Skocz do zawartości
Nerwica.com

Reet_Pettite

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Reet_Pettite

  1. Dziękuje za odpowiedzi. Aktualnie ważę 96 kg przy wzroście 175 cm. Chodzę na psychoterapię byłam na dwóch spotkaniach, następne za tydzień. Cały czas myślałam, że jem bo po prostu mój brzuch tak się zgrał z głową. Z moją psychoterapeutką pracujemy nad moją samooceną. Szczerze to wstydzę się jej powiedzieć o jedzeniu. 27 mam umówioną wizytę u psychiatry. Zobaczę co jeszcze on powie.
  2. Ostatnio moje samopoczucie bardzo spadło. Miałam ataki histerii, byłam u psychiatry i stwierdziła ona, że moim największym problemem jest waga i jedzenie. Od zawsze wiedziałam, że jest coś nie tak z moim jedzeniem, że jem mimo iż czuje się pełna. Od dziecka miałam nadwagę, odchudzałam się po czym znowu tyłam. Zawsze jedzenie sprawiało mi radość i myślałam, że jem bo po prostu lubię i myślałam, że mój organizm potrzebuje więcej jedzenia niż inni. Zawsze, gdy idę spać moją jedną z pierwszych myśli jest to co zjem na śniadanie i tak jakby już się tego nie mogę doczekać. W nocy także jem. Wtedy właśnie jak coś jem to czuję się najbardziej szczęśliwa bo wiem, że to jest moje, że nikt nie zobaczy, że dużo jem i co jem, czuję się wolna, wyciszam się, to jest tak jakby mój odpoczynek po całym dniu. Później patrząc na siebie w lustrze mam wyrzuty sumienia, że tyle zjadłam, że znów przytyje zawsze obiecuję sobie, że od rana już przejdę na dietę a rano znów jest to samo - jem i cieszę się z tego, że mogę jeść. Gdy jestem czymś zajęta to potrafię cały dzień nie jeść. A gdy mam czas aby coś zjeść to nieraz pozwalam sobie zjeść jeszcze więcej bo mam taką myśl, że skoro nic prawie nie zjadła dziś to jak zjem więcej to nic mi się nie stanie. W dniu jem mniej więcej tak : śniadanie od 3 do 5 kromek chleba + coś słodkiego, drugie śniadanie coś słodkiego bądź kolejna kanapka/chipsy itp. obiad i czasem coś słodkiego, później znowu coś jem i kolacje oraz przed samym snem jeszcze a wtedy najgorzej bo jem to co się da - ciastka, kanapki, lody, serki, desery, czekoladę, jem po prostu to co jest w domu. Co mnie zawsze dziwiło to to, że mam myśli takie że jak wiem, że mam pieniądze i wracam z miasta to zaraz mam myśl, że mogę iść do sklepu i kupić sobie do jedzenia to co chce. Sama myśl sprawia, że się cieszę. Mimo iż wiem przy tym, że robię sobie krzywdę to i tak kupuje. Psychiatra powiedział mi że zajadam smutki. Miała chyba rację bo zauważyłam, że jem więcej jak czuję smutek albo złość. Prócz tego jeszcze cierpię na NN i psychiatra powiedziała, że to wszystko związane jest z jedzeniem. A i jak np. wracam po uczelni ( przy obcych ludziach staram się nie jeść ) do domu to potrafię zjeść obiad + bułkę słodką + ciastko + cukierki/chipsy. A co dziwne mimo iż tyle zjem to nadal czuję głód dopiero po 1-2 h czuję się pełna tak że aż nie mogę chodzić ani oddychać. Żadko kiedy wymiotuję po takim obżarstwie, zdarza mi się jedynie jak czuję, że już na prawdę przesadziłam i wyrzuty sumienia nie dają mi spokoju. Jak już zwymiotuje to często po 30 min idę znów coś zjeść. Czy waszym zdaniem jestem chora czy po prostu łakoma? Czuję, że zamiast jeść by żyć, żyję by jeść
  3. Reet_Pettite

    zadajesz pytanie

    Jak byłam mała to dostałam takiego słodkiego chodzącego i szczekającego pieska który miał kokardkę na głowie :)))) Ufasz ludziom ?
  4. W czwartek byłam na psychoterapii. Było jakoś tak nijako. Terapeutka stwierdziła, że mam osobowość neurotyczną. Po tym jeszcze bardziej się zdołowałam. Od czasu tej psychoterapii cały czas chodzę i płaczę i użalam się nad sobą. Nie potrafię sobie pomóc. Jestem za słaba. Mam już dosyć tego, że prawie nikt mnie nie lubi a ja nic nie robię nawet żeby ktoś mnie polubił. Niszczę swój związek ciągłym czepianiem się i obrażaniem bez powodu. Moi rodzice twierdzą, że powinnam iść do psychiatry i brać leki bo inaczej mi nie przejdzie. Jest we mnie bardzo dużo agresji. Coraz częściej mam dosyć życia... takiego życia.
  5. Jak największej możliwości cieszenia się z życia :)
  6. Reet_Pettite

    Odrobina poezji

    'Pogrzeb'' Moja dusza rozdrażniona W ciemnej alei nienawiści wykrzykuje kilka słów Słów ponoć nic nie znaczących a jednak tak ważnych Czuje się jak szklanka rozbita na kawałki która wcześniej w sobie mieściła pół litra mleka Jak drzewo które bez walki poddaje się tańcu wiatru z burzą Wszystko dookoła wyblakło Nabrało z wewnątrz szarych barw A było tak pięknie A było tak pięknie Z ust wypływa mi żrąca piana Oczy napuchnięte wylewają kolejne łzy A chciałam Ci oddać wszystko to co nazywasz sztuką Jeden Twój gest a noce by nie ustawały Twój głos niczym muzyki brzmienie ukajało uszy me A było tak pięknie A było tak pięknie Mówiłeś nie mogę odejść, nie opuszczę Cię Twoja dusza toczyła bój z rozumem Nie rozumiałam! Zanurzałam głowę w misce pełnej zielonej krwi Swojej krwi Teraz sama nie zrozumiana, oczyszczona z bólu całkowicie Stoję nad czarnym dołem wbrew swej woli i rzucam kolejny biały kwiat W rytm pieśni pożegnalnej wykrzykuje te niczym nie znaczące słowa Jest pięknie Jest pięknie Z czasów kiedy miałam czas ^^
  7. Cała płyta Papa roach -Getting away with murder.
  8. Ale właśnie nie wiem jak to będzie bo spotkanie będzie w domu tej psychoterapeutki a tak szczerze to trochę się stresuję sama iść. I znów mam problem...
  9. Najgorsze jest to w NN, że chce kontrolować swojego chłopaka i mimo iż wiem, że mu zależy na mnie to ciągle mam wrażenie, że mnie oszukuje. Często czuję się zazdrosna bez powodu. A przecież mu ufam. Prosiłam go by codziennie pisał mi sms'a na dobranoc a teraz nie ma nic na koncie i już jest to dla mnie problem i mam myśli, że ma mnie dosyć itp. Mam dwa pytania. Czy to przez NN mogę mieć prawie ciągle złe samopoczucie i przez to też nie umiem cieszyć się związkiem? Mam w czwartek umówioną wizytę u psychoterapeuty. Czy mogę iść na tą wizytę ze swoim chłopakiem? Czy lepiej nie bo mogę go tym jakoś przestraszyć ( wie o chorobie i moich rytuałach oraz myślach ) ?
  10. Najgłupsze natręctwa moje to : jedzenie przed snem mimo iż nie raz czuję się najedzona, przy myciu zębów zmuszanie się do wymiotów Kiedyś jak się modliłam to mimo iż były wakacje to w każdej modlitwie prosiłam Boga bym zdała z biologii
  11. Reet_Pettite

    zadajesz pytanie

    Oczy bo mam duże,ładne no i oczy są odzwierciedleniem duszy :)))) Jakie zachowania ludzkie Cię najbardziej wkurzają?
  12. Przez trzy miesiące uważałam się za ateistkę ale później zrozumiałam, że nie potrafię żyć bez Boga - wiary w niego. I nie chodzi tylko o to, że go wyzywam, ale ogólnie potrafię się modlić i nagle mieć złe myśli np. klnę, obrażam (w myślach oczywiści) innych ludzi, śmieję się z nich itp.
  13. Tak, oczywiście że wie nie mogłabym go okłamywać z resztą inaczej to za pewne by już dawno mnie miał dosyć za moje humorki jak by nie wiedział co mi jest.
  14. Lubie swój charakter a raczej niektóre z moich cech charakteru takie jak np. wrażliwość, dobroć, inteligencja itd. Co do wyglądu to różnie są dni, że bardzo się sobie podobam i czuje się wtedy pewna siebie i swojej wartości ale są i dni ( większość ) że nie mogę na siebie patrzeć, czuje się ohydna i nic nie warta. Zmieniłabym dużo rzeczy w sobie ale nawet jakbym to zrobiła już to za jakiś czas i tak znalazłoby się coś nowego co by mi nie pasowało...
  15. Właśnie najgorsze jest, że zdrowi ludzie nie rozumieją. A niestety nie znam nikogo w świecie realnym kto cierpi na podobne zaburzenia i nawet nie mam z kim porozmawiać o tym.
  16. Tak wiem, po prostu źle się wyraziłam chodziło mi bardziej o wskazówki jedynie jak się jej w najlepszy sposób ją zmniejszyć bądź jak się da to usnąć ^^. Zdaję sobie sprawę z tego, że raczej nie da się wynaleźć złotego środka na zok i dziękuję :)))
  17. Jak już pisałam wcześniej od 8 lat cierpię na zok. Zrodził się on przez to, że od 5 klasy podstawówki zaczęło się wyzywanie, upokarzanie, śmianie ze mnie przez innych . Najgorszy czas dla mnie był w gimnazjum gdzie nie miałam dosłownie życia, bo dzieciaki były na prawdę bez serca. Na początku myślałam, że to tylko ze mną coś jest nie tak a że myśli są bo się stresuję i jak skończę gimnazjum to miną. Każde wyjście do szkoły było dla mnie strasznym stresem przy czym często wymiotowałam oraz miałam problemy żołądkowe. Teraz stresuje się studiami a raczej ludźmi boję się ich spojrzeń i za każdym razem jak ktoś na mnie spojrzy to mam wrażenie,że myśli o mnie źle. Rytuały robiłam i robię zawsze w nocy żeby nikt nie widział. Jak nie zrobię rytuału to mam natrętne myśli typu : jutro będzie zły dzień, ktoś Cię upokorzy, chłopak z Tobą zerwie itd. Moje rytuały polegają teraz na częstym myciu rąk ( 3,3,2,2,1,1,3,1,1,1 - tak muszę myć ręce tzn. taką ilość ), kolejne rytuały to np. otrzepywanie stóp, poprawianie drzwi,zapalanie i gaszenie światła, dotykanie danej rzeczy jak dotknę ją raz to często jak jej nie dotknę określoną liczbę razy to odczuwam straszny lęk, przychodzą głupie myśli, szybkie bicie serca oraz dreszcze.Wszystkie czynności robie oczywiście określoną liczbę ( 3,3,2,2,1,1,3,1,1,1 bądź 3,1,1,1 ) Gdy jestem w kościele to mam złe myśli na temat Boga typu: że jest ch**** itd. Także co jest dla mnie bardzo wstydliwe miewam takie coś, że obojętnie z kimś rozmawiam to mam często myśl taką by tą osobę pocałować mimo iż nie chcę tego ani trochę Po za tym mam duże problemy z podejmowaniem decyzji, mam prawie cały czas zły humor, miewam wahania nastroju - śmieję się a za chwilę płaczę. Najgorsze jednak jest to, że z najmniejszego problemu robię katastrofę, przejmuję się bardzo rzeczami które nie są nawet ważne, analizuje każde słowo i czyn które jest kierowane w moją stronę. Mam wspaniałego i wyrozumiałego chłopaka na którym bardzo mi zależy jednak niestety moja choroba niszczy mój związek przez to, że mimo iż wiem, że mu na mnie zależy to często się go o to pytam, zamęczam go różnymi pytaniami które nie mają sensu. Nie może on nawet przy mnie zażartować bo, każdy żart przyjmuje dosłownie. Jak dzień minie mi nie tak jak zaplanowałam to całą noc później płacze i moje natręctwa się nasilają. Często przez moje paranoje sprzeczam się z moim chłopakiem bo mimo iż stara on się mnie zrozumieć to jednak zdrowej osobie nie za łatwo jest zrozumieć chorego. Wspiera mnie i pomaga jak tyko może, ale to ja muszę przede wszystkim umieć zapanować nad tym ( mimo iż ciężko jest bo jak nie zrobię rytuału to kolejnego dnia mój lęk jest większy ) Moim jeszcze jednym problemem jest nadmierna płaczliwość na wszystko prawie reaguje płaczem co mnie coraz bardziej drażni. Aktualnie studiuje a chciałabym iść do psychiatry jednak boję się jak będę funkcjonować po lekach tym bardziej, że teraz zaczynają się sesje i muszę mieć '' czysty '' rozum. Wolałabym iść na psychoterapię ale nie wiem czy w moim przypadku pomoże. Jak myślicie bez leków się nie obejdę? Może jednak sama psychoterapia zadziała? Wie może ktoś jak zmniejszyć można chociaż troszkę samemu zmniejszyć intensywność natrętnych myśli? Tak bardzo boję się, że przez moje natręctwa stracę wszystko. Nie chce już z nimi żyć. Moi rodzice oczywiście o nich też wiedzą ale mój tato nie rozumie tego, że ja MUSZĘ te rytuały robić - twierdzi, że jak on nie chce to czegoś nie robi i już ( cieszyłabym się gdyby to i dla mnie było takie łatwe... ) Jestem już wykończona nerwicą natręctw jak dla mnie 8 lat to już za długo...
  18. Reet_Pettite

    Witam wszystkich

    Hej. Mam na imię Aneta i od 8 lat cierpię na nerwicę natręctw a od 6 na fobie społeczną. Przez pół roku chodziłam do psychologa, gdzie przede wszystkim skupił się na zwiększeniu mojej samooceny i dzięki temu moja fobia społeczna prawie zniknęła. Mam nadzieje, że na tym forum znajdę pomoc w postaci porad itp. o tym jak pozbyć się nerwicy natręctw bo wykańcza ona mnie a i przy okazji bliskie mi osoby.
×