Detale są takie: Zostałem zatrzymany i pomówiony o zabójstwo w związku z rozbojem. Osobą pomawiającą był wsóloskarzony który bronił prawdziwego sprawcy. Jedynym dowodem obciązającym moja osobę były jego zeznania złożone na policji (po biciu i przemocy, takze mnie bito abym się przyznał gdzyż nie mieli na mnie nic) Po 3 procesach w sądzie Okręgowym i 4 Apelacjach i jednym Wyroku uchylającym W sądzie Najwyższym sprawa się zakończyła. w dniu 18 grudnia 2008 r. ten sam wsółoskarzony wydał prawdziwego sprawce, ale sądu to juz nie interesowało... nie chcieli dalej poruszac tej kwesti dlatego obnizyli mi wymiar kary z 12 lat do 10 lat. Sprawa była do wygrania ale ze względu na brak środków finansowych musiałem zapszestać składania kasacji.
[Dodane po edycji:]
dziwczyno ja nikogo nie skrzywdziłem... nie napadłem nie obrabowałem.. teraz tez tego nie zrobię