Cześć Wam :) jakieś 15 lat temu miałam nerwicę -ataki paniki,lęk przed lękiem,lęk przed wyjściem do ludzi itp.Byłam u pani psycholog,która powiedziała mi ,że mam nerwice.Walczyłam jakijakoś sama dałam radę z tego wyjść. Teraz,jako prawie 40-letnia kobieta muszę poszukać pomocy ,bo nie chcę tracić czasu i na własną rękę szukać co mi jest lub co może mi pomóc. Od zeszłego roku mam inne stanowisko w pracy (jestem "wyżej" niż byłam) i wtedy zaczęły się akcje --> nocne ataki paniki ,nie spanie do nocach,katastroficzne myśli ( "nie wiem co się stanie ale coś złego"). Ogólnie jestem osobą nerwową,cholerykiem ale z drugiej strony bardzo wrażliwą -jeśli ktoś mnie kiedyś uraził to pamiętam to do dziś i często analizuję w myślach daną sytuację.Oprócz somatycznych akcji (klucie w prawym boku ,drażliwość żołądka,szczękościsk/mrowienie/napięcie szczęki ) pod koniec grudnia dopadło mnie coś czego wcześniej nie miałam - myśli,ze chyba zwariuję,ze chyba jestem chora psychicznie itp.W sumie nadal zastanawiam się czy to na pewno nerwica? Może mam depresję? Może mój wredny charakter to jakaś choroba psychiczna?