Skocz do zawartości
Nerwica.com

cimka1

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cimka1

  1. Witajcie. Prawdopodobnie mój rodzaj zaburzenia to CHAD, obecnie przyjmuję lamotryginę w dawce 100/dzień. W trakcie wielu moich terapii usłyszałam kilka różnych diagnoz, m.in. borderline, i to najbardziej mi "pasowało", mimo, że nie do końca (borderline na pewno miałam za małolata!) Na jednej z ostatnich wizyt spytałam psychiatrę, co mi właściwie dolega, poza zjebaną sytuacją życiową, powiedział coś o zaburzeniach nastroju. Do lamotryginy otrzymałam wtedy dodatkowo spamilan - zamiast benzodiazepin, z którymi bardzo się polubiłam, niestety. Potem napisałam tu, na forum, w którymś z wątków, że SSRI nie działają na mnie pozytywnie, a raczej odwrotnie niż powinny, i wtedy ktoś mi zasugerował właśnie CHAD. Wgryzłam się w temat i rzeczywiście, być może to właśnie to...? Nie mam żadnej manii, miewam jednak stany "dobrego nastroju": planuję wtedy mnóstwo rzeczy, mam świetny nastrój, nie rozumiem, jak mogłam kiedykolwiek mieć jakąś depresję. Często podejmuję się czegoś, czemu potem nie potrafię potem sprostać (np. nowa praca) - potem, czyli wtedy gdy mam "zjazd". To też jest zmienny stan - czasem odczuwam rozpacz, beznadzieję, bezsens, miewam myśli samobójcze, leżę w łóżku i przesypiam całe dnie, ale równie często odczuwam mega silną złość, bywam agresywna, wrzeszczę na wszystkich dookoła, również dzieci... Codziennie jestem "kimś innym", nigdy nie wiem, w jakim nastroju się obudzę, czy podołam obowiązkom. Mój stan emocjonalny jest bardzo zależny od otoczenia -tkwię w niezdrowej dla mnie sytuacji, z której nie potrafię się wyrwać - nie jestem pewna, jakby to wyglądało, gdybym żyła w inny sposób, otoczona innymi ludźmi. Lamotrygina początkowo dobrze działała, te wahania na pewno sie zmniejszyły, ale ostatnio znowu powraca złość i agresja. Dwa dni temu rzuciłam Spamilan - po którym wpakowałam się w depresję (totalny brak motywacji do robienia czegokolwiek, nawet do odwożenia dzieci do szkoły!) Niedługo znowu pojawię się u psychiatry, ciekawe co tym razem wymyśli, tyle leków już przerobiłam.. jedynie lamo przyniosła jakikolwiek efekt. Czy z mojego opisu wynika, że mogę mieć CHAD? Czy ktoś z Was ma podobny przebieg zaburzenia? JJakie leki przyjmuje się w CHAD? Wiem że to nie jest odpowiednie miejsce do diagnozowania się, ale na pewno o tym porozmawiam niedługo z psychiatrą (i terapeutką) Obecnie biorę 100 lamotryginy dziennie - działała lepiej na początku,
  2. Właśnie przed chwilą wzięłam hydroksyzynę, mimo tego, że wcześniej w ciągu dnia wzięłam też 15 mg relanium, nadal nie mogę zasnąć, jestem roztrzęsiona i rozwalona psychicznie (problemy w rodzinie). Tak, muszę przerzucić się na hydro, tolerancja na benzo bardzo mi wzrosła. Rzuciłam w cholerę ten cały Spamilan, wpadłam po nim w ciężką depresję, kilka ostatnich dni to bezsensowne leżenie w łóżku, poczucie pustki i bezcelowości. Wciąż jeszcze w tym tkwię, potrafię przesypiać pół dnia, drugie pół leżę i absurdalnie odwlekam każdą czynność, nawet pójście do wc jest dla mnie wysiłkiem.. Mimo lamotryginy zauważyłam też zwiększenie zachowań agresywnych, odczuwam albo złość, albo pustkę lub rozpacz. Mam już dość
  3. Dzięki za odpowiedź. Nie mam konkretnej diagnozy, tzn na pytanie, co mi jest, mój lekarz odpowiedział: to nie depresja, to niestabilność emocjonalna. Za małolata byłam typowym przykładem borderline, obecnie - poza właśnie tą chwiejnością nastrojów, nie zauważam u siebie żadnych oznak borderline. Niestabilna emocjonalnie byłam od zawsze.. ale ostatnie lata, szczególnie miesiące, były tragiczne - wiąże się to jednak z zajebiście trudna sytuacją życiową. Ten spamilan zostal mi przepisany właśnie celem uspokajającego działania - tak, abym nie musiała żreć benzo (odczuwam silny - uzasadniony - lęk o moje dziecko, który dosłownie paraliżuje mnie, sprawia, że nie mogę na niczym sie skupić, nic zrobić w domu, czy wokół siebie. Lęk .... z depresją? - tak bym to nazwała - jedyne co mnie uruchamia to właśnie benzo, chodzi o efekt stłumienia uczuć, gdy przestaję się bać i cierpieć, dopiero wtedy mogę cokolwiek ogarnąć). Nie odczuwam fizycznego uzależnienia od benzo, ale już widzę wzrost tolerancji - relanium 15 mg prawie nie czuję, to samo 6 mg sedam. Miałam wielu lekarzy, ale często ich zmieniałam - jak tylko obserwowałam brak poprawy. Mój obecny również próbował SSRI, ale to on jako pierwszy wpadł na pomysł lamotryginy. Za każdym razem bardzo dokładnie analizuje wcześniej podawane leki i moje reakcje na nie, zadaje setki pytań. Nie obraża się gdy ja zadaję pytania, i mówię co wyczytałam w necie. Na tle innych lekarzy wypada więc ok. Neuroleptyki brałam (i czasem biorę) na sen - chlorprotixen i ketilept mam gdzieś w apteczce, o ile to "to". Co jeszcze mogłabym w swojej "sytuacji" wypróbować, może coś zasugerować lekarzowi? Czy to możliwe że jestem chora na chad bez objawów manii? Czy "niestabilność emocjonalna" to jakaś konkretna diagnoza?
  4. Proszę o wsparcie. Od kilku lat leczę się (niesystematycznie) u psychiatry. Diagnoza to niestabilność emocjonalna, wahania nastrojów od totalnych dołów z myślami samobójczymi po super energię, która za chwilę opada do zera. Również ataki wściekłości, agresja, napady szału, histerii. Brałam WSZYSTKIE leki z grupy SSRI i wiele innych. SSRI poza pojawianiem się u mnie ogromnej ilości siniaków nie działają na mnie pozytywnie. W ogóle reaguję na leki całkowicie odwrotnie, niż ich przeznaczenie. Np. po Dexapine miałam podkręconą agresję do maximum, potwornie męcząco podwyższone libido, ogromne pobudzenie - w ogóle nie spałam, w nocy biegałam po sadzie żeby jakoś tą energię rozproszyć... Brałam też trittico (otumanienie, ktore nie mija), pregabalina (po dwóch tygodniach przestała działać) i inne, których nazw nie pamiętam. Jedyny lek, który działa - jako tako - to lamotrygina. Jednakże, obecnie przechodzę bardzo poważny kryzys, mam problemy w rodzinie, z którymi sobie nie radzę. Lamotrygina to niestety teraz za mało, jedyny lek, który sprawia, że przetrwałam kilka naprawde strasznych dni to Sedam. Nic tak nie wyłacza mi emocji jak on - żaden afobam, relanium czy hydroxyzyna. Za klony nawet nie myśle się zabierać. Niestety zaczeła wzrastać tolerancja na sedam, obecnie to już nie 3 ale 6 mg. Nie biorę codziennie, jedynie wtedy, gdy czuję że nie dam rady, czyli jakieś 3 razy w tygodniu. W pozostałych dniach często biorę relanium 10 mg. Nie odcuwam uzależnienia fizycznego (być może jeszce). Ze względu na moje atypowe reakcje na leki, a także celem uniknięcia uzależnienia od benzodiazepin, mój lekarz przeipsał mi buspiron (spamilan), mam go brać 2xdziennie po 5 mg. Jestem po pierwszej dawce, i bardzo bardzo źle się czuję - co kilka sekund czuję "porażenie" prądem całego ciała, nie tylko w główie, jak to mialo miejsce przy odstawianiu SSRI, tylko w całym ciele. Poczulam się rownież strasznie senna, po godzinnym śnie obudziłam się i czuję się teraz pobudzona - mimo późnej pory nie chce mi się spać. Porażenia prądem pozostały, i są strasznie trudne do zniesienia. Na pewno jutro zacznę od mniejszej dawki (ja w ogóle jestem bardzo wrażliwa na leki, zawsze muszę zaczynać od minimalnych dawek bo uboki mnie wykańczają...), boję się jednak, że to będzie kolejny lek, ktory mi nie pomoże, i póki co będę skazana na benzo... Czytałam nawet tu na forum że u kogoś Spamilam powodował agresję, a na to absolutnie nie mogę pozwolić, mialam z tym straszny problem, gdyby nie lamotrygina to nie wytrzymałabym tego:( Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki, czy ktos z Was mial takie skutki uboczne jak to "rażenie prądem"? Czy jest tu ktoś rownie lekooporny jak ja?
  5. Oczywiście... dlatego że lęk ją paraliżuje, wpada w panikę, i nic jej wtedy nie pomaga - jej słowa... Nie bardzo rozumiem... Żadna z tych metod nie działa na tym etapie. Przerabiałam to wszystko wielokrotnie.. niestety. Kończyło się całonocnym nie spaniem! Córka ma również elementy fobii społecznej. Za nic w świecie nie da się zapisać na jakieś zajęcia, mówi że ma wtedy straszne lęki. Problem jest nawet z chodzeniem do szkoły. Z tego samego powodu sama nie jeździ na rowerze, ja z nią nie mogę, sama wychowuję również drugie, znacznie mniejsze dziecko. Zawsze przed snem rozmawiamy.. Odstawianie czegokolwiek przed snem celem lepszego zaśnięcia potęguje lęk u niej " bo to już pora na sen, więc już jest późno, więc muszę iść spać, a na pewno nie zasnę" - to jest monolog wewnętrzny. O odstawieniu leków zdecydowała terapeutka - i słusznie. Leki, mimo kilkumiesięcznego przyjmowania, i mimo błyskawicznego zasypiania, wcale nie zlikwidowały u niej lęku! Ani na jotę go nawet nie zmniejszyły. Nie chce spać w jednym pokoju, raz że czuje się na to za dorosła i byłoby jej niezręcznie, dwa - denerwowałaby się że ja śpię a ona nie... Na brak ruchu myślę zaradzić kupując orbitrek.. jakoś ją zmobilizuję do codziennej porcji ruchu. Póki co pracujemy nad jej negatywnym myśleniem, które wywołuje lęki. Jest ono jednak już jej drugą naturą, strasznie trudno to jej rozbić. Bywa że buntuje się i całkowicie zamyka na "nowe", pozytywne myśli, mimo że są bardzo wyważone.. Bywa że wciąż płacze, bo tak ją to wszystko przytłacza.
  6. Mam problem z moim 11 letnim dzieckiem. Od dłuższego czasu choruje na nerwicę lękową - napady paniki w różnych sytuacjach, fobia szkolna, nieśmiałość. Chodzi na terapię - od kilku miesięcy. To co na obecny moment najbardziej nas niszczy to jej lęk przed tym że nigdy nie zaśnie.. który powoduje że naprawdę nie może zasnąć. Każda noc to horror, który i ją i mnie psychicznie rozwala.. Jej usypianie wygląda tak że do 4, 5 nad ranem przychodzi do mnie, kontrolując czy nie zasnęłam, często wpada w taką panikę że szlocha kilka godzin. Moje reakcje są różne i przyznaję że bywa tak że mi totalnie odwala i po prostu wrzeszczę na nią.. choć najczęściej jestem cierpliwa i wspierająca. Moje wsparcie i pomoc terapeutki nic nie dają. Leki brała przez pół roku - mimo że zasypiała błyskawicznie to lęk i tak przeżywała... Mam już dość tego wszystkiego, sama jestem przez to ledwie żywa.. Najgorsze że w momencie wystąpienia tego lęku ona nie chce stosować się do zaleceń psycholog (np. czytanie książki, film, autorelaks), woli leżeć i zmagać się z tym zasranym lękiem. Twierdzi że nic jej nie pomaga a we mnie budzi się agresja... straszna złość na nią. Często wyje że jest śpiąca i przez lęk nie może zasnąć.... a mnie rozsadza, coraz częściej złość i frustracja.. Pomóżcie, proszę...
  7. Tydzień temu lekarz zapisał mi pregabalinę w dawce 2x75 mg. Ponieważ jestem wrażliwa na działanie leków początkowo odsypywałam pół kapsułki. Od początku przyjmowania jej czułam lekkie zawroty głowy, senność i wyciszenie czułam tylko przez ok. dwie doby. Ostatnie trzy dawki, które wzięłam, były już pełne (cała kapsułka). Miniona noc to był koszmar: budziłam się co chwilę czując POTWORNE zawroty w głowie. Po obudzeniu się czułam się znacznie lepiej, jednak z obawy, że zawroty głowy spowodowane były pregabaliną, nie rpzyjęłam wcale leku. Po chwili zawroty w głowie wróciły, tak silne, że ledwie doszłam do łóżka. Teraz,, po całodniowym leżeniu w łóżku i ograniczeniu ruchów głowy, jest lepiej... Powiedzcie, czy to mogła spowodować pregabalina? Czy ktos tak miał??
  8. Od 4 tygodni przyjmuję cital - od 3 tygodni jestem na dawce 10 mg, wcześniej - 5 mg. Nie czuję pozytywnego działania leku (przyjmowany na depresje i zaburzenia typu borderline), przeciwnie - po przyjęciu tabletki po kilkunastu minutach ogarnia mnie mega senność, otępienie, nic mi się nie chce zero motywacji, zero energii życiowej (Co bardzo dziwne, jednocześnie wzrasta poziom mojego libido - czego ja akurat wolałabym uniknąć..... jest to męczące:/ Podobnie zareagowałam na Doxepin) Do tego wszystkiego zero apetytu + spadek wagi. Zastanawiam się czy nie iść do lekarza i przerwać przyjmowanie leku... czy cital ma szansę jeszcze się rozkręcić? jak myślicie??
×