do tego ze sie az kule lub zwijam na luzku i kiwam, zakrywam poduszka glowe, w ostatecznosci rzzucam sie na ziemie albo wale glowa w sciane). I nie moge przestac tak myslec, choc nie mam juz z nim kontaktu zadnego. Oprocz tego mi sie to rozinelo troche i czasem zamiat o nim mam napad, ze zaraz cos mi sie zlego stanie lub wyobrazam sobie sytuacje jakas dla mnie zla, ze cos mi sie zle dzieje i nie moge nic z tym zrobic. Mam wrazenie jakby moj mozg podazal zupelnie innym torem, jakby byly 2 rzeczywistosci. Niestety kilka razy sie zlapalam ze gadam do siebie... Mam czasem uczucie, ze mi sie sni, jakiegos odrealnienia, poza tym czesto robi mi sie slabo i mam kolke w zaladkul. Taka mysl trwa bardzo dlugo niestety, czasami zakrywam glowe poduszka i mysle ze minelo 10 minut, a okazuje sie ze 2 godziny!!! probuje wtedy cos zrobic, ale to jest tak realne, ze nie dam rady fizycznie wykonac zadnej czynnosc (klade sie na stole np. jak jem sniadanie), nawet puszczenie na ful odtwarzacza mp3 nic nie daje... Czy to jest objaw jakiejs choroby / zaburzenia psychicznego? Boje sie isc do psychiatry, zeby nie zrobic ze siebie idioty. dziekuje za wszelkie odpowiedzi:) a.
  3. Witam, napisze krotko. Mam 22 lata, moj ojciec w bardzo okrotny sposob znecal sie nad nami fizycznie i psychicznie przez 20 lat, odkad pamietam, bil matke, kopal, dusil, zwlaszcza jak chodzila w ciazy. Nas tez. To bylo pieklo, tortury. Dwa lata temu ucieklam stamtad, przezylam gehenne (jezdzil za mna, kopal po dwrzwiach, wrzeszczal), potem byla rozprawa w sadzie, chcialam sie zabic (tzn. tak mi sie wydawalo ze mam takie mysli, wyobrazalam sobie moj pogrzeb itp.), mialam tez terapie w Osrodku Interwencji. Niestety chyba nie poskutkowala do konca. Teraz czesto zdarza mi sie ze mi sie to wszystko przypomina, czasami mam takie stany ze przychodzi mi do glowy jakas mysl o ojcu (ze cos robi, nudzi psychicznie, dreczy) i niestety jest to tak realne, ze nie dam rady nic wtedy zrobic (musze sie pilnowac zeby ubrac dobre buty np., jak ide ulica to nie moge tego wygonic, czasem dochodzi do tego ze sie az kule lub zwijam na luzku i kiwam, zakrywam poduszka glowe, w ostatecznosci rzzucam sie na ziemie albo wale glowa w sciane). I nie moge przestac tak myslec, choc nie mam juz z nim kontaktu zadnego. Oprocz tego mi sie to rozinelo troche i czasem zamiat o nim mam napad, ze zaraz cos mi sie zlego stanie lub wyobrazam sobie sytuacje jakas dla mnie zla, ze cos mi sie zle dzieje i nie moge nic z tym zrobic. Mam wrazenie jakby moj mozg podazal zupelnie innym torem, jakby byly 2 rzeczywistosci. Niestety kilka razy sie zlapalam ze gadam do siebie... Mam czasem uczucie, ze mi sie sni, jakiegos odrealnienia, poza tym czesto robi mi sie slabo i mam kolke w zaladkul. Taka mysl trwa bardzo dlugo niestety, czasami zakrywam glowe poduszka i mysle ze minelo 10 minut, a okazuje sie ze 2 godziny!!! probuje wtedy cos zrobic, ale to jest tak realne, ze nie dam rady fizycznie wykonac zadnej czynnosc (klade sie na stole np. jak jem sniadanie), nawet puszczenie na ful odtwarzacza mp3 nic nie daje... Czy to jest objaw jakiejs choroby / zaburzenia psychicznego? Boje sie isc do psychiatry, zeby nie zrobic ze siebie idioty. dziekuje za wszelkie odpowiedzi:) a.
  4. Droga Agusiu, mam do ciebie pytanie, może zbyt osobiste, nie wiem, ale ja sobie kompletnie nie radze ze świadomością, że on nie został ukarany i że wszystko zdołali ukryc w czterech ścianach naszego domu. Dodatkowo nie potrafie sobie poradzic z tym, że traktuje mnie jak swoją własnośc, rzecz (np. w rozmowach z innymi ludźmi z rodziny) nad którą nadal ma pełnię władzy i wszelkiej kontrolii i prawo do podejmowania wszelkich decyzji odnośnie mnie. Nawet choc od dwóch lat już tam nie mieszkam. Ośmiesza mnie w oczach innych bo odeszłam. Wyniszcza mnie teraz psychicznie na odległośc... Straszy mnie i twierdzi, że będzie mnie kontrolował całe życie, że się od niego nie uwolnię, że odbierze mi dzieci jak wyjdę za mąż bo on ma pieniądze. To naprawdę perfidny typ... Powie tak raz, lub dostanę taką informację o kogoś innego i potem przez tydzień nie mogę dojśc do siebie, mam wszystkie te objawy które opisałam powyżej... Jak skończyła się "twoja przemoc domowa"? Czy też niczego nie udało ci się udowodnic i sama musialaś sobie z tym wszystkim poradzic? Co zrobiłas że z tego wyszłaś? Ja nie mam siły już tak dłużej życ... Musze się od tego jakoś uwolnie, tylko nie wiem jak, odejście z takiego domu to - jak się okazało - za mało... Pomocy...
  5. Witam, jestem nowa na tym forum i kompletnie zielona w zakresie psychologii, więc nawet nie wiem, czy piszę w dobrym dziale... Napiszę krótko - w domu ojciec od lat fizycznie i psychicznie znęcał się nad rodziną, niestety mama zawsze go kryła i nic z tym nie zrobiła aż do dziś, na zewnątrz jesteśmy idealną rodziną. Mam 22 lata, dwa lata temu uciekłam z tamtego domu, przeżyłam gehennę bo on za mną jeździł, kopał po drzwach, groził zę mnie zabije albo wszystkich w domu, ukrywałam się, chciałam się zabic, chodziłam już do psychologa ale w tamtym ośrodku nie prowadzą terapii, juz jest ze mną lepiej więc mi podziękowali... Niby już wszystko jest w porządku i mogę już w miarę normalnie funkcjonowac, ale: - nie mogę w nocy spac - mam koszmary senne (o domu) - powracające wspomnienia, ciągle wszystko na nowo przeżywam - mam ataki paniki w ciągu dnia (najczęściej chowam się na końcu za łózko i płaczę; jak idę ulicą, stoję w kolejce, siedzę w pokoju ogarnia mnie dziwny silny lęk) - czasem mam coś w rodzaju poczucia nierealności, że mi się jakby śni (jak z kimś rozmawiam itp.) - często mam poczucie zapominania(?) tak jakbym nie poznawała osób, miejsc - tego się najbardziej boję... - czasem mam skurcze w okolicach żołądka lub czuję że jakby skacze mi powieka - często rano robi mi się słabo jak jeszcze leżę na łóżku - nabawiłam się chyba tiku nerwowego? - nieustannie pocieram lewe oko;) - wszystko mi z rąk leci, nie umiem nic zrobic, zrobiłam się do niczego - mam ataki wściekłości (rzucam się na ziemię albo na łóżko, targam się za włosy, wbijam widelec w rękę, drapię ciało do krwi, wale głową w tył ściany jak siedzę wtedy na łóżku, biję się kubkami lub szklankami po nogach albo rękach, dziurawię się długopisem, po prostu robię sobie sama krzywdę, w zależności co mam pod ręką, jak już bardzo nie mogę wytrzymac to nacinam szybko rękę itp.) - wrzeszczę i przeklinam na mamę, rzucam książkami po mieszkaniu, wyobrażam sobie że ją biję i wszystko rozwalam, kopię w podłogę albo łóżko, zdejmuję buty i biję nimi w podłogę, wyobrażając sobie że zatłukę ich oboje, dziurawię nożyczkami wersalkę, targam lub gryzę poduszkę itp. - często płaczę w ciągu dnia, same puszczają mi się łzy - nie mogę pogodzic się z tym, że nic nie mogę zrobic, że nikt z rodziny nie chce zeznawac, ze to ja musiałam stamtąd uciec i popasc w biedę a oni dalej uchodzą za idealną rodzinę, w sądzie mnie zeszmacili i oczernili, grozili że zrobią ze mnie chorą psychicznie, - nie mogę przestac myslec o tamtym domu i zacząc nowego życia, chociaż w sumie najgorsze już mam za sobą, nie mogę po prostu uznac że to już skończyło się i mnie już nie dotyczy - mam kłopoty żeby się skoncentrowac, przestałam się uczyc, - nie cieszy mnie już to co dawniej, czuję się wypompowana i zupełnie bezsilna, jestem ciągle zmęczona - odizolowałam się od innych, czuję jakbym była za niewidzialną ścianą - nie potrafię sobie poradzic z tym, że nie spotkała go kara za to co robił Wokół słyszę najczęściej że jestem histeryczką i powinnam wziąć się w końcu w garśc. Może ja rzeczywiście przesadzam, ale po dwóch latach nadal nie umiem odciąc się od tamtego domu. Ja chcę w końcu ułożyc sobie normalne życie!!! Czy ja mam nerwicę? Do jakiego ośrodka powinnam zgłosić się na terapię albo czy powinam przyjmowac jakieś leki? Bardzo proszę o pomoc:) A.
  6. Witam, jestem nowa na tym forum i kompletnie zielona w zakresie psychologii, więc nawet nie wiem, czy piszę w dobrym dziale... Napiszę krótko - w domu ojciec od lat fizycznie i psychicznie znęcał się nad rodziną, niestety mama zawsze go kryła i nic z tym nie zrobiła aż do dziś, na zewnątrz jesteśmy idealną rodziną. Mam 22 lata, dwa lata temu uciekłam z tamtego domu, przeżyłam gehennę bo on za mną jeździł, kopał po drzwach, groził zę mnie zabije albo wszystkich w domu, ukrywałam się, chciałam się zabic, chodziłam już do psychologa ale w tamtym ośrodku nie prowadzą terapii, juz jest ze mną lepiej więc mi podziękowali... Niby już wszystko jest w porządku i mogę już w miarę normalnie funkcjonowac, ale: - nie mogę w nocy spac - mam koszmary senne (o domu) - powracające wspomnienia, ciągle wszystko na nowo przeżywam - mam ataki paniki w ciągu dnia (najczęściej chowam się na końcu za łózko i płaczę) - wszystko mi z rąk leci, nie umiem nic zrobic, zrobiłam się do niczego - mam ataki wściekłości (rzucam się na ziemię albo na łóżko, targam się za włosy, wbijam widelec w rękę, drapię ciało do krwi, wale głową w tył ściany jak siedzę wtedy na łóżku, biję się kubkami lub szklankami po nogach albo rękach, dziurawię się długopisem, po prostu robię sobie sama krzywdę, w zależności co mam pod ręką, jak już bardzo nie mogę wytrzymac to nacinam szybko rękę itp.) - wrzeszczę i przeklinam na mamę, rzucam książkami po mieszkaniu, wyobrażam sobie że ją biję i wszystko rozwalam, kopię w podłogę albo łóżko, zdejmuję buty i biję nimi w podłogę, wyobrażając sobie że zatłukę ich oboje, dziurawię nożyczkami wersalkę, targam lub gryzę poduszkę itp. - często płaczę w ciągu dnia, same puszczają mi się łzy - nie mogę pogodzic się z tym, że nic nie mogę zrobic, że nikt z rodziny nie chce zeznawac, ze to ja musiałam stamtąd uciec i popasc w biedę a oni dalej uchodzą za idealną rodzinę, w sądzie mnie zeszmacili i oczernili, grozili że zrobią ze mnie chorą psychicznie, - nie mogę przestac myslec o tamtym domu i zacząc nowego życia, chociaż w sumie najgorsze już mam za sobą, nie mogę po prostu uznac że to już skończyło się i mnie już nie dotyczy - mam kłopoty żeby się skoncentrowac, przestałam się uczyc, - nie cieszy mnie już to co dawniej, czuję się wypompowana i zupełnie bezsilna - odizolowałam się od innych, czuję jakbym była za niewidzialną ścianą - nie potrafię sobie poradzic z tym, że nie spotkała go kara za to co robił Wokół słyszę najczęściej że jestem histeryczką i powinnam wziąć się w końcu w garśc. Może ja rzeczywiście przesadzam, ale po dwóch latach nadal nie umiem odciąc się od tamtego domu. Czy ja mam nerwicę? Do jakiego ośrodka powinnam zgłosić się na terapię albo czy powinam przyjmowac jakieś leki? Bardzo proszę o pomoc:) A.
×