Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiesha

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia wiesha

  1. Dzisiaj nie spałam w nocy,może kimałam czasami.Jestem wykończona.Pocę się i mam lęki,wzięłam prochy.Mąż zaraz idzie do pracy może dlatego wpadam w panikę..Mam kartkę przy sobie z numerem tel.jakbym się gorzej poczuła.To mi jednak też nie pomaga. Rozbicie dokładne.Zazdroszczę tym co pracują a jednocześnie boję się że będą mnie brać ataki paniki.Ale to życie jest spaprane.Psychiatrzy mówią że to wiąże się z przeszłością a mam 13 letnią córkę która takie ataki ma od 7 roku życia co prawda całkiem rzadko i całe szczęście bo to dobiłoby mnie. Moi drodzy walczę z tym tak długo że nie wierzę że można to całkowicie wyleczyć.To wraca jak bumerang.I co zrobić? Walczyć dalej? Na ile czasu sił jeszcze starczy.Nie chcę nikogo straszyć,wolałabym żeby nikt nie miał takich objawów,to jest straszniejsze od bólu.Bo ból można zdiagnozować,a nerwicę na chybił-trafił.Już nie zanudzam.Przyjemnego i bezstresowego dnia życzę.
  2. I znów wróciła z pełną siłą aby mnie powalić,zniszczyć,wyssać ze mnie to co jeszcze zostało-moje nieodłączne fatum-NERWICA LĘKOWA Przez okres 5 lat czułam się świetnie,a teraz nie wychodzę z sypialni,to mój azyl. Ale postanowiłam nie dać się dopóki jeszcze jakoś sobie radzę.Rozpoczęłam leczenie. Wielkim dla mnie utrudnieniem jest to że mieszkam w Anglii i za nic w świecie nie wiedziałam na jakiej zasadzie miało polegać moje leczenie.Zanim do tego doszło 3 razy wylądowałam w szpitalu.No nic.Wyniki dobre.Serce ok.Wszystkie parametry w normie.Pomyślałam sobie że w moim wieku mogą szaleć hormony,bo opcji nerwicy nie brałam pod uwagę.Zrobiłam wyniki-no dobre.To na pewno mam raka.Następne wyniki też w normie. No to teraz nic innego mi nie pozostaje jak wylecieć do Polski.Pomyślałam sobie a może jednak spróbuję tutaj.Po raz 3 jak znalazłam się w szpitalu,powiedziałam sobie że nie ustąpię i nie wyjdę dopóki mi nie pomogą.Nie znam za dobrze języka medycznego w angielskim.Cóż do odważnych świat należy.Powiedziałam lekarzowi co mi jest z pomocą tłumacza.Reakcja była dość szybka bo po 2 godzinach miałam konsultację z psychiatrą,a po następnych 2 "grupę wsparcia"w domu.Przyjechał lekarz z fachowym tłumaczem przeprowadził wywiad i przypisał leki.Wieczorem była pielęgniarka z lekiem.Dostałam stały numer telefonu jakbym się źle czuła,bo oni mają tam dyżury całodobowe.I teraz tak codziennie przychodzi pielęgniarka przynosi leki,a co 3 dni przyjeżdża lekarz. Nie znam jeszcze dalszej części kuracji,bo ona odbywać będzie się etapami.Ale mam już mniejsze lęki nie prześladują mnie codziennie pomimo że leczę się dopiero 2 tydzień. I tak moje leczenie nabrało konkretnego charakteru. Jeżeli ktoś z Was mieszka w Anglii i ma takie same problemy,niech da mi znać dam wszystkie potrzebne wskazówki i namiary.
  3. wiesha

    witam wszystkich

    Te 7 razy które byłam w szpitalu na oddziale nerwic to były pobyty włącznie z psychoterapią.Pomogły a jakże po każdym pobycie czułam się super,tylko wiesz co im więcej tych rozmów było tym bardziej wydawało mi się że to standard.Nie pamiętam już który raz leżałam ale wiedziałam z góry jak będzie przebiegać psychoterapia (była to psychoterapia grupowa). Brałam estazolam,prozac,lorafen,pramolan i jeszcze nie wiem jakie oczywiście nie razem,tylko w czsie całego trwania mojej nerwicy. Leczyłam się wówczas w Polsce.
  4. Wiecie,przy ataku zazwyczaj wpadam w panikę.To mnie rozkłada.Nie zawsze tak jest,ale jednak jest.Świat jest wtedy straszny,ciemny i nieprzyjazny,człowiek chciałby uciec ale nie ma za bardzo gdzie. Szpital szczególnie w Anglii-patrzą na mnie jak na dziwaka,przynajmniej ja się z taką reakcją spotkałam.Nie pomagają. Pamiętam jak mnie chwycił atak lękowy,pojechałam na pogotowie w Anglii jak im powiedziałam co mi jest to kazali mi czekać.Tak się wściekłam,popłakałam się ze złości że ja tu umieram a oni nie chcą mi pomóc-że mi przeszło. Mam szczęście że mam wyrozumiałą rodzinę,która dzięki wspólnym terapiom wie jak podejść do tego.A żeby było jeszcze gorzej to moja 12 letnia córka też ma to samo co ja. /chciałam się zapytać czy ktoś wie czy to się dziedziczy?Bo jeżeli jest to jakaś wada genu to jest to do nie naprawienia.Tak myślę.
  5. wiesha

    witam wszystkich

    Moi drodzy brałam leki psychotropowe,przeszłam szereg psychoterapii.Leżałam chyba z 7 razy w szpitalu po 6 tygodni włącznie z psychoterapią.Miałam okresy w których nie brałam żadnych leków i trwało to po 2 lata nawet.Niestety wracała ta moja nerwica jak bumerang.Obecnie mieszkam poza granicami kraju.Przez pierwsze 2 lata było ok.Teraz jest okres powrotu,przynajmniej w ciągu miesiąca mam po 4 ataki tak to nazywam.To i tak dobrze bo jak zaczynałam poznawać co to jest to miałam lęki praktycznie co kilka dni.Powiem Wam że można nad tym zapanować,ale pod warunkiem że nie wpadamy w histerię.
  6. wiesha

    witam wszystkich

    Mam nerwicę lękową już od 21 lat.Z lekami jestem już obyta.Leczyłam się różnymi lekami,byłam kilkanaście razy w szpitalu i dalej jest to samo.To powraca i atakuje.Ja wiem że nie można tego wyleczyć.Lekarze mówią inaczej.Ale to już ich sprawa. Jeżeli ktoś młody "nerwicą lekową" i uzależnieniem od leków psychotropowych a chciałby porozmawiać to chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami.
×