Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ione Saldana

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ione Saldana

  1. Ione Saldana

    chcę znów być sobą

    Rysko jak będziesz miała chwilę to wrzuć sobie w Google hasło "osobowość borderline". Masz wiele odczuć podobnych do moich, a moje wszystkie problemy, tzn stany depresyjo-lękowe oraz nerwicowe prawdopodobnie wynikają właśnie z takiej konstrukcji psychicznej. POZDRAWIAM!
  2. Dziekuję, dziękuję że mogłam to przecztać. To co napisałaś dokładnie odzwierciedla mój sposób patrzenia na świat. Nikt mi tego wcześniej nie przedstawił tak jak Ty, nawet lekarze, a teraz myślę, że uświadomienie sobie tego jest kropelką w morzu, która jednak jest w stanie pomóc.
  3. Ione Saldana

    chcę znów być sobą

    Rysko jak czytałsm Twoją pierwszą wypowiedź to łzy stanęły mi w oczach tak wiele z siebie zobaczylam w Tobie. Ta sprawa z patrzeniem w lustra - dla mnie to też bardzo krępujące bo mam 25 lat i samej mnie wydaje się to paranoidalne, a jednak tak jest - tylko, że ja mam lęk, że zobaczę w nim odbicie kogoś zmarłego, albo swoją twarz ale jakąś przepotworzoną np. z pustymi oczodołami, z zakrwawionymi ustami itd, albo, że zoboaczę, że jest za mną jakiś napastnik i że zaraz zadźga mnie nożem... - wiesz, czasami boję się, że to jakiś zalążek schizofrenii, ale od razu odpycham tę myśl. Nie mam tego zawsze. Najczęściej gdy inni już śpią, lub jak jestem sama w domu, lub jak jest straszna cisza. Ja chyba nie boję się ludzi tylko samotności. Nawet chwilowe bycie samemu w domu to dla mnie cierpienie (choć nie zawsze, nie wiem od czego to zależy), czuję wtedy pustkę, która po prostu zżera mnie od środka, trawi - nie umiem opisać tego dziwnego uczucia. Ja te objawy mam odkąd pamiętam. Rodzice myślą, że już wyrosłam, ale to po prostu ukrywam, bo się przed nimi wstydzę. Mam też ten okropny lęk, że mogę myślami sprawić, że coś złego się stanie, a często myślę o złych rzeczach. Z drugiej strony boję się też pomyśleć o czymś dobrym, bo mam wrażenie, że złośliwy los jak tylko zobaczy, że mi na czymś zależy, to mi to odbierze. Przez co są chwile, kiedy każda myśl jest mordęgą, kiedy boję się sama siebie. Też mam myśli samobójcze, ale jeden z moich największych lęków to właśnie lęk przed śmiercią. Często mam też dziwne uczucie zagubienia. Jakbym nie była z tej planety. Np. idę przez centrum handlowe patrzę i nic nie widzę, niby o czymś myślę, ale nie wiem o czym, jakbym przez moment była w innej rzeczywistości. To jest coś w rodzaju odlotu, tylko nie wiem gdzie. Mam też gigantyczny, ale to gigantyczny problem z podjęciem jakiejkolwiek decyzji (nawet w tak kuriozalnych sprawch, jak wybór jogurtu w sklepie), przez co często na głupie sprawy tracę ogromną ilość czasu i potem mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce. Ja sie nie kaleczę ale tylko dlatego, że mam obsesję na punkcie idealnego wyglądu - co wynika z mojego obnizonego poczucia własnej wartości. Ja mam za soba jeden półroczny pobyt w psychiatryku i terapie psychotropami, ale to było wiele lat temu, byłam nastolatką i to wszystko objawiło się w postaci jadłowstrętu. Teraz nic nie biorę i nigdzie nie chodzę, ale mój narzeczony zaczynam mnie przyciskać, by znów iść do psychologa, bo jest teraz coraz gorzej pod wieloma względami, których już tu nie bedę wywlekać. Trzymaj się cieplutko!
  4. Matronko dziś przy myciu próbowałam dojrzeć, czy mam odrastające włoski, ale nic nie widziałam. Pamiętam że kiedyś, jak jeszcze nie miałam żadnych problemów z włosami profilaktycznie wybrałam 2 opakowania Revalidu i miałam głowę pokrytą takimi kłującymi maleństwami - o jakie to było dla mnie rozkoszne uczucie jak tego dotykałam . Teraz może też jakieś tam czuć (ale nic nie widzę...). Jedynie przy grzywce widzę takie trochę dłuższe odroślaki, ale to takie cienkusze jakieś jak u dziecka (mam 25 lat). Co do prześwitów to nie umiem tego obiektywnie ocenić. Problemów ze skórą głowy nigdy nie miałam. Teraz też nic raczej nie widzę ani nie czuję. Jeśli chodzi o skłonności dziedziczne, to mój tata ma problem z łupieżem i z łuszczacą się skórą na twarzy i plecach (to jest chyba łojotokowe zapalenie skóry), a babcia od strony taty w wieku ok 60 lat straciła b. dużo włosów, teraz ma łysy placek na czubku głowy ale ona bardzo maltretowała sowje włosy oraz miała problemy z tarczycą późno leczone. Dermatolog stwierdził, że to nie ma nic do rzeczy (ale nawet nie obejrzał mi głowy, a za wizyte skasował 80 zł).\ Myślę, że odżywiam się wzorcowo, jem ogromne ilości wszystkiego, co zalecają na włosy i dużo piję. Ważę też w normie (ok 55 kg/168 cm). Wszystkie hormony płciowe i tarczycy w normie. Żelazo w normie, magnez nawet ponad normę. Morfologia krwi w normie. CRP (badanie na stany zapalne) w normie. Miałam RTG klatki piersiowej, usg jamy brzusznej, prześwietlenie zębów - wszystko w normie, choć zęby może nie idealnie, ale nic niepokojacego stomatolog nie widział (generalnie zawsze robiło mi sie dość dużo dziurek, bo mam stłoczone ząbki w dość wąskiej szczęce). Cytologia u ginekologa ok. Raz OB wyszło mi bardzo wysokie - 70 przy normie 10, ale lekarz mówi, że to musiał być błąd laboratoryjny, bo potem było ok 20, więc jedynie podwyższone byłam lekko podziębiona akurat (ale kiedy miałam to b. wysokie OB, to było apogeum wypadania więc mnie to trochę gryzie), cukier trochę podwyższony, ale jem sporo słodkiego więc to może dlatego (choć był przypadek cukrzycy w rodzinie). Najbardziej mnie martwi miano przeciwciał przeciwjądrowych (miałaś to wykonywane?) Ja mam na granicy miana czyli 1:160 przy normie 1:80 (czyli dwukrotność niestety), choć tak jak pisałam dermatolog stwierdził, że część kobiet tak po prostu ma i przy tak dobrych innych wynikach nie podejrzewa chorób autoimmunologicznych. Teraz ginekolog dała mi skierowanie na próby wątrobowe, ale jeszcze nie zdążyłam zrobić. Jedyne leki, które biorę to antytabsy Novinette juz od wielu lat, zawsze się świetnie u mnie sprawdzały. A Tobie Matronko jeszcze te włoski wychodzą w nadmiernych ilościach, czy się już uspokoiło? I jesteś już w stanie uwierzyć, że dopadło Cie to przez te niesforne nerwy? Też miałaś moment takiego fizycznego obrzydzenia do tych wyłażących kudełków? Bo ja jak o nich pomyślę to mam odruch wymiotny. I na każdą widzianą kobietę zaczynam patrzeć pod kątem włosów. Tzn. zerkam szybciutko na jej przedziałek, czy ma gęstsze, czy rzadsze od moich i jak widzę, że rzadsze to oddycham z ulgą - wiem, będę się smarzyć za to w piekle na oleju z pierwszego tłoczenia. Nie chcę, żeby innym wychodziły, tylko mnie to po prostu w jakiś sposób uspokaja jak widzę, że nie jestem jeszcze najgorszym przypadkiem na świecie... Wczoraj obiecałam mojemu narzeczonemu, że postaram się przestać liczyć te włosy co wypadły i dziś się powstrzymałam, ale jak nie wiem, ile ich dokładnie było to mam wrażenie, że jakaś kolosalna ilość... Mam wrażenie, że jak tylko przestanę o tym mysleć to nagle niepostrzeżenie wszystkie włoski wyjdą. Wiem, nadaję się do wariatkowa...Ale wiem też, że sobie tego wypadania nie ubzdurałam, bo mam namacalny dowód na grzebieniu...
  5. Matronko dziękuję za odpowiedź. Ja jestem z Łodzi. Jak jutro rano będę myła głowę to zrobię ten opisany przez Ciebie teścik na nowe włoski i dam znać czy coś ujrzałam. Mam wrażenie że te kudły wstrętne wyłażą mi równomiernie z całej głowy, ale raczej bardziej boki i tył niż przód (chociaż mam grzywkę, więc może przez to, że włosy są tu krótkie to po prostu te utracone nie rzucają się tak w oczy jak te inne, normalnej długości, czyli do ramion). Apogeum jest przy myciu (kiedyś myłam co dzień, teraz co drugi, żeby tak ciągle nie patrzeć na ten horror) i rozczesywaniu po nim (a rozcesuje bez problemu, nie szarpię). W ciagu dnia nawet ich nie dotykam, nie pozwalam się po nich pogłaskać, nigdy nie szczotkuję, żeby juz tylko więcej ich nie uciekło... [Dodane po edycji:] Jestem w pracy i nie mogę się wyrwać, ale właśnie zadzwoniłam do mamy, żeby mi kupiła ten tran. Na pewno nie zaszkodzi. POZDRAWIAM!!!
  6. Oj skąd ja to znam. Nerwicę mam od bardzo dawna (obecnie nic nie biorę), różnie się objawiała (np. anorexią). Poważny problem z włosami od ok 4-5 miesięcy. Zawsze ich sporo wychodziło, ale teraz jest to masakra. Dermatolog nic nie widzi. Badania krwi- norma, hormony i tarczyca norma, ob lekko podwyższone, cukier - w górnej granicy normy, badanie na stany zapalne organizmu - norma, żelazo i magnez - nawet ponad normę (zawsze lubiłam się faszerować witaminkami i odżywiam się zdrowo). Miano przeciwciał przeciwjądrowych - na granicy miana (ale ponoć przy tak dobrych innych wynikach to nie ma znaczenia, że jest lekko ku górze). Ciśnienie b. niskie (ostatnio mniej więcej 90/60) zawsze lodowate dłonie i stopy. Boże ile ja wydałam kasy na te wszystkie badania! Dermatolog karze mi po prostu przestać o tym myśleć i nie liczyć wypadniętych kudełków (od czego się niestety nie jestem w stanie powstrzymać), internista mnie totalnie olewa. Stan samych włosów bardzo dobry, fryzjerka uważa, że to wręcz zadziwiające, że przy takich włosach tyle wychodzi...Długość do ramion. Od lat biorę te same antytabsy, nigdy mi od nich nic nie było, miesiączkuję jak w zegarku. Farbuje raz na ok pół roku (delikatne pasemka), prawie nie suszę i leciutko układam, stosuje kosmetyki z górnej półki. Miałam robione tez prześwietlenie klatki piersiowej, pełne usg brzucha, cytologię - wszędzie wszystko ok. Mam 25 lat. Ostatnio próbowałam się ratować Vichy ampułkami (zużyłam zgodnie z zaleceniami producenta 48 sztuk) - zero rezultatu. Od kilku dni biorę Innoev i pije herbatkę z mieszanki ziołowej, ale to gdzieś tak od tygodnia dopiero więc trudno cokolwiek powiedzieć. Generalnie u mnie jest to zamknięte kolo. Ostatnio byłam u fryzjerki na podcięciu końcówek. Włosów wyszło mi tyle przy tym drobnym zabiegu, że fryzjerka była biała na buzi ze strachu, wszyscy się na mnie gapili - co za upokorzenie...Wyciągnęła mi ich z 250 minimum. Dodam, że włosy wychodzą z cebulkami (bynajmniej z taka przezroczystą kuleczką na końcu cokolwiek to jest). Przeczytałam cały Internet na ten temat. Sama podejrzewałam u siebie rozlane talogenowe wypadanie włosów, ale ono powinno już ustępować powoli (trwa od 3 do 6 miesięcy), więc to chyba jednak coś bardziej rozwlekłego czasie. Włosy wyłażą z całej głowy. Najgorsze jest to, że ta wizyta u fryzjera wywołała u mnie taki stres, że na samo wspomnienie widoku tych kudłów chce mi się wymiotować, przez 5 dni miałam taka migrenę, że nie mogłam wstać z łóżka, dopadły mnie nerwobóle w plecach i swędziawka z wysypką (przy każdej stresującej sytuacji mam ten objaw).Widzę, że dostaję paranoi na punkcie tych włosów i to one wpędzają mnie w coraz gorszy stan. Dodam, że tez nie zauważyłam u siebie momentu inicjującego wypadanie - bo nerwy i leki mam od zawsze takie same...
×