Ogólnie chodzi o to, że ...
przy porodzie moja mama miała problemy,parę razy poroniła. W końcu udało jej się urodzić mnie, ale ja - jakto bywa u córek lgnęłam do mojego taty, mamę spychając nieco na dalszy plan. Nietrudno się domyślić, że była zazdrosna. A kiedy człowiek jest owładnięty przez takie emocje sam dopowiada sobie teorie do niepozornych zdarzeń. Właśnie tak - subiektywnie oceniając postępowanie innych - moja mama doszła do wniosku, że nie jest akceptowana przez rodzinę od strony taty, a kiedy tata mówił jej, ze to nie prawda, to poczuła się zdradzona również przez niego. Była praktycznie sama. I dziadkowie i tata oczywiście bardzo ją kochają, ale nie wiem jak jej przemówić do rozsądku. Pare razy mówiła o rozwodzie, ale ja zaczynałam płakać, więc stwierdziła że "jestem za młoda" zeby moi rodzice się rozeszli. W dodatku niedawno przeczytałam jej meila i okazało się, ze zaprzyjaźniła się (blisko) z jakimś mężczyzną. On proponował jej wspólne życie, ale ona (na szczęście) się wykręciła. W dodatku mój tato propaguje "wychowanie bezstresowe" podczas gdy dla mamy jestem czasem złośliwa, więc ona jest załamana, że taka dla niej jestem i odsuwa się od nas. Własciwie o czułości nie ma już mowy. BArdzo żal mi taty, bo nic nie zawinił, a cierpi. Rodzina powinna nauczyć mnie miłości, a tymczasem mama jest 'nowoczesną singielką' i ani myśli o ponownej miłości do taty. Jest złośliwa, ciągle twierdzi że jestem głupia itd. Udaje, że interesuje się filozofią, ale bardzo łatwo ją przegadać. Nigdy nie chce ze mną rozmawiać. Z tatą najczęściej rozmawiają o pracy (są w tym samym zawodzie). Myślała, że zdobędzie mój szacunek kiedy będzie zarabiać więcej od taty, a tymczasem przez intensywną pracę jest tylko bardzo zmęczona i rozdrazniona. W biurze nikt jej nie lubi. Jak mam ją przekonać, że ja i tata ją kochamy i że rodzina jest ważniejsza od pracy ?