Jestem po dwóch 12 tygodniowych terapiach grupowych. Pierwszą odbyłam rok temu, drugą w te wakacje. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona po pierwszej terapii - mój stan znacznie się poprawił - zmniejszyło się nasilenie urojeń depresyjnych i samookaleczeń, ale pozostały lęki, z którymi przyszłam na terapię w tym roku i niestety od kiedy ją skończyłam mam wrażenie, że się cofam - wracają objawy których dawno nie miałam - autoagresja, urojenia, lęki, myśli samobójcze. Czasem już z sobą nie wytrzymuję. Biorę leki, ale z powodu autoagresji mam problem z pilnowaniem dawki - często przedawkowuje żeby się "wyłączyć" (dodatkowa tabletka zamiast żyletki). Najchętniej przestałabym istnieć. Nie wierzę już, że terapia mi pomoże (chyba wiem już wszystko czego można się na takiej terapii dowiedzieć), nie wierzę też w zbawienny wpływ leków. Nie wiem co mam zrobić - czuję, że objawy biorą nade mną górę.
Moja diagnoza - osobowość chwiejna emocjonalnie - typ impulsywny.